Minął tydzień. Cały ten czas niemiłosiernie jej się dłużył, ale musiała czekać aż do dzisiaj, by dostać się jakoś do Bostonu, ponieważ właśnie tydzień później miała zarezerwowany autobus do stolicy Massachusetts. Jednocześnie proces sądowy trwał już całe trzy dni, a sprawa została strasznie nagłośniona. Wszystkie możliwe media o niej trąbiły, bo przecież wszyscy chcieli wiedzieć co się stanie z najsłynniejszą na całym świecie fabryką czekolady, a ponadto nigdy nie widzieli jej właściciela - wokół którego zaczęły krążyć legendarne plotki, owiane cienką warstwą mgły i fantazji.
Bała się o niego. Wiedziała, że może sobie nie poradzić w tak wielkim mieście i to całkowicie sam, bo przecież nie mógł zabrać ze sobą najlepszych w swoim fachu pracowników, co ludzie by o nich pomyśleli ? Na dodatek niedawno uciekła z murów jego domu, musiał być całkowicie załamany. Zatrzymała się przy swoim telefonie komórkowym, wykręcając poraz n'ty tego dnia numer, który poprzez ciągłe powtarzanie zdążył się wkraść w odmęty jej pamięci raz i na zawsze. Znowu nie odebrał. Co jeżeli siedzi załamany? A jeśli nie może sobie poradzić z ilością otaczających go ludzi? Takie myśli krążyły po jej umyśle, lecz żadna z nich nie chciała zostać tą prawdziwą.
To już pora. Pomyślała, patrząc na wyświetlacz telefonu, który wskazywał już siedemnastą trzydzieści. Za półgodziny autokar miał odjechać ze stacji paliw, nie mogła się spóźnić. Szybko zasznurowała buty, walizkę wraz z kluczami chwyciła w obie ręce i zatrzaskując drzwi wyszła z mieszkania. Wszystko to zadziało się dla niej w piorunującym tempie, przez co sama się zdziwiła, ale jednocześnie była z tego faktu bardzo zadowolona. Wyszła z klatki schodowej, oczywiście uprzednio wyłączając korki oraz zakręcając kurki z wodą.
☛•☚
Przed jej oczami zamajaczył duży, szeroki, czerwony pojazd, na tle niebieskiej stacji benzynowej. Od połyskujących blach pojazdu odbijało się chylące ku zachodowi słońce. Mimo wieczornej pory, mroźna temperatura zdążyła ulec tej cieplejszej, powodując powolne przyjście wiosny.
Przed wejściem do autokaru stał mały tłum ludzi, wszyscy ustawili się jakby w kolejce do schowania bagaży. Widząc to, Grace czym prędzej pognała na drugą stronę ulicy, docierając do swojego celu. Na samym końcu kolejki - gdzie właśnie się udawała - stała znajoma blond postać, uśmiechającą się do niej szeroko. Kiedy do niego podeszła, ten natychmiast rzucił się na jej ramiona, obciążając całą jej sylwetkę, na szczęście zdołała się w porę ustabilizować, by nie runąć na ziemię.
- Aaaaa, mała Grace. - Nucił pod nosem, trochę dziwiąc tym kobietę. Jak na jej oko, był ciut za wesoły.
- Piłeś? - Zapytała, uświadamiając sobie oraz obrazując w głowie, że pijanego mogą nie wpuścić go do autokaru. Całą swoją siłą oderwała go od swoich ramion, by móc spojrzeć na jego twarz. - Mike, to nie jest śmieszne. Powiedz prawdę, piłeś? - Dopytywała lekko trzęsąc jego ramionami i spoglądając głęboko w jego kolorowe tęczówki.
Mężczyzna na ten gest jedynie przewrócił ostentacyjnie oczami, po czym prawą ręką podparł się o swoje biodro udając obrażenie.
- Co ty tak od razu z tym piciem wyskakujesz? Po prostu jestem szczęśliwy. - Mówiąc ostatnie zdanie znowu popatrzył się na czarnowłosą dziewczynę, uśmiechając się w dwuznaczny sposób.
Grace zmarszczyła brwi, robiąc trzy kroki w stronę kolejki, która zdążyła przez ten czas lekko zmaleć. Chłopak patrząc na jej zachowanie postąpił identycznie, ciągnąć za sobą małą walizeczkę, jednak nie spuszczając z kobiety spojrzenia.
- To już szczęśliwy być nie mogę? - Zapytał, nie rozumiejąc zdziwienia kobiety.
- No dobra, to co się takiego stało, że jesteś taaaaki szczęśliwy? - Spytała retorycznie, przeciągając parę słów, by intencja zdania była w stu procentach zrozumiała, oraz by zabrzmiała dosyć sarkastycznie. Jej nie było do śmiechu. Owszem, cieszyła się, że do niego jedzie, jednak nigdy nie wyobrażała sobie okoliczności, w której będzie towarzyszył im widok sądu w tle i wiszący nad głową Willy'ama wyrok.
CZYTASZ
Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/Reader
Fiksi PenggemarHej, jestem Willy Wonka! Tak, ten Willy Wonka. Mistrz oraz wytwórca najlepszej na świecie czekolady! Pewnie was ciekawi co tutaj robię. Można powiedzieć, że interesuje mnie ta książka. Ale nie, nie to mnie tu sprowadza. Po prostu chciałbym się z wam...