— Grace, czy mogłabyś zanieść te pudło, do strefy pakowania numer 6? — spytał się Tom, podając jej brązowy karton wypełniony po brzegi tabliczkami najbardziej na świecie gorzkiej czekolady. Tak jak się spodziewała, ten Umów Lumpas stał się jej takim mini przyjacielem, bardzo zdążyła go polubić przez ten krótki czas.
Dziewczyna ochoczo przytakęła głową.
— To super. Drzwi będą oznaczone czerwonym lizakiem. — uśmiechnął się na odchodne, zostawiając już całkowicie czarnowłosą z ciężką przesyłką w rękach. Cukierki, które dostała jako lek na kolor włosów, całkowicie zaczęły już działać, jednak dalej musiała je zażywać, by efekt w najbliższym czasie nie powrócił.
Minęło już parę pięknych dni, od pierwszego dnia pracy. Grace bardzo podobał się taki obrót spraw. Jedyne do czego ją przydzielali to rzeczy, z którymi nie mogły sobie poradzić Umpa Lumpasy ze względu na ich mały wzrost. No czasami prosili ją jeszcze o drobną przysługę - tak jak teraz. Ale dziewczyna nie mogła narzekać, zdecydowanie uważała, że i tak mało tutaj robi, czasami sama nawet dopytywała czy może jeszcze w czymś pomóc.
W między czasie poznała bliżej Willy'ego, z czego w duszy się bardzo cieszyła. Może i na pierwszy rzut oka wydawał się być ciut dziwny, tak teraz z pewnością by tego o nim nie powiedziała. Cechy, którymi by go komuś opisała, to miły, inteligentny, wyrozumiały, zabawny, szczery, zabawny i opiekuńczy. Niektórzy jego poczucia humoru mogli by całkowicie nie zrozumieć, ale na szczęście Grace była z tej mniejszości, która potrafiła go pojąć, a nawet czasem i pocieszyć. Sama jego postać przyprawiała dziewczynę o przysłowiowe motyle w brzuchu i choć nie zdawała sobie z tego sprawy, chyba się w nim zakochała.
☛•☚
Mały człowieczek w czarnym kostiumie, szybkim tempem przemierzał kilometry korytarzy, dążąc do jednego z pokoi. Jego wyraz twarzy był zawsze poważny, właśnie dlatego pełnił rolę ochroniarza w fabryce. Gdy tylko spojrzał na malutki zegarek, znajdujący się na jego lewej ręce, tylko bardziej przyspieszył chodu. Nie mógł zwlekać ani chwili dłużej, dlatego gdy tylko mijał kolegów, którzy chcieli się przynajmniej przywitać, udawał, że ich nie zauważył i szedł dalej. W końcu dotarł do swojego celu, więc bez zwlekania zapukał donośnie w drzwi, które były podpisane imieniem i nazwiskiem właściciela fabryki. Po krótkim oczekiwaniu, usłyszał upragnione "proszę".
Otworzył drzwi, a jego oczy ujrzały Wonke siedzącego przy swoim biurku i uzupełniającego jakieś papiery. Miał na sobie tylko bordową koszulkę ozdabianą gdzieniegdzie zielonymi liniami, które miały przypominać łodygi i liście.
— Alarm stopnia drugiego. — oznajmił Umpa Lumpas z wydziału ochrony fabryki. Fioletowe tęczówki mężczyzny z zaciekawieniem oderwały się od stosu kartek, wbijając świdrujące spojrzenie w Umpa Lumpasa.
— Co tym razem? — dopytywał się William.
— Mamy nieproszonych gości w murach fabryki. Dwójka mężczyzn. Odczepili się od wycieczki zwiedzającej, która wystartowała rano. Dopiero teraz zostali złapani. — Gdy te szokujące informacje dotarły do uszu Wonki, ten poderwał się gwałtownie z siedzenia i ruszył za Alanem, który właśnie przekazał mu te ważne informacje.
Mężczyzna spodziewał się, że na pewno znajdą się wśród zwiedzających ludzie, którzy na własną rękę będą chcieli pozwiedzać zakamarki fabryki, jednak dalej ta wizja była dosyć niepokojąca, dlatego pod żadnym pozorem, nie można było jej zignorować. Mimo wszystko oddzielili się od grupy na własną rękę, ale to fabryka odpowiadała by prawie za jakiekolwiek uszczerbki na zdrowiu fizycznym. Jeszcze chwilę przed wyjściem z pokoju chwycił za płaszcz i kapelusz.
CZYTASZ
Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/Reader
FanfictionHej, jestem Willy Wonka! Tak, ten Willy Wonka. Mistrz oraz wytwórca najlepszej na świecie czekolady! Pewnie was ciekawi co tutaj robię. Można powiedzieć, że interesuje mnie ta książka. Ale nie, nie to mnie tu sprowadza. Po prostu chciałbym się z wam...