David x Carbonara
Kołyszące się ponętnie biodra i chude dłonie z długimi, zadbanymi paznokciami które po nich jeździły. Wąskimi palcami badały ciało które i tak należało do nich. Wiły się zahaczając opuszkami o materiał ich obnażających strojów wykonanych z cienkiego, błyszczącego materiału. Schylały się eksponując szczupłe, długie nogi odziane w buty na wysokim słupku i ślicznie zaokrąglone pupy w które wpatrzone było większość tego miejsca. Ich włosy zaciśnięte w ciasnym, wysokim kucyku wahały się z boku na bok powodując by wyobraźnie grzesznych wyobrażały sobie ciągnięcie ich za nie w akcie zbliżenia. Oblizywały i zasysały swoje dokładnie pomalowane usta, by te znów po chwili zaschły na nowo. Pięknie tańczyły pokazując umiejętności swojego ciała kręcąc biodrami, swobodnie błądząc rękami po tali i brzuchu.
Kropla drogiego, brunatnego trunku spłynęła po mojej brodzie. Bez żadnego skrzywienia łoiłem whisky z kwadratowych szklanek do tego przeznaczonych. Badałem wygrawerowany napis na jednej ze ścianek szkła. Podążałem opuszkiem po kształcie wzorowanym na literę "C". Reszta była już dla mnie zbyt mała bym mógł ją rozszyfrować, choć nie trudno było się domyślić, że na grawerunku widniał napis "The Diamond Casino". Jedno z miejsc w których traciłem głowę, a ilość wydanych pieniędzy nie równała się z ilością wypitych mililitrów alkoholu. Lubiłem ten nastrój. Zapach ciężkich męskich perfum, gorących ciał i tej goryczy rozpaczy lub satysfakcji po wygranej komponował wnętrze tego miejsca. Widziałem w ich oczach ten specyficzny błysk gdy wiedzieli że zwyciężą. Białe światła padały na mężczyzn w drogich garniturach jak i na kobiety robiące za jedna z rozrywek w tym miejscu. Wystrój nie mdlił. Był po prostu ładny, schludny. Taki jaki powinien być w takich miejscach. By swojej przegranej nie można było zrzucić na rozkojarzenie, a na ewentualny brak umiejętności.
Po raz kolejny płyn o specyficznym smaku spłynął przez moje gardło. Czułem się lekko. Czułem jak drobinki w powietrzu muskają moją skórę i czułem też swoją ciężką głowę. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia, choć w cale go nie odczuwałem. Było tak dziwnie i obco w moim własnym organizmie. Dawno nie byłem w stanie upojenia. Dawno nie wychodziłem do klubów. Dawno nie bawiłem się w hazard od którego tak łatwo mi się uzależnić. Dawno nie wydałem tylu pieniędzy na substancje która zaraz miała wyparować z mojego ciała zostawiając ten przyjemny chaos. Dawno nie wyciszałem telefonu by nie słyszeć tego cholernego dzwonka. Dawno nie chciałem mieć kontaktu z nikim. Dawno się tak nie czułem.
Rejestrowałem te spojrzenia spod rzęs ładnych kobiet czekających tylko na okazje pozbawienia mnie z pieniędzy. Kiedyś robiły na mnie wrażenie. W końcu dla chłopca zarabiającego pierwsze pieniądze spojrzenie naprawdę pięknych pań powodowało suchość w gardle i problemy z wysławianiem się. Teraz to ja owe problemu sprawiałem im. Widziałem przyszłych milionerów i tych którzy za niedługo pożegnają się z życiem za swoje długi. Co jakiś czas skanowałem półki z różnokolorowymi butelkami, by dostrzec tą która zaraz zostanie opróżniona do dna. Wiedziałem że to zły pomysł. Nie piłem od dawna. Tak dużo alkoholu na raz spowoduje coś tragicznego, ale byłem zbyt nietrzeźwy by się tym przejąć.
Szumiało mi w głowie. Obraz przed oczami powoli się rozmazywał, a ja stawałem się coraz bardziej senny.
- Cholera - szepnąłem gdy szybciej ruszyłem głową, a świat zawirował. Musiałem wracać. Nie postradałem zmysłów na tyle by upić się do nieprzytomności i ryzykować tym, że ktoś da cynk spadiniarzom i ci zjawią się tu by mnie zawinąć. Pewniej położyłem stopy na ziemi i z choć odrobiną gracji spróbowałem się podnieść. Uniosłem się, jednak poczułem wibracje telefonu i znów opadłem na miękką kanapę. Z moich ust wydostała się solidna, jednak nie za głośna kurwa. Po paru sekundach zrozumiałem że znów siedzę w tym samym miejscu. Poczekałem aż urządzenie przestanie dzwonić i ponowiłem próbę stanięcia na równe nogi, jednak telefon znów zadzwonił. Jęknąłem ze zdenerwowania. Czy oni mogli by się odpierdolić choć na moment? Przez cały dzień ta cholerna komórka wydzwania. Rano było dobrze. Wyciszyłem ją całkowicie i miałem święty spokój od jakichkolwiek pretensji czy pytań, jednak potem już pod lekkim wpływem procentowych substancji niechcący nacisnąłem coś swoimi dużymi palcami i od tamtej chwili słyszałem tą denerwującą wibracje. Raz nawet odebrałem. Nie wiedziałem nawet od kogo, ale nie powstrzymało mnie to przed powiedzeniem paru ostrych słów z treścią zapewne o zostawieniu mnie w spokoju. Przez chwilę był spokój, ale znów zaczęli dzwonić.
CZYTASZ
One Shoty - Zakszot {5city}
Teen FictionWitam serdecznie! Zapraszam na przyjemne, krótkie historie związane z różnymi postaciami. W rozdziałach mogą pojawiać się: - przekleństwa - wrażliwe tematy (staram się ostrzegać) - błędy ortograficzne i interpunkcyjne? Nie wszystkie informacje podan...