XIII - Nowe otoczenie - XIII

232 20 18
                                    

-- Dobrze -- To jedyne słowa, które dźwięcznie brzmiały w głowie Grace od momentu, w którym przystała na propozycje Willy'ego.

Spytacie pewnie czemu się zgodziła? Sama nie wiedziała. Po prostu od pewnego momentu, gdy weszła dzisiaj do fabryki, czuła dziwną siłę, która nie pozwalała jej choćby wypowiedzieć drobnego kłamstwa. Nie miała pojęcia czemu tak się dzieje, ale chciała to jak najszybciej przerwać. Może i nie ukrywała przed światem jakiś rzeczy, ale nie było dla niej to przyjemne uczucie. Tak jakby ktoś odebrał wam część wolnej woli i zmusił do prawdomówności.

Grace aktualnie jest w swoim domu i pod czujnym okiem Umpa Lumpasa pakuje swoje rzeczy do walizki. I tu pojawia się kolejne pytanie. Czemu to robi? Już spieszę z odpowiedzią. Wonka uparł się na to, że wygodniej będzie dla nich obu, jak na ten czas zamieszka w fabryce. Co prawda nie uzgodnili jeszcze co ma tam w ogóle robić, ale nie przeszkadzał jej ten fakt. Skoro się na to zgodziła to wszystko już jedno czym się zajmie. Byleby uczciwie pracować. Tak przynajmniej sobie powtarzała w myślach, bo prawda była całkiem inna i zdecydowanie było to po niej widać.

Do walizki spakowała tylko te najważniejsze rzeczy. Kilkanaście koszulek z długim jak i krótkim rękawem, dwie pary spodni dżinsowych i trzy dresowe, skarpetki, bieliznę, kapcie na zmianę, kosmetyczkę, ręcznik, piżamę i oczywiście telefon z ładowarką. Co jak co, ale to ostatnie w tych czasach było dosyć ważnym przedmiotem.

Spakowane walizki włożyła do furgonetki, którą tu przyjechali. Mimo iż pojazd był normalnych rozmiarów, to specjalnie zamontowane krzesełko i pomniejszona kierownica, wraz z innymi użytecznymi podmiotami były przystosowane do rozmiarów Umpa Lumpa.

-- Wszyscy wyglądanie tak samo? -- Zadała Grace, to jakże nurtujące ją pytanie. Nie obchodziło ją, że mogło wyjść niegrzecznie, postanowiła po prostu być sobą.

Mały człowiek pokręcił przecząco głową.

-- Kobiety wyglądają inaczej, a w zasadzie wszyscy jesteśmy inni, ale ludzie nie potrafią tego zauważyć gołym okiem. -- Odparł, czym szczerze zdziwił dziewczynę.

-- Znacie ludzi język? -- Jej mina była bezcenna, a Umpa Lumpas zauważając to parskął niekontrolowanym śmiechem.

-- My też się uczymy. -- Skwitował jej pytanie. -- Jeszcze nie wszyscy potrafią się tym językiem doborze posługiwać, ale z czasem się nauczą. A zwłaszcza gdy mają taką motywację jak ty. Musisz się jeszcze dużo nauczyć o całej fabryce. -- Dopowiedział, wjeżdżając przez tylnią bramę wytwórni słodyczy.

Aktualnie białowłosa zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała, że będzie musiała się dużo dowiedzieć, zanim w ogóle zacznie tu pracować. Cała placówka była gigantyczna. Z wierzchu ponad pięć razy większa, od przeciętnej fabryki, nie licząc tego, co na pewno znajduje się pod ziemiami fabryki.

Furgonetka się zatrzymała. Dziewczyna wyszła z pojazdu. Wyciągnęła z bagażnika dwie walizki i pozwoliła siebie prowadzić wgłąb zawiłych korytarzy kombinatu.

-- Zapamiętaj tę drogę. -- Odezwał się jej alla przewodnik. -- Zaprowadzę cię teraz do twojego pokoju.

Grace kiwnęła głową w znaku zrozumienia. I zaczęła iść za małym koleszką. Idąc zdołała rozpoznać parę hal, które zwiedzała pierwszego dnia pobytu tutaj, ale nie zwróciła wcześniej na to dużej uwagi. W końcu nie spodziewała się, że będzie musiała spędzić tu więcej czasu, niż jedną wycieczkę z przedszkola.

Postanowiła przerwać na chwilę ciszę.

-- Tak w ogóle jestem Grace. -- Miło zagadała, spoglądając kontem oka w dół, na ubranego w czerwony kombinezon Umpa Lumpasa.

