Enjoy guys!
Zoe
☆☆☆
Dotarliśmy pod jakąś małą przytulną kawiarenkę w sumie dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że z tych całych nerwów zapomniałam zapytać chłopaka o to w jakie miejsce w ogóle chciał mnie zabrać. Harry otworzył mi drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Gdy oboje byliśmy już w środku wskazał stolik przy którym usiądziemy i za rękę zaprowadził mnie do niego. Gdy zajęliśmy nasze miejsca nawet nie zdążyliśmy zacząć jakiejkolwiek rozmowy, a podszedł do nas kelner.
- Co podać? - spytał miło szatyn, średniego wzrostu.
- Dwa razy cappuccino i po kawałku szarlotki z cynamonem - odpowiedział od razu Harry. Nie zwróciłam uwagi na to że w ogóle nie spytał mnie o zdanie, a na to że zamówił coś co ja zamawiam zawsze gdy jestem w jakiejkolwiek kawiarni odkąd pamiętam, ale skąd on mógłby to wiedzieć? Nieświadoma swoich czynów gapiłam się na niego dziwnym wzrokiem co on oczywiście zaraz zauważył. - No co? Przygotowałem się trochę - powiedział z lekkim rozbawieniem w oczach i uśmiechem na twarzy, domyślając się od razu o co mi chodzi.
Na jego słowa odwróciłam wzrok speszona i lekko zarumieniona, zdając sobie sprawę z tego jaką idiotkę z siebie zrobiłam.
- Ej uśmiecham i śmieje się do ciebie, a nie z ciebie, a to różnica - szepnął cicho, łapiąc mnie za ręce, zwracając tym samym moją uwagę.
Uśmiechnęłam się lekko i starałam wymyślić jakiś porządny temat do rozmowy, ale oczywiście moje szare komórki przestały działać akurat w momencie kiedy ich najbardziej potrzebuję, a w głowie miałam tylko pustkę. Liczyłam na to że on zaraz zacznie jakiś wątek, ale jak na razie się na to nie zapowiadało. Patrzył mi w oczy i nie przeszkadzała mu chyba cisza między nami. Może to ja wyolbrzymiam i milczenie wcale nie jest takie złe? Siedzieliśmy tak do momentu gdy kelner przyniósł nasze zamówienie i mogliśmy zająć się jedzeniem. Spostrzegłam, że Harry ma naprawdę ładne oczy, jego tęczówki są dość spore i szare... ale wiem kto ma lepsze. Już dawno temu przestałam się zapierać, akurat w oczach Gabriela jestem zakochana po uszy, ale tylko w nich każda inna część jego organizmu jest przeze mnie doszczętnie znienawidzona i nadrabia jeszcze dwa razy za inne na zapas tak dla jasności. Szybko wypędziłem ze swojej głowy tego chłopaka i starałam się skupić na moim rozmówcy. Tak, teraz rozmawialiśmy, podczas dialogu czułam się naprawdę swobodnie. Jak tylko któreś z nas wymyśliło sensowniejszy temat złapaliśmy wspólny język.
- Maddy? - usłyszałam. - Słuchasz mnie?
- Przepraszam, zamyśliłam się trochę - powiedziałam przepraszająco. - Mógłbyś powtórzyć?
- Pytałem jak poznałaś się z Gabrielem - na jego słowa westchnęłam. Czy musimy rozmawiać akurat o nim?
- Nasi rodzice są przyjaciółmi - ucięłam krótko.
- Dlaczego się tak w sumie nienawidzicie? - spytał.
- Jak byliśmy w drugiej klasie podstawówki to pokłóciliśmy się, dość poważnie. Raz kiedy znowu zaczęliśmy się przekomarzać przekroczył różne granice i powiedział trochę za dużo, byłam na niego zła... bardzo zła i w sumie to nie myślałam co robię. Wzięłam jego rzeczy no i powiem tyle, że źle skończyły. Potem on się na mnie odegrał, później znowu ja na nim i tak od parunastu lat krążymy w błędnym kole. Nikt z nas nie ma ani odwagi ani chęci aby wyciągnąć do drugiego ręki i stąd wzięła się nasza nienawiść i wieczna kłótnia. W sumie to już bardziej przyzwyczajenie i norma niż coś konkretnego - wytłumaczyłam.
- Dlaczego ty nie przeprosisz? - zapytał. - Nie męczy cię to?
- Harry to temat na kiedy indziej albo na nigdy najlepiej. Możemy porozmawiać o czymś co nie ma na imię Gabriel Wood? - powiedziałam z nadzieją.
CZYTASZ
I still hate you but...
RomanceWciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Umówmy się nikt tak naprawdę w to nie wierzy. Masa problemów to po prostu szara rzeczywistość człowieka, więc kto dałby sobie wepchnąć mit o c...