XV

1.5K 50 11
                                    

Kolejna ciemna noc. Brak gwiazd na zachmurzonym, jesiennym niebie nie zwiastował lepszej pogody. Chłód na ulicach nie zachęcał do wyjścia na nocną przygodę. Jedynie garstka ludzi przemierzała alejki by wrócić z pracy do domu. W ostatnim czasie pogoda Los Santos płatała mieszkańcom figle. Obietnice mówiące o wzroście temperatury i paru promieniach słońca nie ziściły się. Od ponad miesiąca miasto pogrążone było w depresyjnym nastroju ciężkich chmur, deszczu i zimna. Zaszyci w domach niechętnie je opuszczali. Rzadkością było spotkać na placach zabaw dzieci bawiące się beztrosko. Przestępcy działali na normalnych obrotach. Zmniejszył się jedynie procent kradzieży kieszonkowych. Wszystko owiane było smutną nutą.

Stosy butelek leżały na zakurzonej podłodze jednego z apartamentów. Dziesiątki plastikowych woreczków bezwiednie porozrzucanych na większości blatów i małe ampułki opioidów w kątach, lub pod meblami. Ciężki do wytrzymania zapach alkoholu, używek, potu i zniszczonego człowieka przesiąkł panele.

W końcu drobinki świeżego powietrza wpadły do środka. Z hukiem otworzono zakluczone drzwi. Czworo ludzi weszło z impetem do mieszkania ówcześnie używając wytrychu. Chaotycznie rozglądali się po każdym rogu. Smród drażnił ich nosy. W jednym z nich panowała nieograniczona złość. W końcu był ostrzegany przed łączeniem twardych narkotyków z alkoholem przez tą samą osobę, która do tej mieszanki dołączyła jeszcze leki. Drugi był rozdrażniony przez niewiedze. Nie podobała mu się sytuacja w jakiej się znalazł, jednak chciał dowiedzieć się prawdy. W trzeciej łączyła się złość i współczucie. Bała się o widok jaki może zobaczyć. I ostatnia. Zapłakana. Przerażona. To ona najbardziej się bała. Szlochała i drżała ze stresu i zmartwienia. To jej oczy były przekrwione i pełne smutku.

W końcu ujrzeli tego kogo szukali. Tego który nie dawał znaku życia przez ostatni tydzień. Tego który się ukrywał nie chcąc być przy innych. Tego na którego widok ich serce zamarło. Tego na którego widok ta jedna jęknęła z rozpaczą, a ktoś inny przeklnął dosadnie.

Mężczyzna siedział oparty o bok kanapy. Jego rozciągnięta szara koszulka była ubrudzona najprawdopodobniej od własnych wymiocin. Koło jego nóg walały się puste butelki i kawałki szkła które poprzecinały jego łydki. Nieprzytomny ciężko oddychał. Przetłuszczone włosy i brudna twarz. Blada, prawie przeźroczysta cera, a na niej bordowe sińce pod oczami. Krople potu na czole i plecach. Nie przypominał człowieka. Może trupa. Jego wargi były poranione, tak samo jak bezwiedna ręka ułożona wzdłuż jego ciała. Przed nimi znajdował się wrak człowieka. Przed nimi znajdował się David Gilkenly.

Krztusząca się każdym oddechem została owinięta przez ręce brunetki. Łkała w jej ramie drżąc niekontrolowanie, kiedy to Heidi skinęła do jednego w mężczyzn by ten zadzwonił po tego kogo trzeba. Podeszła z jasnowłosą do kanapy. Jednym ruchem strąciła parę woreczków i usadziła tam załamaną kobietę. Szepnęła do niej parę słów, na które ta miała się uspokoić, jednak wybuchła jeszcze większym płaczem. Brunetka nie mogła nic z tym zrobić. Wstała, zadzwoniła do kolejno trzech numerów. W tym czasie siwowłosy z szokiem wpatrywał się w swojego przyjaciela. Nie mógł pojąć dlaczego jest w takim stanie i jak mógł się do niego doprowadzić. Nie wiedział co począć dalej.

Gdy dwoje ludzi skończyło rozmowy prowadzone przed mieszkaniem, wrócili. Bunny mówiła cicho co powinni zrobić. Po usłyszeniu poleceń białowłosy podszedł do nieockniętego i spróbował go ocucić. Jego mina była tęga. Wyglądał oschle, tak jakby robił to wszystko z przymusu. Może inni tego nie widzieli jednak w jego oczach błąkały się te smutne iskry, ale ten jeden był dzielny. Po wielu latach niezbyt bezpiecznego życia nauczył się jak sprawnie maskować co czuje i mimo ogromnej chęci dania upustu emocjom, zatrzymał w sobie chcące wypłynąć na jego policzki łzy. Smutek zamieniał w złość i obojętność. Po głośniejszym warknięciu w stronę nieprzytomnego, ten poruszył się. 

One Shoty - Zakszot {5city}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz