ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏.~♡︎
S.MG.
Bylo dziś wyjątkowo zimno...Albo to mi się tak zdawało. Schowałem dłonie do kieszeń mojego płaszczu. Po chwili już byliśmy w umówionym miejscu. Na przód z ciemności wyszedł jeden mężczyzna. Wyglądał mi znajomo...
-Gdzie reszta? - spytałem, a ten zaklaskał w dłonie, a z ciemności wyłoniła się trójka ludzi z moimi bliskimi.
-Czego od nas chcesz? - zadałem kolejne pytanie, a on ściągnął maskę.
Poznaje go... Często przychodził do MinYae.-Chce tylko winnych śmierci mojego kuzyna. - uśmiechnął się, patrząc na mnie przeszywającym spojrzeniem.
-Ty oraz oni. - wskazał na T/I i HongJoonga.-Gdybyście nie wpieprzyli się w paradę, on by wciąż żył. - powiedział, a jeden z jego pomocników przyłożył pistolet do głowy T/I. Usłyszałem tylko jak Hong już się wyrywa, a Hwa go przytrzymuje.
-Wybieraj, albo ty albo cała trójka. - spojrzałem w ich stronę. Teraz każdy z nich miał broń przy skroni. Zapadła cisza. Zacząłem iść do przodu, jednak usłyszałem strzały i zauważyłem jak tamci upadają na ziemię.
-SeongHwa strzelaj! - Kim krzyknął i zaczął sam zestrzeliwać innych.
Szybko wyciągnąłem swój pistolet i wycelowałem w tamtego obok Yeosanga. Hong szybko zgarnął T/I, a Hwa Kanga. Słysząc kolejne strzały, wcale się nie zdziwiłem. To było oczywiste, że mają ukrytych. Schowałem się za pobliską blachą złomu i zacząłem strzelać. Trzech wyleminowanych... Strzeliłem znowu, teraz sześciu.Rozjerzałem się, było czytso, jednak coś mi nie grało... HongJoong zadbał już o to żeby cała trójka znalazła się w aucie. Słysząc syreny policji, wstałem.
-Zwijamy się! - zacząłem biec w stronę auta, ale poczułem strzał w brzuch.
-Mingi! - Kim wraz z Parkiem podbiegli do mnie. Położyłem dłoń na brzuchu, czułem ciepłą ciecz. Spojrzałem w jej stronę. Krew... Chłopacy podnieśli mnie i wsadzili do dużego auta. Cholera...
Po chwili usłyszałem jak odpalili auto i zaczęli jechać. Zamknąłem oczy, boli... Droga nie zajęła długo, ale musieli być uważni. Ponownie zostałem przeniesiony. Położyli mnie na kanapie i usłyszałem tylko jakieś pytania od Sana i Woo.
-T/I szybko, miska z wodą, rękawiczki i bandaże. - usłyszałem WooYounga. Nie chciałem otwierac oczu by na nich spojrzeć. Mieli dobrze ukrytego członka gangu...
Poczułem jak podnieśli mi bluzkę. Czułem każdy możliwy dotyk obok rany.
-Aish... Kurwa. - spiąłem się gdy Woo zaczął lekko ją rozszerzać. Ból był tak wielki, że zacząłem tracic przytomność...
K.HJ.
Szczerze? Nie czułem takiego stresu, nawet gdy T/I rodziła. Widziałem że kobieta jest cała roztrzęsiona.
-Skarbie. - przytuliłem ją.
-Spokojnie... - szepnąłem i dałem jej buzi w czoło.
-Mingi jest silny, da radę. - dodałem,a dziewczyna spojrzała w stronę dziecka.-Wiesz...Ja...Nie chcę się na nowo w to wplątywać. - powiedziała, a z jej oczu poszły łzy.
-Chce żeby nasze dziecko miało normalne dzieciństwo i normalnych rodziców, a nie kryminalistów... - odsunęła się ode mnie delikatnie.-Ale skarbie, przecież nie będziemy do tego wracać. Nikt nas nie zmusi. - powiedziałem i patrzałem na nią łagodnie.