-- Wiem, wszyscy to już wiedzą. -- Odpowiedział jej, lekko ją zaskakując. -- Plotki w tych murach na prawdę szybko się rozprzestrzeniają. -- Westchnął ociężale. -- A ja jestem Tom. Miło cię poznać. -- Dokończył odpowiedź, wiedząc o co chodziło dziewczynie.

Jego odpowiedź, była dla niej wystarczająca. Nowe warunki oraz współlokatorzy, trochę ją stresowali.

Na głównym holu, skręcili w lewą odnogę korytarza, przechodząc do bardziej.. ludzkiej - o ile można to tak nazwać - części fabryki. Na beżowych ścianach wisiały różne obrazy. Korytarz był długi, nawet bardzo. Co chwilę mijali kolejne drzwi. Niektóre z nich miały podpisane metalowe blachy. Jak mogła już przeczytać, minęli bibliotekę, archiwum, główny salon, biuro i paręnaście niepodpisanych drzwi. Gdy dotarli na koniec łącznika, bo zdecydowanie można było to tak nazwać. Zostały im ostatnie dwie pary drzwi.

-- Te drzwi tutaj. -- Tom wskazał na drewniane drzwi po lewej. -- To pokój Pana Wonki. Zazwyczaj przebywa w biurze pracując. Jest bardzo zapracowany, dlatego przyjęło się, że jak przebywa w swoim pokoju, to mu nie przeszkadzamy. Niech czasami chociaż trochę odpocznie. -- Grace zrozumiała te słowa, a nawet bardziej niż powinna, ponieważ sama bardzo szanowała prywatność. -- A ten pokój jest twój. -- Tutaj wskazał ręką na drzwi, bez metalowej plakietki. -- Jutro powinny być już podpisane. Na stoliku znajdziesz do nich klucz, ale raczej nie będzie problemu, byś musiała je zamykać. Do tej części fabryki zaglądamy raczej tylko, gdy chcemy odpocząć lub powiedzieć coś Willy'emu.

Dziewczyna otworzyła drzwi, jednocześnie wchodząc do środka. Pokój nie był gigantyczny, ale równocześnie większy, niż jej dotychczasowe mieszkanie. Odwróciła się w stronę, gdzie stał Tom, ale go tam już nie było. W osłupieniu zamknęła za sobą drzwi, oczywiście wciągając walizki do środka. Ściany były pokryte szarą farbą. Z sufitu zwisały równomiernie rozłożone lampy, z białymi żarówkami. Na środku pomieszczenia leżał duży puszysty biały dywan, a panele były ciemnobrązowe. Po prawej jak i lewej stronie drzwi wejściowych, znajdowały się dwa stoliki, na których były umieszczone dwie lampki nocne. Po jej prawej stronie znajdowało się duże, dwuosobowe łóżko, a po lewej, sięgająca sufitu, szafa na ubrania. Cała wolna przestrzeń przy ścianach, była zapełniona pomniejszymi półkami, na których były książki, albo były puste. Na przeciwko niej, znajdowały się drzwi. Tak jak przypuszczała, były to wrota, do średniej wielkości łazienki. Zlew, toaleta, duże lustro, kabina prysznicowa połączona z wanną, ścienny kaloryfer, oraz dwie półki. A wszystko było dopełnione białymi kafelkami z wzorem muszelek.

Nie spodziewała się tutaj takiego luksusu. Bardziej stawiała coś na pokrój zwykłego pokoju w jedno gwiazdkowym hotelu, gdzie nawet łazienka była częścią
wspólną.

Ale postanowiła nie marnować więcej czasu na podziwianie, ponieważ na prawdę nie mogła marnować chwili na bzdety. Skoro miała spędzić tutaj około dwa tygodnie, wolała poukładać ciuchy z walizek na półkach.

Mimo wszystko szybko się z tym uporała, co nie zmieniło faktu, że był już wieczór. Wzięła tabletkę, która miała "oddać" jej dawny kolor włosów. Tak szczerze to była nawet smaczna. Ssąc ją, czuła soczyste jabłko, co bardzo jej przypasowało. Gdy tabletka się skończyła, poczuła lekki ból brzucha.

Totalnie o tym zapomniała. Zegarek, wiszący na ścianę (którego wcześniej nie zauważyła) wskazywał już godzinę dziewiętnastą, a ona po prostu była głodna. Dlatego postanowiła poszukać Willy'ego, albo może jakiegoś z Umpa Lumpasów.

Wyszła z pokoju, zostawiając drzwi otwarte. Jedynie lekko je przymknęła.

Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz