David x Summer
Zaśmiałem się.
- No jasne, zawsze moja wina - skierowałem swoje słowa do dziewczyny.
- A nie? Ja nigdy nie wpadłabym na tak głupi pomysł - odpowiedziała śmiejąc się.
- Jasne, jasne. Pewnie z Heidi robicie jeszcze gorsze rzeczy - odpowiedziałem.
- Co ty gadasz w ogóle? My byśmy nigdy... - jej wypowiedź została przerwana przez dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłem na nią z nadzieją, że jej twarz nie będzie zawiedziona. Chwyciłem za wibrującą komórkę i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- DAVID... - usłyszałem znajomy głos.
- Tak siwy? - odpowiedziałem w głębi duszy modląc się by nic nie chciał ode mnie w tym momencie. Owszem, uwielbiałem z nim przebywać ale chciałem poświęcić trochę więcej czasu Summer, bo dawno tego nie robiłem.
- Robimy jubilera. Carbo ogarnia auto, ja mam rzeczy, Koń dzwoni po zakładników. Jedź od razu pod jubilera i tam poczekaj, tylko zostaw gdzieś dalej samochód, okej? - mówił szybko i chaotycznie jak to miał w zwyczaju.
-Ta, jasne. Zaraz będę - odburknąłem w słuchawkę i nie zwarzywszy na to czy będzie coś jeszcze mówił, rozłączyłem się.
- Kurwa - mruknąłem odchylając głowę w tył.
- Niech zgadnę. Kasyno? - zapytała dziewczyna ze smutkiem w głosie.
- Jubiler - opowiedziałem cicho.
Od jakiegoś czasu jedyne co się liczyło to Pacyfik, więc każda akcja musiała być wykonywana przez najlepszych, żeby nie stracić przedmiotów podczas złapania przez policję, lecz je zyskiwać. Każdy wiedział, że to ten czas kiedy praktycznie nikt nie poświęca sobie czasu. Jedyne co się liczyło to ten pieprzony bank, który odbierał nam przespane noce, a dodawał jedynie prace i zmartwienia. Każdy z nas chciał go zrobić, ale nikt tak bardzo jak Erwin. To on musi być pierwszy i najlepszy. Taka już jego natura. Nikt mu nie mówił że ma przystopować. W sumie to nikt nam nie mówił żeby przystopować, ponieważ każdy chciał by było już po wszystkim. Summer też tego nie robiła. Wiedziała, że jeżeli mnie zatrzyma to czas do zrobienia Pacyfika się przedłuży, a tego nie chce. Nikt tego nie chce. Dlatego zawsze gdy spędzaliśmy razem czas i dostawałem telefon, ona nigdy nie mówiła żebym został. Zawsze patrzyła na mnie swoimi smutnymi oczami i choć się uśmiechała mówiąc, że nie ma problemu, nigdy nie było to szczere. Bolało ją to, że zostawiam ją dla głupiej skrytki w banku, czy w kasynie. Ale ona wiedziała, że robi to by jak najszybciej wszystko się skończyło. Żeby każdy zaczął zauważać ludzi, a nie tylko rzeczy materialne.
Po mojej odpowiedzi nic nie powiedziała. Splotła swoje dłonie i obróciła się w stronę okna. Ciężko mi się na to patrzało...
Jechaliśmy przez Great Ocean Highway. Słońce chyliło się ku zachodowi. Nie przekraczaliśmy 70mph. W radiu leciała spokojna muzyka nadająca klimat całej sytuacji. Położyłem rękę na jej udzie i delikatnie zacisnąłem. Obróciła się w moją stronę ze zdziwieniem widocznym na jej twarzy. Uśmiechnąłem się w jej stronę na co również odpowiedziała uśmiechem. W moim wnętrzu rozlało się ciepło. Była cudowna. Uwielbiałem podziwiać jej piękno, zawsze dostrzegałem coś niesamowitego; słodkie piegi na jej bladych policzkach, malutki pieprzyk pod okiem, zgrabny nosek i delikatne usta, których zawsze pragnąłem. Zatopiłem się w jej błękitnych oczach. W myślach krzyczałem, by móc zostać w tej chwili na zawsze. Badała wzrokiem moją twarz. Po chwili nachyliła się i swoimi miękkimi, ciepłymi wargami dotknęła tych moich, wąskich, przekrwionych od nerwowego gryzienia. Ten jeden ruch zadecydował o dalszej sytuacji. Odwróciłem głowę by patrzeć na drogę. Zdjąłem rękę z jej uda by poszukać telefonu. Widziałem kątem oka jak patrzy na mnie w obawie, że coś zrobiła źle. Gdy znalazłem telefon zacząłem pisać wiadomość do Erwina.
