- Haha wygrałem! - zaśmiał się głośno uradowany. - Kup ręce Nico! Jak powiem Wujowi to będzie dumny! - krzyczał białowłosy radośnie stąpając przed plazmą z padem w ręku. Szeroki uśmiech rozciągał się na zarumienionej twarzy chłopaka.
- Zamknij się - mruknął starszy. - To nie moja wina, że mam tak duże palce! - żachnął niezadowolony. - Następnym razem gramy w CS'a, a nie jakąś Fife. - powiedział zirytowany przegraną.
- Ale ja z tobą nigdy w CS'ie nie wygram! - żachnął młodszy na co starszy uśmiechnął się chytrze. - Zagramy jeszcze jedną? Chce wygrać trzy zero - entuzjastycznie przeskakiwał z nogi na nogę patrząc na brata ze złośliwością.
- No dobrze - mruknął uśmiechając się na szczęśliwą reakcje drugiego. - Tym razem cię złomuję - stwierdził dumnie unosząc głowę, a Ivo zachichotał.
Oboje mocniej chwycili urządzenia w dłonie. Ciche klikanie wypełniło pomieszczenie. Jasny ekran oświetlał ich ciała, a oni w skupieniu obserwowali telewizor. W momencie w którym gra miała się zacząć usłyszeli głośny dzwonek telefonu starszego. Właściciel urządzenia syknął zdenerwowany i z ostrym spojrzeniem chwycił komórkę. Błyskawicznym ruchem przystawił ją do ucha.
- Słucham? - warknął groźnie. Ivo w obawie przed złym tonem brata skulił się nieco. Starszy nie cierpiał gdy ktoś przerywał mu czas spędzany z rodzeństwem. - Ta, dobra, okej już jadę. Będę za pięć minut - burknął po czym bez pożegnania rozłączył się i zacisnął dłonie w pieści. Jak zwykle coś musiało się dziać. - Przepraszam młody ale muszę jechać. Nasi strzelają się na obserwatorium i jadę im pomóc - mruknął smętnym tonem patrząc na niego ze skruchą.
Kochał swoich przyjaciół, ale gdy dostawał telefon o tym, że ma rzucić wszystko co robi i jechać na pomoc, miał dość. Czasami chciał ich wszystkich udusić. Że akurat problemy musiały objawić się teraz spędzał czas z Ivo, a nie wtedy gdy samotnie jeździ po ulicach miasta szukając rozrywki.
Wstał prędko i podszedł do szafy. Otworzył ją pod przykrym spojrzeniem młodszego. Sprawnie wyjął obszerną, czarną torbę po czym ustawił ją na ziemi i wyjął z niej broń. Odłożył przenośny skład broni z powrotem na półkę. Oparł dłoń z pistoletem o górę mebla i nachylając się przerzucał różne ubrania i przedmioty. W czasie w którym szukał potrzebnych mu rzeczy Ivo siedział strapiony. Humor mu się pogorszył lecz nie był smutny. Raczej nigdy taki nie bywał. Jego młodziutki umysł wolał się nie przejmować. Teraz był po prostu niezadowolony. Jego brat ma swoje obowiązki i w zupełności to rozumiał zwłaszcza, że od małego był do tego przyzwyczajany.
- Zabierz mnie ze sobą! - wypalił nagle młody Carbonara. Jego brat zaprzestał czynności które wykonywał i obrócił głowę w stronę rodzeństwa łypiąc srogo okiem. Jakim cudem on mógł wpaść na tak głupi pomysł?
- Że co proszę? Nie ma nawet takiej opcji! - powiedział wracając do poszukiwania amunicji.
To właśnie Nicollo zawsze powstrzymywał swojego ojca przed zabieraniem Ivo na strzelaniny. Po prostu się o niego bał. Sądził, że jest na to za dobry i nie chciał by babrał się w tym syfie. Jego tata zawsze naciskał na nich obu, ale starszemu z braci i jego matce udało się uchronić młodszego. Chciał by tak pozostało.
- No proszę cię. Przecież to nie będzie pierwszy raz.
- Tamte sytuacje miały nie mieć miejsca. Przez przypadek brałeś w nich udział - syknął nie chcąc wracać do przypadków gdzie on i jego brat znaleźli się w kłopotach przez to jakie życie prowadził.
- Nico no - jęknął męczeńsko. Starzy przewrócił oczami nie zwracając uwagi. - Chociaż raz.
- Nie.
CZYTASZ
One Shoty - Zakszot {5city}
Teen FictionWitam serdecznie! Zapraszam na przyjemne, krótkie historie związane z różnymi postaciami. W rozdziałach mogą pojawiać się: - przekleństwa - wrażliwe tematy (staram się ostrzegać) - błędy ortograficzne i interpunkcyjne? Nie wszystkie informacje podan...