Enjoy guys!
Zoe
☆☆☆
Gabriel
Od koncertu minął prawie cały tydzień. Maddy co prawda nie unikała mnie już tak jak po urodzinach Liv, ale mam wrażenie jakbyśmy obydwoje udawali, że te dwie sytuacje nie miały miejsca, co niesamowicie mnie męczyło. Nie wiedziałem czym to jest spowodowane i strasznie chciałem z nią o tym porozmawiać, chciałem dowiedzieć się po jak cienkim gruncie stąpam i co ona w ogóle o tym wszystkim myśli i czy w ogóle to robi. Bo cholera nie mogłem przestać zadawać sobie pytań czy ona też rozkminia to tak mocno jak ja, ale bałem się. Z jednej strony dodaje sobie cały czas mnóstwo znaków zapytania, ale z drugiej boję się konfrontacji z tym co się między nami działo i jak bardzo się w tym zatraciłem, bo atmosfera między nami była... dobra i bardzo nie chciałem jej zepsuć. Maddy zdawała się żyć normalnie zapominając o całym tym bałaganie, traktujac mnie dalej tak samo dobrze, ale nie robiąc żadnych kroków, co doprowadzało moją głowę do szału.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz przepadłem w kimś tak mocno. Nie miałem zbytnio skłonności do zakochiwania się, zwłaszcza przez moją sytuację w domu, a Maddy nagle zaczęła mnie intrygować, pociągać i mącić mi w głowie. Ostatnio często zastanawiam się kiedy to się w ogóle stało, kiedy pozwoliłem sobie by moje patrzenie na nią się tak diametralnie zmieniło, ale to się po prostu stało. Nie wiem kiedy, jak i za czyim pozwoleniem, ale ja w pewnym momencie zacząłem szaleć za tą kobietą i tyle. I to wszystko jawnie mnie przerażało, ale brnę w to dalej jak skończony idiota.
- Gabriel cholera skup się - usłyszałem krzyk Luny.
To nowa dziewczyna mojego ojca. Przyjechałem do niego, bo stwierdził, że powinienem bliżej się z nią poznać. Moje odwiedziny u nich chciałem sprowadzić do minimum, wiec przez ostatnie tygodnie cały czas odmawiałem, ale tym razem ojciec uparł się, że nie mogę go wiecznie zwodzić.
Oh doprawdy? A ja myślę że jednak mogę.
No ale przyjechałem w końcu tylko i wyłącznie dla świętego spokoju, bo cholera nie chciał się odczepić. Spędziłem tu zaledwie pół godziny, a już wiem jak bardzo jej kurwa nienawidzę. Jest samolubną egoistką, dla której liczą się tylko i wyłącznie pieniądze na koncie mojego ojca. A na dodatek ta siksa wykorzystuje to że ma nade mną władzę i tylko się rządzi i panoszy.
- O co ci znowu chodzi? - warknąłem, przewracając na nią oczami.
- Miałeś przenieść tamte pudełka do garderoby - wrzasnęła jakby to było oczywiste.
- Przyjechałem tu żeby się z tobą poznać, a nie odpieprzyć za ciebie całą przeprowadzkę - również krzyknąłem, zaznaczając cudzysłów w powietrzu. - Sama je przenieś.
- Nie pyskuj gówniarzu, bo zawołam twojego ojca - mruknęła w złości, a ja aż się roześmiałem.
- Oh świetna groźba, na poziomie Luna - zaklaskałem ironicznie w dłonie, wciąż będąc rozbawionym. - I co on mi zrobi? Wyrzuci mnie? - parsknąłem znów. - Sam mnie tu zaciągnął, więc nie rozśmieszaj mnie. Ale masz racje, będę sie już zbierał. Miłej przeprowadzki - oznajmiłem i posłałam jej najbardziej nieszczery uśmiech na jaki było mnie stać.
I faktycznie tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Zarzuciłem sobie torbę sportową przez ramię i wyszedłem trzaskając drzwiami. Szybko wsiadłem do swojego samochodu i zanim ruszyłem, wystukałem jeszcze szybko wiadomość do mojego ojca.
Gabriel: podziękuj swojej pożal się Boże dziewczynie, wspaniałe popołudnie :)
Wysłałem ją bez zawahania i odjechałem z piskiem opon. Byłem okropnie nabuzowany, a resztę dnia prawdopodobnie spędzę sam na boisku wyżywając się na piłce.
CZYTASZ
I still hate you but...
RomanceWciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Umówmy się nikt tak naprawdę w to nie wierzy. Masa problemów to po prostu szara rzeczywistość człowieka, więc kto dałby sobie wepchnąć mit o c...