XI

1.6K 49 14
                                    

Carbonara x Kylie

- Hm? - mruknął kierowca po odebraniu telefonu. Gdy tylko zobaczył nieznajomy numer jedynie przewrócił oczami i przesunął palcem po zielonej słuchawce. Zastanawiające było to jak dużo ludzi dzwoniło do niego z obcych numerów i każdy znał jego nazwisko.

- Radiola Wieczorka jeździ przy Mirror Parku - powiedział niezidentyfikowany mężczyzna. Na samo wspomnienie nazwiska białowłosy zacisnął mocnej palce na kierownicy.

- Okej, dzięki - opowiedział po czym się rozłączył i wyruszył z parkingu na którym aktualnie stał. Zanim odłożył telefon wybrał jeszcze jeden numer. Odczekał dwa sygnały.

- No? - zapytała osoba po drugiej stronie.

- David będę miał opóźnienie. Tak z dziesięć, piętnaście minut - westchnął ciężko. Ta dwójka i jeszcze kolejne trzy osoby w planach miały napaść na Human Labs. Nicollo już miał jechać pod budynek, ale dostał mało interesujący go telefon o bardzo interesującej go osobie.

- Yhym - mruknął. - No dobra, tylko uwiń się szybko i jak coś to dzwoń - powiedział cicho i gdy miał już rozłączać, dodał: - Mam ci przekazać żebyś niczego nie odjebał - westchnął wiedząc że i tak nic z tych słów nie wyniknie. Młodszy był mistrzem w znajdowaniu się w centrum problemów. Brunet w końcu zakończył połączenie, a białowłosy po raz kolejny wlepił but w podłogę. Nie mógł przepuścić takiej okazji.

Nawet nie interesowało go to, czy ktoś jest z drugim policjantem w samochodzie. Jakby musiał postrzelić funkcjonariusza tylko po to by zawinąć Cezarego, bez problemu i zawahania by to zrobił.

Odkąd Nicollo dowiedział się o plotkach mówiących o spotkaniach jego żony z policjantem nie bardzo się tym przejął. Nie wierzył w słowa większości pracowników mechanika, a poza tym był zajęty przygotowaniami na skok na dużą placówkę bankową. Potem informacja ta zaczęła mieć coraz większy rozgłos, ale wciąż nie uważał jej za prawdziwą. Ludzie lubili go wkurwiać zwłaszcza powiązując coś z jego małżonką. W końcu zostało mu to przekazane prosto w twarz i to przez tą samą kobietę o którą chodziło. Kylie wprost powiedziała że spotyka się z Wieczorkiem, a dodatkowo złożyła papiery o rozwód. Gniew jaki zatańczył w jego ciele był nie do opisania.

Ten mężczyzna ma dwa stopnie złości. Ten w którym wyzywa cały świat naokoło. Zdarza się często. Gdy jest łapany przez policje, lub źle pójdzie mu na strzelaninie. To była ta strona jego złości którą znało całe miasto. Ta impulsywna, szalona i przeważnie nieprzemyślana. Ale była i druga. Objawiała się gdy stało się coś niewyobrażalnie złego. Wtedy opanowywała go furia. Zabójcza, nie do zatrzymania. Ten poziom gniewu był osiągany rzadko. Mało kto kiedykolwiek widział go w takim stanie, a stan ten mówił o wszystkim złym. Wtedy nic nie mogło być dobrze. W takich momentach milknął. Nagle jego usta przestawały się otwierać. Nie uwalniały tego zawartego w nim jadu, dlatego trucizna zaczynała się kumulować. Zbierało się jej coraz więcej. Zżerała go od środka wypalając powoli każdy narząd zaczynając na sercu które przestawało bić normalnie. Świadomość o brak możliwości zatrzymanie tego procesu była irytująca. Jedynym wyjściem było zniszczenie tego, co rozpoczęło furie. Przełącznik w jego głowię przestawiał się na chęć morderstwa każdego kto stanie na jego drodze. I ona to wiedziała. Dlatego gdy zamilkł przed jej oczami ona również na chwile ucichła. Zobaczyła do czego doprowadziła. 

Chciała się zemścić. Robiła to za każdym razem kiedy tyko mogła. Chciała by cierpiał lub denerwował się podobnie do niej. Miała mu cholernie za złe przeszłość i choć on przepraszał milion razy ta dalej nie powiedziała że mu wybacza. Nie chciała robić tego co on. Wyjechać i go opuścić. Ją również by to zabolało, dlatego postanowiła uprzykrzać mu życie. I tak, wciąż byli małżeństwem. Nie doszło do rozwodu. Między nimi istniały emocje, ale nie było ich tak dużo jak kiedyś. Tak naprawdę były nikłe, ale czasami narastały. W momentach takich jak porwania jednego czy drugiego oboje odchodzili od zmysłów. Może ona trochę mniej. W tamtym momencie, zaraz po tym jak zamknęła usta po powiedzeniu tej koszmarnej dla niego nowiny, zobaczyła jak w jego oczach pojawia się to czego nienawidziła i się obawiała. Po prostu chęć do morderstwa. Wiedziała że nic jej nie zrobi, nie był taki. Za nic w świecie by jej nie skrzywdził. Bardziej bała się o życie funkcjonariusza o którym wspomniała.

One Shoty - Zakszot {5city}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz