17.

90 5 37
                                    

ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ᡕᠵ᠊ᡃ່࡚ࠢ࠘ ⸝່ࠡࠣ᠊߯᠆ࠣ࠘ᡁࠣ࠘᠊᠊ࠢ࠘𐡏.~♡︎

K.HJ.

Siedziałem każda możliwą chwilę przy Mingim. W cholere bolała mnie świadomość, że może za niedługo odejść. Zacząłem na nowo płakać i przytuliłem jego dłoń do swojego policzka. Chciałem każda sekundę spędzić przy nim. Przy moim najbliższym przyjacielu... Nigdy nie czułem aż takiego bólu, nawet przy stracie rodziców...

-Przepraszam Mingi, tak bardzo cie przepraszam. - powiedzialem, a ten spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było łagodne. Nie wyglądał jakby był smutny.

-To nie twoja wina. - powiedział, a ja pokręciłem głową. Czułem się w cholere winny. Gdybyśmy jednak przełożyli wizytę Yeosanga i SeongHwy, to nic by się nie stało...

-Nie boisz się? - spytałem zapłakany.

-Czego? Śmierci? Nie. Jak już mówiłem, każdego to czeka. - odpowiedział, a ja zacząłem ścierać swoje łzy.
-Za niedługo zamknę oczy i będę czuł spokój. Może teraz boli, ale wyczekam. - dodał, a ja nie wierzyłem w to co mówi.

-WooYoung, kurwa. Jedziemy do szpitala!- krzyknąłem zaryczany do Junga, jednak ten nic nie reagował. Puściłem dłoń Miniego i położyłem ręce na barkach Woo.
-Jedziemy, rozumiesz?! - w moim kryzku było słychać rozpacz. Jungowi nabrały się łzy do oczu. Przytuliłem się do niego mocno. Czułem że mam gule w gardle, ale wciąż miałem siłę mówić. Jednak usłyszałem jak drzwi się otwierają, spojrzałem w ich stronę. Przyszedł San z jakimś nieznajomym... Mężczyzna trzymał wielką teczkę przy sobie. Co to ma znaczyć? To grabarz?

-Jak się trzyma ranny? - spytał i założył maseczkę, a następnie rękawiczki. Zdziwiłem się i to bardzo. Skąd nagle tutaj jakiś typ...

-San, kto to jest? - spytałem od razu, a Choi pociągnął nas do innego pokoju.

-To Sunjin? - Jung spojrzał na niego jakby był wielkim zbawieniem. San kiwnął głową, a WooYoung dosłownie się przyżegnał. Kim jest ten mężczyzna?
-Jezu jak dobrze, że wtedy z nami leciał. - powiedział i usiadł na łóżko.

-Kim on jest? - spytałem i wytarłem resztę moich łez.

-Handlarz narządów oraz były lekarz. Narkotyki wjebały go w bagno, więc musiał zrezygnować z posady. - powiedział i zrobił duże oczy.
-ALE ŻEBY NIE BYŁO SPRAWDZAŁEM GO I JEST TERAZ W PEŁNI CZYSTY. - powiedział głośno, na jednym wdechu. Mi także ulżyło. Normalnie pojawiła się u mnie wielka nadzieja.

-Mingi przeżyje? - dopytywałem.

-Nie mówię "nie" oraz nie mówię "tak". Na razie dajmy mu wolną rękę do operacji i nie przeszkadzajmy. - powiedział, a ja zacząłem z niecierpliwością czekać.

Minęły 3 godziny. Leżałem wraz z T/I na łóżku i staraliśmy się uspokoić. Nasza dwójką targały naprawdę duże nerwy. Przytuliłem się do narzeczonej i dałem jej buzi w czoło. Dziewczyna także wtuliła się we mnie.

-Będzie dobrze. - powiedziała głaszcząc moje plecy. Westchnąłem po cichu. Minęło może 10 minut? Nie wiem, nie sprawdzam. Do drzwi ktoś zapukał, więc oboje wstaliśmy. Ruszyliśmy do salonu. Na stole leżał Mingi, spał i miał brzuch w bandażach. Spojrzałem na lekarza, który odsapywał na fotelu.

-Udało się,ale musi naprawdę dużo wypoczywać. - powiedział, a ja właśnie myślałem że śnie. Uśmiechnąłem się szeroko i wciąż nie dowierzałem.

-A teraz wracajcie do siebie, bo sam też muszę odpocząć. - zaśmiał się.

-Dziękujemy. - odpowiedzieliśmy i uradowani wróciliśmy do siebie. Kurwa kocham życie.

C.JH.

Zniszczyli wszystko... A na dodatek Yeosang wie teraz w czym maczam palce. Myślę że zniszczyłem mu psychikę na tyle, że nic nie powie. Ale mimo wszystko, jest źle.

-Ty naprawdę kurwa myślałeś, że oni nie będą uzbrojeni. - spytałem tego debila Heesunga znanego jako "X".

-Spodziewałem się, jednak to wszystko poszło nie tak. - powiedział, a nasz drugi pomocnik mu opatrywał rany.

-To gratuluję, bo nie dość że straciliśmy ludzi, to na dodatek pojawiła się tam policja. - rzekłem zdenerwowany i odpaliłem fajkę.

-Myślałem, że wiesz co robisz. Mogłem poprosić o jakąś gwarancję, bo teraz przez ciebie wpierdoliłem się w bagno. - zacząłem monolog i zaciągnąłem się używką.
-Masz ci los... - załamałem się.
-Jedyne co mi się udało, to zestrzelić Mingiego. Jestem pewien, że w domu to na pewno nie odratuja. - mówiłem dalej. Usiadłem na fotelu.

-I gdzie jest kurwa Jeongguk? - jebnąłem z czubka buta w stół.

-Rządzisz się jakbyś, to ty był tu szefem. - usłyszałem i prychnąłem pod nosem.

-Jestem lepszy od ciebie. Ja nie dałem się strzelić. - przyznałem i zacząłem się zastanawiać. W sumie mogłem wtedy zastrzelić T/I. Hong by na tym ucierpiał, a ja bym się odegrał. Ale cóż mamy jeszcze czas. Słysząc pukanie do drzwi wywróciłem oczami. Wstałem i poszedłem otworzyć. Jednak zamurowało mnie.

-Dzien dobry. Zastaliśmy może Pana Choi Jongho? - spojrzałem na niego.

Kurwa.

Policja...

//Tak wiem że krótkie.

Więc przedstawiam wam SunJina

Tak jakoś uznałam że nie mam serca Minigiego zabić. Więc ktoś musiał go uratowac

 Więc ktoś musiał go uratowac

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do zobaczenia!

All Eyes On MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz