XIX - Tabletka - XIX

207 12 22
                                    

Mężczyzna zostając jeszcze przez krótką chwilę w pomieszczeniu pełnym wielkich kotłów z mlekiem, rozmyślał nad rozmową, która miała miejsce jeszcze chwilę temu. Byk przekonany co do swoich racji, zdecydowanie nie pozwoli jej od tak odejść, nie kiedy wynurzył głowę z grubej skorupy zwanej psychiką. Po części odkąd się pojawiła, otwierał się na nią coraz bardziej, a teraz kiedy był pewny jak nigdy dotąd swoich uczuć, nie mógł odpuścić.

Wstał z metalowej ławeczki i udał się mozolnym krokiem w stronę wyjścia. Była już późna pora, a przed nim czekała jeszcze piętrząca się sterta papierów do wypełnienia, która nie napawała optymizmem, ale gdy tylko pomyślał o większym czasie wolnym, kiedy już skończy je wszystkie wypełniać... dostawał całej energii na nowo, jak dziecko cieszące się z nowej zabawki.

Szybkim krokiem udał się w kierunku swojego biura, mijając pokój Grace. A co jeżeli ona tego nie chce? Takie pytanie krążyło mu po głowie, gdy tylko minął drzwi z wygrawerowanym jej imieniem na metalowej blaszce.

Była to jedyna opcja, której nie wziął pod uwagę. Z jakiegoś powodu nie był w stanie dopuścić do siebie takiej informacji, ale jednak wydawała się na tyle prawidłowa, że przyćmiła na chwilę jego dobry humor. Zawahał się chwilę, przecież z jakiegoś powodu mu uciekła.

Może powinienem z nią o tym porozmawiać? Myślał tak stojąc pod drzwiami jej pokoju. Teraz się wahał. Gdy w jego głowie pojawiły się pytające  myśli, ciężej było przełknąć mu ślinę. Jednak nie wszedł do jej pokoju, nawet nie zapukał. Powinienem dać jej trochę czasu na przemyślenie tego. I w taki sposób poszedł lekko załamany do swojego gabinetu. Czekała go ciężka noc, wypełniona biało czarnymi dokumentami.

☛•☚

Wbiegła zdyszana do swojego pokoju, zatrzaskując mocno drzwi. Była cała nabuzowana złymi emocjami. Nie powinna była tam przychodzić. Mogła go po prostu zostawić, przecież sam mówił, że chciał pobyć sam. A ona mu przeszkodziła i może gdyby nie ta ostatnia chwila, gdyby nie ten pocałunek... wszystko byłoby normalnie. Ona nie wybiegła by z pomieszczenia i czułaby się normalnie i komfortowo. Była to jej pierwsza w życiu taka sytuacja. Nigdy nikomu nie zaufała na tyle, by pozwolić komuś bliżej podejść. Jedynym wyjątkiem był jej ulubiony przyjaciel - Mike, jednak i on miał pewne granice.

A teraz? Co miała zrobić? Tak jak wcześniej, po tych wszystkich dziwnych sytuacjach nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, tak teraz nie wyobrażała sobie przebywania w tym samym pomieszczeniu. Jakaś niewidzialna bariera właśnie runęła, ukazując skrywane od dawna emocje. A co jeżeli natknie się na niego na korytarzu? Sytuacja byłaby bardzo nieprzyjemna.

Wpadła jak ciężki słoń do łazienki, tupiąc nogami. Załamana oparła dłonie o rogi umywalki, patrząc na zlew. Po policzkach zaczęły skapywać małe strumienie słonych łez.  To tylko pocałunek, nie powinnam płakać. Próbowała sobie wmówić takie słowa, ale jedynie przyniosło to odwrotny skutek. Strumienie łez lały się z jej oczu, a papierem toaletowym co chwilę wycierała wodę lecąca z nosa.

Po pewnym czasie, kiedy emocje z niej opadły zrozumiała, że to co się stało, się nie odstanie. Jej zraniona za dziecka psychika dała o sobie znać w najgorszej postaci. Co powinna zrobić? Tylko Mike był w stanie ją teraz zrozumieć i chyba... chyba potrzebowała przerwy od całej tej fabryki i jej właściciela. Kiedyś przysięgła sobie, że nigdy nie podejmie pochopnych decyzji, ale to co teraz planowała zrobić, niestety łamało tą regułę.

Wracając z łazienki do pokoju, chwyciła małą walizkę i spakowała kilka potrzebnych ciuchów. Grace swoimi myślami, była w dalekich stronach, gdzie nie docierało nawet światło, lecz posępny humor w jej umyśle zajął całe miejsce, zastępując wszelakie dobre myśli. Nie kontrolowała tego co robi. Dopiero gdy usiadła do stołu z kartką papieru i długopisem, wróciła świadomością do rzeczywistości.

Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz