Erwin x Vasquez
Poczułem jak z napuchniętej lekko wargi zaczyna sączyć się krew. Zagryzałem i zasysałem ją na zmianę chcąc skupić się nad tym co robiłem. Moje długie i kościste palce kurczowo zaciskały się na czarnej kierownicy kiedy próbowałem manewrować pojazdem którym jechałem. Prawa ręka sprawnie pracowała na wyćwiczonej na pamięć skrzyni biegów. Z całej siły naciskałem na gaz by tylko przyspieszyć jazdę, choć wskazówka prędkościomierza przesuwała się po jego prawej granicy. Mknąłem po ulicach ciemnego miasta chcąc zgubić samochód trzymający się na moim ogonie już od dobrych dziesięciu minut. Przeklinałem pod nosem, marszczyłem brwi i naprawdę starałem się skupić na jeździe, ale ucieczka temu tyranowi kierownicy była wręcz niemożliwa. Być może dlatego, że znał wszystkie uliczki i skoki w Los Santos. Potrafił prowadzić pojazdem jakby robił to od dziecka, a zamiast w łóżeczku spał na tylnych siedzeniach jakiegoś sportowego, szybkiego samochodu. Nie wiedziałem jak to robił, ani jak się tego nauczył. Samochodami robił jakieś popieprzone rzeczy. Skakał, kręcił się i wszystko co popaprane wyprawiał właśnie z pojazdami. I mimo mojego wyjebanego ego bez żadnego problemu mogłem stwierdzić, ze nigdy nie opanowałbym jazdy do takiej perfekcji jak on. To było po prostu niemożliwe, a liczba na liczniku osób które znałem z takimi umiejętnościami co on wynosiła jeden. Byłem szczęściarzem, że obu tych ludzi miałem w swojej ekipie.
Vasquez spokojnie, bez większego wysiłku podążał za mną swoją R8. Niesamowicie irytował mnie fakt iż nie robię na nim żadnego wrażenia. Nie musiał zacisnąć szczęki, ani ust w wąską linie. Nie musiał domyślać się moich ruchów, ani szybciej reagować na niespodziewany skręt. Wiedział wszystko. Po prostu wszystko. I może byłem debilem, lub nadal nim jestem, jednak założyłem się z nim o sto tysięcy, że mnie zgubi. W końcu takim złym kierowcą nie byłem, przynajmniej tak myślałem. Zdanie zmieniłem po trzech minutach od zaczęcia pościgu kiedy to ja uderzyłem w czwartą ścianę, a on ze śmiechem zatrzymał się obok i łaskawie poczekał aż wycofam i ruszę dalej, zostawiając w tamtej ścianie kawałek dumy. Teraz stan mojego pojazdu nie był najlepszy. Brak maski, obity zderzak i zdarty lakier praktycznie na każdej jego części. Szokiem natomiast było to, że jedynym ubytkiem widocznym na jego samochodzie była duża rysa na boku przez otarcie o murek. Gdy zobaczyłem jak jego auto ociera się podmurówkę na mojej twarzy wykwitł piękny uśmiech satysfakcji, jednak zaraz obróciłem głowę i spojrzałem na brak dużej blaszanej części z przodu, a uśmiech zniknął łącznie z jakimkolwiek poczuciem własnej wartości.
Po prostu jechałem z nadzieją że może coś odwróci jego uwagę przez co nie zdąży zahamować, wycofa się i wjedzie w uliczkę po czym zobaczy, że zniknąłem. Prawda była taka że nie miałem co na to liczyć. Za kierownicą prawie nigdy się nie myli. Skręcałem, zjeżdżałem, skakałem, wszystko na nic. Wciąż słyszałem ten obcy warkot silnika. Choćbym wjeżdżał w rozmaite uliczki, kręcił się w kółko tak, by na sto procent zgubić oponenta ten i tak czekałby przy jednym tysiąca wyjazdów wiedząc, że wyjadę właśnie tamtędy.
Przemierzałem środek miasta. Świst mijanych aut szybko ginął w szybach które ledwo dopuszczały do mnie dźwięk z zewnątrz. Wysokie, ciemne budynki powoli rozjaśniały się światłami zapalanymi w apartamentach. Zbliżała się noc. Coraz mniej ludzi przechadzało się ulicami miasta, przez co rzadziej spotykałem rozmazane, kolorowe plamy. Lampy uliczne zaczynały świecić żółtym światłem co chwile wpadającym w moje oko. Denerwowałem się jeszcze bardziej, bo przez impulsy światła coraz bardziej się dekoncentrowałem i jechałem gorzej. Znów głupie tłumaczenie swojego braku umiejętności. Przytłumiony dźwięk klaksonu trafiał do moich uszu kiedy przejeżdżałem przez skrzyżowania. Byłem w szoku że nie zaczął się za nami pościg policyjny, choć prawda jest taka że ów mógłby się zacząć już dawno temu, tylko przez szybkość pojazdu i zdenerwowanie mogłem go albo nie zauważyć, albo już dawno zgubić parę miernych policyjnych radiowozów.
CZYTASZ
One Shoty - Zakszot {5city}
Teen FictionWitam serdecznie! Zapraszam na przyjemne, krótkie historie związane z różnymi postaciami. W rozdziałach mogą pojawiać się: - przekleństwa - wrażliwe tematy (staram się ostrzegać) - błędy ortograficzne i interpunkcyjne? Nie wszystkie informacje podan...