14.

83 8 17
                                    

ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏.~♡︎

CH.S.

Wybranie lewego samolotu było chyba najgorszym wyobrem. W pewnym momencie usłyszałem starzał, więc szybko wyciągnąłem broń z pasa który miałem na brzuchu pod bluza.

Po chwili zamaskowani ludzie wycelowali do każdego bronią. Zaczeli chodzić i szukać po bagażach. W pewnym momencie zauważyłem jak przeszukują jednego z naszych wspólników z innego gangu. Byli tutaj przestępcy i zwykli ludzie... Nie czułem strachu, wręcz przeciwnie.

W pewnym momencie jeden do drugiego krzyknął ze ma broń i wycelowali mu w głowę.
-WooYoung chroń mi plecy. - szepnąłem i wyszedłem zza fotelu.

-Na ziemię! - wrzasnąłem do pozostałych ludzi i strzeliłem w głowę dwójce z nich. Oba ciała po chwili już leżały na ziemi, a wszyscy skierowali wzrok ku mnie.
-Brać go! - krzyknął jeden zamaskowany i zaczęła się porządna strzelanina. Mieli lepsza broń, jednak co miałem zrobić? Na dodatek byliśmy bliscy lądowania... Unikałem strzałów i oddawałem je w nich. WooYoung także mi pomagał zza fotelu. Udało mi się załatwić piątkę... Jednak nie wiem czy nie było ich więcej... Kabina pilota!

-San! - usłyszałem tylko zza pleców i nim zdążyłem się obrócić poczułem ból w ramieniu. Następnie usłyszałem strzał, a nieznajomy już się nie ruszał.

-Cholera... - złapałem się za ramie. Jednak mimo to ruszyłem do pilotów. Widząc kolejnego terrorystę strzeliłem mu w plecy, a następnie w łeb.

-Bądź uważny. - powiedziałem do pilota i zamknąłem drzwi. Cały samolot w trupach... Zacząłem się przechadzać. Zostali ci którzy się samo bronili, albo ci którzy mocno się schowali... Po chwili wróciłem na swoje miejsce. Oparłem się o fotel i dalej ciężko oddychałem przez postrzelenie.

-Uważaj. - usłyszałem głos WooYounga, który zabrał się za moją ranę. Nawet nie wiem skąd miał bandaże itd. Zabrał skądś tutaj?

Po chwili już zostałem opatrzony, więc przymknąłem oczy.

-Zaraz odpoczniesz... - powiedział, a po chwili usłyszeliśmy komunikat że właśnie lądujemy. Teraz będziemy musieli szybko zwiać z bagażem. Mimo iż był to lewy samolot, to nie mogliśmy tu być długo...

Gdy wylądowaliśmy zabraliśmy swoje małe bagaże i zaczęliśmy uciekać tyłami. Nie mogliśmy iść na odprawe. Nie z bronią... Po dłuższej wędrówce znaleźliśmy się pod adresem, który podał nam Mingi. Woo zapukał, a po chwili otworzył nam Song z bronią wycelowana w naszą stronę.

-Spokojnie, drugi raz nie chce być postrzelony. - powiedziałem ostatnimi siłami. Wypuścił nas do środka i usiadził na kanapie.

-Co się stało? - spytał i odłożył broń.

-Mała strzelanina w samolocie, oberwałem ale mamy broń. - wskazałem na moją torbę. HongJoong podszedł do niej i otworzył ją.

-Spory towar... - przyznał.

-A tobie WooYoung nic nie jest? - zadał kolejne zadanie Song.

-Oberwałem tylko z czegoś ciężkiego w głowę, ale jest dobrze. - powiedział, a ja położyłem dłoń na jego głowie. Od razu poczułem małego guzka.

-Dajcie coś zimnego do przyłożenia. - powiedziałem, a po chwili usłyszałem kroki z kuchni. Był to chłopak z dzieckiem na dłoniach. Podał żelowy okład dla Junga i usiadł w fotelu.

-Skąd cie kojarzę... - powiedziałem patrząc na niego. Po chwili jednak coś mi się przypomniało.
-Park SeongHwa! Kope lat! - uśmiechnąłem się szeroko, ale poczułem ból w ramieniu więc syknąłem po cichu.