-Jeśli Mingi umrze, nie wiesz kto to wszystko przyjmie. Oni tam wiedzą wszystko o nas, mogą nas szantażować. - trzymała się swojego, a ja westchnąłem. Ma duża rację... Westchnąłem głęboko.
-Nie nastawiajmy się na najgorsze. - powiedziałem i usiadłem. W salonie Woo własnie diagnozował Mingiego, więc wszyscy siedzieliśmy razem w pokoju gościnnym. Spojrzałem na naszych przyjaciół. Yeosang wtulał się w SeongHwe, tak jakby miał go zaraz stracić. Kang wydaje się być najbardziej stramatyzowany tym wszystkim.
Nie wyglądał na pokatowaneg, bardziej taki był HyunJin. Czarnowłosy właśnie spał, niech odpoczywa...
-HongJoong?- drzwi się otworzyły i zobaczyłem Woo.
-Chodź tu. - zawołał mnie, a ja od razu ruszyłem do niego. Mingi chyba był z powrotem przytomny.-Nie jestem w stanie tego wyciągnąć. Kula ugrzęzła za głęboko, a jeśli będę coś się starał zrobić, pogorszę sprawę. - powiedział, a mnie zamurowało.
-Jedyna osoba, która dała by radę coś zdziałać, to Changbin lub doświadczony chirurg. - powiedział, a ja zobaczyłem smutek w jego oczach.-Ile ma jeszcze czasu? Może uda się Changbinowi udać na czas? - zacząłem wypytywać spanikowany.
-Jego organizm wciąż walczy,ale daje mu jeszcze mniej niż pół doby... Jednym wyjściem jest szpital, ale oni wezwą policję...- odpowiedział i podszedł do rannego. Położył dłoń na rozgrzanym czole Minigiego.
-Przepraszam Mingi...- na jego policzki zleciały pojedyncze łzy.
-Musimy jechać do szpitala, nie chce żeby zginął. - od razu powiedziałem, jednak Song otworzył delikatnie oczy.
-HongJoong... - szepnął, a ja od razu spojrzałem w jego stronę. Czułem dosłownie jakby ktoś mi serce rozrywał na kawałki.
-Daj mi umrzeć, nie narażaj swojej rodziny... - powiedział, a ja ująłem jego rękę.- Mingi, ty należysz do tej rodziny, nie pozwolę Ci umrzeć...- do moich oczu nabrały się łzy. Czerwonowłosy uśmiechnął się delikatnie.
-WooYoung, zostaw nas na chwilę samych. - powiedział do Junga, a ten kiwnął głową i wyszedł na dwór.
-HongJoong...Na każdego w rodzinie przychodzi kiedyś czas. Nikt nie jest nieśmiertelny. - mówił, a z moich oczu zaczęły lać się łzy. Poczułem jak starł je delikatnie palcem.
-Od zawsze mówiłem, że jesteś pizdowaty. - zaśmiał się po cichu, jednak szybko przestał. Musiało go to zaboleć. Nie chciałem stracić, tak ważnej osoby dla siebie.
-Mingi...- moje smutne, zapłakane oczy patrzyły w te jego.
-Już ćśś... To moja wola. Nie mam drugiej połówki, dziecka, normalnego życia. Kocham was wszystkich, ale nie chce tak żyć. Daj mi umrzeć. - mówił łagodnym tonem i splótł nasze palce. Przytuliłem się do jego ręki i zacząłem szlochać.
-Jedyne czego żałuję, to że nie będę mógł się opiekować Sunmi, jak trochę podrośnie. - przyznał z uśmiechem,a to wywołało u mnie jeszcze większą rozpacz....
Nie chce pozwolić mu umrzeć!
//wcale się sama nie popłakałam jak to pisałam.
Ehh
Nie było mnie tu trochę, ale potrzebowałam nabrać weny.
W ten czas zajęłam się SeongJoongiem, którego możecie znaleźć na moim profilu.
A co tam u was?
CZYTASZ
All Eyes On Me
Fanfiction! DRUGA CZĘŚĆ OPOWIEŚCI "MENTAL LOVE"! Błogie lata spokoju nie mogą trwać już wieczne, o tym przekonała się dwójka naszych bohaterów. W sumie to trójka...