On tylko zaczął ciągnąć ją w głąb fabryki. Przechodzili przez długie korytarze, które nie różniły się zupełnie niczym.
Już powoli miała dosyć tego chodzenia, gdy Umpa Lump przystanął przed jakimiś drzwiami. Pokazał palcem dziwny gest.
— Mam zapukać? — dopytywała Grace, na co ten kiwnął w potwierdzeniu głową na „Tak”.
Dziewczyna zapukała trzy razy.
— Proszę. — usłyszała przytłumiony głos.
Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazała się przeogromna sala, z dziwnymi maszynami. Wszystko było głównie utrzymywane w barwach szarości, ale kolorowe lampki, fiolki z roztworami dodawały tutaj koloru. Wszystko wyglądało magicznie, mogła by się tak na to patrzeć ciągle, ale z za maszyny wyszedł mężczyzna, który uniemożliwił jej oglądania wszystkich dziwnych rzeczy.
— O, witaj Grace. — przywitał się z nią.
Dzisiaj był ubrany w ten sam czerwony płaszcz, oraz identyczny cylinder. W ręku jednak nie trzymał swojej laski, a miał dziwnie wyglądające zlewki, z jeszcze dziwniejszymi płynami. Oczy zasłaniały okrągłe, zielone gogle. Uśmiechał się do dziewczyny.
— Dzień dobry Panie Wonka. — mimowolnie skrzywił się na to określenie. Nie był przecież aż taki stary, a zwłaszcza od tej młodej kobiety, ale postanowił póki co, nie zwracać na to uwagi.
— Chodź, śmiało! — powiedział odwracając się do niej tyłem. — Tylko postaraj się niczego nie dotykać, chyba nie chcemy aby przypadkiem wyrosła ci dodatkowa para oczu. — zaśmiał się nerwowo, przypominając sobie, jak jeden z Umpa Lumpów, podając mu zielony roztwór, wylał go przypadkiem na stopy, po czym wyrosły mu kolejne dwie nogi.
Na twarzy Grace pojawiło się małe przerażenie, dlatego mimo wszystko posłuchała brązowowłosego i unikała wszystkiego jak ognia.
Udali się do tak zwanego „stolika wynalazków”. Mogła to wywnioskować, po wiszącej nad nim, dużej tablicy, właśnie z tym napisem. Mężczyzna usiadł na jednym z wysokich taboretów, wlewając ostrożnie fioletową substancje do niebieskiej, powiedział, aby usiadła obok i założyła lateksowe rękawiczki, oraz gogle, które znalazła w wiszącej nad nimi szafce.
Gdy tylko to zrobiła, wepchał jej w ręce zielone szczypce.
— Skoro już tu jesteś, to oddziel te kulki od siebie, segregując kolorem, dobrze? — pokazał jej małą miskę z przezroczystym płynem oraz czerwonymi i różowymi kamykami.
— Okey. — zgodziła się. Mężczyzna z uśmiechem podsunął jej pod nos jeszcze dwa inne pojemniki z wodą.
— Obojętnie jaki kolor, do którego będziesz wkładać. Nie zapomnij tylko o tym, by skóra nie dotknęła żadnego z nich. — ostrzegł ją, unosząc prawą brew do góry. Mimo wszystko, nie chciał by coś jej się stało.
Bez zbędnego przedłużania, zabrała się za przydzieloną jej robotę. Z początku myślała, że będzie to łatwe zadanie, ale myliła się. Te na pozór, zwyczajnie wyglądające kamyki, były bardzo śliskie i nie lada wyczynem było je od siebie oddzielić.
Gdy ona się z tym męczyła, mężczyzna ukradkiem jej się przyglądał. Jej włosy były już całkowicie białe, beżowa koszulka idealnie do nich pasowała, tak samo jak zielone, lateksowe rękawiczki do gogli, z przyciemnianą szybką.
— Do czego służą te małe kamyczki? — spytała, gdy tylko skończyła je od siebie oddzielać.
— To jest mój nowy słodycz. Mają być to podgrzewane w mikrofalówce pianki. Coś typu popcorn. Na dodatek nie wiadomo jaki kolor i smak z nich wyskoczy. — dodał szczęśliwy, że go o to zapytała. Wonka kochał robić słodycze, a najbardziej uszczęśliwiło go ich tworzenie. Nie bez przyczyny "hala wynalazków' była jego ulubionym miejscem w całej fabryce.
CZYTASZ
Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/Reader
Hayran KurguHej, jestem Willy Wonka! Tak, ten Willy Wonka. Mistrz oraz wytwórca najlepszej na świecie czekolady! Pewnie was ciekawi co tutaj robię. Można powiedzieć, że interesuje mnie ta książka. Ale nie, nie to mnie tu sprowadza. Po prostu chciałbym się z wam...