-San? - spojrzał na mnie bardziej zdziwiony i przygnębiony niż wesoły.
-Ale ze ty też...

-Tak ja też. - odpowiedziałem. 

-Mingi. - powiedziałem żeby na mnie spojrzał.
-Opowiadaj szczegóły.

Zrezygnowany Song usiadł w fotelu.

-Porwali HyunJina, Yeosanga i T/I. Powiedzieli ze chcą się jutro z nami widzieć o 17. Ma przyjść HongJoong z SeongHwa i ja także. Chciałem was jako obstawę, jednak widzę że nie potrzebnie was naraziłem. Zostaniecie tutaj i będziecie pilnować dziecka oraz odpoczniecie. - skrócił.

Ale że my mamy się zajmować tą mała istota?... Przecież jak WooYoungowi się macierzyństwo spodoba to będę w dupie.

Kiwnąłem tylko głową na znak zrozumienia.

-Przygotujcie się dobrze, mogą być mocniejsi niż wcześniejsi. - przyznałem.

K.YS.

Traktowali mnie tu dobrze, jednak wciąż chciałem spróbować uciec. Otworzyłem szerokie okno na oścież i rozejrzałem się. Nie jest wysoko... Wskoczyłem na parapet i już chciałem z niego zeskakiwac, jednak poczułem jak zostaje objęty w talii silnym ramieniem.

-X nie żartował, nawet nie próbuj uciekać. - usłyszałem głos praktycznie obok mojego ucha. Chłopak rzucił mną na łóżko i zamknął okno.

-Nawet nie wiem jak wygląda twoja buzia. Czemu to kryjesz? - spytałem, a po chwili dostałem śniadanie.

-Nie chcesz widzieć mnie bez maski. - nieznajomy odpowiedział. Kojarzył mi się z kimś, ale nie byłem w stanie określić z kim.

-Długo już w tym siedzisz? - zadałem kolejne pytanie i zacząłem jeść to co mi podał.

-Trzy lata. - usłyszałem odpowiedź, a następnie spojrzałem na niego. Usiadł obok mnie i tylko zaczął patrzec w okno. Zastanawiał się nad czymś intensywnie. A co gdybym tak... Położyłem dłoń na wiązaniu jego maski i pociągnąłem za jedną wstążke. Co mną pokierowało? Nie wiem. Nie czułem aż tak wielkiego strachu... Po chwili maska opadła, a mnie zamurowało.

-J-Jong- - nie dokończyłem bo chłopak zakrył mi buzię i pchnął do tyłu.

-Jeszcze jedno słowo, a nie będę taki łagodny. - powiedział poważnie, a ja tylko kiwnąłem delikatnie głową. Ale jak to możliwe...

-Jesteś taki naiwny, głupiutki i piękny. Że aż szkoda mi ciebie brać jako przynęte. - mówił patrząc mi się w oczy i dalej trzymając rękę na mojej buzi. Nie powiem wystraszył mnie tym.

-Pisniesz jedno słowo, a zostaniesz tutaj bez względu na wszystko. - przeniósł rękę tak żeby trzymać mnie za szczękę.

-Uroczy idioto. - uśmiechnął się jakby zachłannie i musnął moje usta... Patrzyłem na niego tylko z strachem,bo byłem pod nim.

-Nie musisz się mnie bać, nie pamiętasz jak fajnie było ostatnio? Podobał Ci się każdy pocałunek i czułość. - zaczął przeczesywać moje włosy i w pewnym momencie zatrzymał w nich palce.

-A może chciałbyś więcej? - usłyszałem kpinę w jego głosie i poczułem jak delikatnie pociągnął moje końcówki włosów. Oparł swoje czoło o to moje.
-Odpowiedz mi. - powiedział stanowczo, a ja zamknąłem oczy. Poczułem wielki wstyd i ochotę zapadnięcia się pod ziemię. Chciałem być teraz obok SeongHwy, mojego wsparcia i bezpieczeństwa...

//Kocham Jongho całym sercem ale ktoś tu zły musi być.

All Eyes On MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz