Chwilę po dziwnym „latającym” wydarzeniu, Willy Wonka zaprowadził Grace, do segmentu szpitalnego. Przecież nie przyszła tutaj po to, by się bawić, a naprawić swoje włosy.
W fabrycznym szpitalu, nie było aktualnie żadnego pacjenta, nikt tutaj nie chorował, ani nie miał wypadków. Od czasów, kiedy to lalki na przedstawieniu zaczęły się palić, pomieszczenie to tylko zbierało kurz. Ale mimo, iż nie było używane, posiadali wszystkie istniejące, te i trochę mniej legalne leki na stanie. A gdyby zaszła potrzeba wyprodukowania jakiejś nowej pigułki, mieli tutaj wszystkie potrzebne przyrządy. Dlatego też, Pan Wonka, przesiedział tutaj prawie całą noc, testując leki na Umpa Lumpach, którzy na jego prośbę, spróbowali białej czekolady.
Cała rzeka oczywiście, że została wycofana z produkcji i po dokładnym oczyszczeniu koryta, zastąpiona zwykłą, gorzką słodkością.
— Proszę. — powiedział, przekazując Grace białe pudełko z wydrukowanym jej imieniem. — Są na włosy. Trzy razy dziennie i powinny pomóc. — spojrzał dziewczynie prosto w oczy.
****\Ma je takie brązowe. Zupełnie jak czekolada ****\ pomyślał.
— Dziękuje. Mam tylko nadzieje, że nie będzie skutków ubocznych. Wiesz, tak jak w tej piance. — rzekła, patrząc lekko wystraszona.
— Nie, o to nie musisz się martwić. — odrzekł i się lekko uśmiechnął z tym swoim dziwacznym spojrzeniem.
— Są to tabletki do ssania. — dodał, widząc pełne zmartwienia, spojrzenie kobiety.
Nie chciała dać po sobie poznać, że pomimo jego zapewnień, dalej się martwi o ich prawidłowe działanie.
— Teraz weź jedną tabletkę. Szybciej zacznie działać i przynosić efekty. — powiedział gestykulując rękami. Grace nieprzekonana otworzyła pudełeczko i wyciągnęła jedną pigułkę, która wyglądała jak… landrynka.
Kładąc ją na rękę, uważne jej się przyglądnęła. Ta, była zielona. Spojrzała na Pana Wonke, szukając u niego chodź odrobine zwątpienia, ale niczego takiego nie znalazła. Więc, dalej niezbyt przekonana, włożyła ją do buzi i zaczęła ssać. Poczuła smak zielonej herbaty połączonej z najsłodszą maliną świata.. Musiała przyznać, że była bardzo dobra i nigdy lepszej nie jadła.
Wzrok Willy’ego Wonki, świdrował w niej dziurę, przez co poczuła się nieco nieswojo.
— Too.. — Grace chciała zmienić temat. Cisza, która przedtem panowała, była dla niej bardzo niezręczna. A zwłaszcza, że mężczyzna stał ciągle, w tej samej pozycji, patrząc prosto w jej twarz.
Nie wiedziała, jak ma dalej kontynuować tę rozmowę. Na szczęście, z pomocą przyszedł jej alarm z zegarka Pana Wonki.
Mężczyzna wyrwany z zamyślenia, spojrzał na zegarek marszcząc nieznacznie brwi.
CZYTASZ
Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/Reader
FanficHej, jestem Willy Wonka! Tak, ten Willy Wonka. Mistrz oraz wytwórca najlepszej na świecie czekolady! Pewnie was ciekawi co tutaj robię. Można powiedzieć, że interesuje mnie ta książka. Ale nie, nie to mnie tu sprowadza. Po prostu chciałbym się z wam...