ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏.~♡︎
K.HJ.
Serce zaczęło mi bić jak szalone, gdy zobaczyłem zdjęcie. Oczy się rozszerzyły, a całe ciało zdrętwiało. Mogliśmy odwołać wizytę...
Widziałem jak SeongHwa krzyczy coś do Mingiego, jednak bicie mojego serca obijało mi się echem w uszach. Co my teraz zrobimy?
To nasz przyjaciel, a na dodatek będzie trzeba ujawnić całą prawdę. Poczułem tylko jak Park złapał mnie za ramiona i zaczął mną trząść.
-Gdzie jest Yeosang?! - usłyszałem jakby nieco ciszej. Zdawało mi się że ogłuchłem.
-Kim HongJoong! Do jasnej cholery! Zgłoszę to wszystko na policję! - wykrzyczał. Nigdy nie widziałem go tak wkurzonego...Zazwyczaj był opanowany i spokojny nawet w trudnych sytuacjach. A teraz... Jak nie ten sam chłopak...
-To będzie najgorsze co możesz w tej chwili zrobić. - Mingi złapał go za ramię.
-Jaja se ze mnie robisz? Mam od tak go zostawić na pastwę losu?! - zaczął pokazywać zdjęcie z telefonu Songa.
Rozumiałem jego zachowanie. Jest mu bliski i się boi. Po co w ogóle zapraszaliśmy cała trójkę tutaj?!
-Nie zostawimy go uwierz, odbi- - nie dokończył bo SeongHwa znowu się uniósł.
-Jeśli coś mu się stanie, to cała wasza trójka ponosi odpowiedzialność!
Czerwonowłosy przewrócił oczami już zirytowany jego zachowaniem. Pchnął Parka delikatnie na kanapę by usiadł.
-Teraz się uspokoisz. - mój przyjaciel złapał go nieco mocniej za ramię i nachylił się nad nim.
-I dasz nam coś powiedzieć. - dodał patrząc w jego oczy przeszywającym spojrzeniem.Nagle zagościło milion myśli w mojej głowie. Cała atmosfera stała się ciężka co zacząłem odczuwać. Usiadłem w fotelu i westchnąłem. T/I poszła w międzyczasie uspokoić dziecko, które zaczęło płakać. Chyba za wcześnie się postaraliśmy, jednak nie żałuję...
-Gdy mieszkaliśmy w Korei, pracowałem w maffi. Nieświadomie oczywiście. Chciałem szybkich pieniędzy by zaimponować rodzicom T/I. Nazywali mnie pasożytem, a tego nie chciałem. Z początku miałem tylko ogarniać spotkania biznesowe, działałem jak "kalendarz". - zacząłem z trudem.
-Mówiłem wszystko byłemu szefowi, jednak po czasie zorientowałem się ze coś jest nie tak. Że na każdym z tych spotkań, które zgłoszę dzieje się coś złego. Chciałem odejść, jednak mi zagroził. Potem musiałem się jakoś ukrywać przed tym. Kłamałem moja ukochana, a nawet jej rodzina zaczęła mnie podejrzewać o jakieś brudne biznesy. Mieli rację. Jednak gdy musiałem w jednej misij sięgnąć po broń, okazało się że zaproszenie T/I było przykrywką i niestety znaleźliśmy się na imprezie gdzie brała udział. Została postrzelona w bok i wylądowała w szpitalu. Tym bardziej chciałem wtedy odejść. - skierowałem wzrok ku zmieszanemu SeongHwie.
-Ponownie się to nie udawało. Szef raz mi powiedział, że jak ona się dowie to zginie, jednak Mingiemu udało się przekonać go na jeszcze jedna opcje. Żebyśmy ją przyjęli. Została planerka, jednak nie na długo. Zadarłem raz z nim i czekała nas ostatnia misja. Pamiętasz może jak było głośno o wybuchnietej fabryce? - spytałem Parka, na co ten pokiwał głową twierdząco.-To byliśmy my... - dodałem.