Stary, przepraszam ale nie mam totalnie sily na akcje. Ogarniecie to sami, ewentualnie zadzwon po kogos. Chce spedzic czas z Summer. Dacie rade
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że pewnie zostanę zwyzywany za ZPL ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. Wiedziałem, że to nie rozsądne, ale z konsekwencjami chciałem się liczyć później. Wyłączyłem telefon i z delikatnym uśmiechem na twarzy obmyśliłem już dalszy kierunek naszej wyprawy.
Po paru minutach zauważyłem idealny zjazd na plaże, wiec od razu w niego skręciłem. Summer popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Gdzie ty jedziesz? Mój drogi, plażą to ty się do centrum nie dostaniesz - powiedziała.
- Nie jadę do centrum - spojrzałem na nią gdy już parkowałem samochód.
- Jak to nie? A co z jubilerem? Przecież Erwin cię zabije - mówiła z lekkim niedowierzaniem.
- No cóż, to będziesz miała martwego chłopaka - wzruszyłem ramionami.
Zaparkowałem tyłem do Oceanu. Zachód trwał, przez co na niebie rozciągały się różnokolorowe pasy tworzące prawdziwe dzieło sztuki. Wysiadłem z samochodu, a zaraz po mnie wysiadła i ona. Otworzyłem bagażnik w którym leżał pomięty i trochę ubrudzony koc. Byłby ładniejszy gdyby nie to, że wczoraj musieliśmy przewozić postrzelonych francuzów. Poprawiłem go by zakrywał całą powierzchnie bagażnika, a drugie okrycie wyjąłem z tylnego schowka. Wróciłem do środka auta, aby podgłośnić muzykę, lecz tak, by dalej było słychać fale. Wysiadłem z auta, skierowałem się w stronę dziewczyny, która stała na piasku i przeskakując z nogi na nogę zastanawiała się co robię.
- Ślicznie wyglądasz - spojrzałem w jej oczy, a na jej policzkach pojawił się delikatny odcień różu.
- Dziękuje... - opowiedziała cicho.
- Chodź - złapałem ja za nadgarstek i podprowadziłem do auta.
Usiadłem w rogu bagażnika dosuwając się najbardziej jak mogłem by zostało jak najwięcej miejsca. Rozłożyłem ręce w geście przytulenia jej na co podeszła bliżej.
- Usiądź sobie - po ty słowach spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
Usiadła między moimi nogami opierając plecy o moją klatkę piersiową. Siedzieliśmy w rogu by mieć jak najwięcej miejsca na nogi. Chociaż na ogół było ciepło, wiatr sprawiał, że chłód przeszywał moje ciało. Sięgnąłem po koc którym nas okryłem. Splotłem jej zimne dłonie przyciskając je do klatki piersiowej Summer. Przytuliłem ją z niemałą siłą lecz uważając na to by nie zrobić jej krzywdy. Jej jasne włosy pachniały jaśminowym szamponem przez, który pokochałem zapach tego kwiatu.
- Dziękuję, że ze mną zostałeś - szepnęła ledwo słyszalnie.
- A ja dziękuję, że ze mną wytrzymujesz - odpowiedziałem i ucałowałem jej policzek.
Jej ciało zjechało delikatnie, przez co mogłem położyć swój podbródek na jej głowie. Po paru minutach, swoje dłonie wsadziłem pod jej bluzę i ułożyłem je płasko na jej brzuchu, po czym zacząłem go delikatnie masować. Obserwowaliśmy zachód nie odzywając się, a jedyne co wydawało dźwięk były samochody które przejeżdżały co jakiś czas, muzyka i szum fal. Powoli bujałem naszymi ciałami w rytm.
Było przyjemnie. Naprawdę przyjemnie.
...
CZYTASZ
One Shoty - Zakszot {5city}
Teen FictionWitam serdecznie! Zapraszam na przyjemne, krótkie historie związane z różnymi postaciami. W rozdziałach mogą pojawiać się: - przekleństwa - wrażliwe tematy (staram się ostrzegać) - błędy ortograficzne i interpunkcyjne? Nie wszystkie informacje podan...