-Siedzisz właśnie w jednym domu z trójką kryminalistów. Jeden od dzieciństwa i nie z własnej woli, a pozostała dwójka przypadkiem z głupoty. - westchnąłem.
-Trzy lata byliśmy wolni, a tu znowu coś się dzieje. Odbijemy Yeosanga bez względu na wszystko. - skończyłem i spojrzałem na zdezorientowanego projektanta.-Nie wiem co powiedzieć. - spojrzał na naszą trójkę. T/I usiadła sobie obok niego na kanapie z dzieckiem.
-Nigdy nie chcieliśmy źle dla was. To że mieliśmy, znaczy ja wciąż mam brudne interesy nie oznacza że jesteśmy potworami. Co jak co. Święty nie jestem. Przejąłem cała bandę po MinYae, bo innego wyjścia nie miałem. Bo co zrobi człowiek w Korei, który nawet studiów nie zrobił. Cały naszy kraj jest jak wyścig szczurów, bez wykształcenia leżysz. - Mingi powiedział swoje.
-Przepraszamy. - powiedziałem patrząc na Parka.
-Teraz musimy się dowiedzieć czego on chce i jak ich odbić.-Ich? - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Członek gangu Mingiego, go też porwali. Nie wiemy co ma w planach. - odpowiedziałem i wstałem.
-Dzwoń po Sana i WooYounga. - powiedziałem do Mingiego i ruszyłem do laptopa.P.SH.
Nie wiedziałem naprawdę co o tym myśleć... Gdy dwójka mężczyzn wyszła, zostałem sam z kobietą.
-Czemu nie uciekłaś od niego wtedy? - spytałem spoglądając na dzieciątko i pokazałem ze może mi je dać. Następnie już siedziałem z dziewczynka na rękach.
-Bo się od niego uzależniłam. - przyznała.
-Kochałam i wciąż go kocham, dlatego nie chciałam go opuszczać. - powiedziała z lekkim uśmiechem.-Jak to jest? - zacząłem bujać delikatnie Sunmi w swoich ramionach.
-Jak to jest się zakochać? - zadałem kolejne pytanie.-Zakochanie to jest ten moment w którym chcesz być ciągle obok danej osoby. Czujesz różne emocje, motylki w brzuchu, radość gdy zobaczysz wiadomość od danej osoby. Czujesz wielka zazdrość, gdy widzisz że ktoś się wokół niego kręci. I boisz się że ktoś ciebie zastąpi. - powiedziała a ja zacząłem się zastawiać. Czy poczułem co kolwiek do Yeosanga?
Ta myśl jeszcze bardziej sprawiła, że chce go jak najszybciej z tamtad wyciągnąć. Chciałbym znowu go mieć obok siebie, bo inaczej nie wytrzymam tu długo.
Nikt w zasadzie nie widział, co będzie dalej.
Kto będzie następny?
Czy zmienia plany? Jednak pewnego wieczora to się zmieniło. Kolejna osoba znikła z naszego składu...
Usłyszałem tylko jak HongJoong uderzył mocno w ścianę.
-Ściągaj teraz tu tą dwójkę. - powiedział cały zdenerwowany do Mingiego.
-Za niedługo będą. - odpowiedział wyższy i zaczął ładować broń. W zasadzie wiedziałem co czuje HongJoong. Najblizsza osoba została mu odebrana...
-Zniszczę ich jeśli coś jej zrobią! - krzyknął i wziął dłoń do ręki. Był cały w nerwach i wygladał jakby miał zabić wszystko co jest dookoła. W pewnym momencie usłyszałem płacz dziecka. Kim nachylił się nad kołyska i wypuścił głośno powietrze.
-Mamusia za niedługo wróci... - szepnął i ucałował dziecię w czoło.
//ta książka będzie zdecydowanie krótsza.
CZYTASZ
All Eyes On Me
Fanfiction! DRUGA CZĘŚĆ OPOWIEŚCI "MENTAL LOVE"! Błogie lata spokoju nie mogą trwać już wieczne, o tym przekonała się dwójka naszych bohaterów. W sumie to trójka...