Enjoy guys!
Zoe
☆☆☆
Przez następne parę dni słowa Gabriela siedziały w moich myślach. Nieważne jak bardzo tego chciałam nie mogły przestać odbijać się echem w mojej głowie. Zawsze uważałam się się za osobę, która w życiu nie dałaby się komuś "przywłaszczyć", a w rzeczywistości chyba jednak nie do końca taką byłam. Myśl o tym że osoba, która przez ostatni rok była dla mnie na pierwszym miejscu traktuje mnie jak zdobyty cel ogarniała moje serce nieprzyjemnym bólem.
- Ała - z moich rozważań wyrwało mnie przypadkowe zderzenie z jakimś uczniem na korytarzu.
- O matko tak bardzo cię przepraszam - mruknęłam zawstydzona swoją nieuwagą.
- Nic się nie stało - usłyszałam nad swoją głową niski głos. Nie chciałam nawet patrzeć w twarz ofierze mojego rozproszenia. Byłam pewna, że był to uczeń z klasy sportowej. Na co wskazywały mięśnie stojącego przede mną chłopaka oraz charakterystyczne czerwone Jordany zdobiące jego stopy, które non stop nosił tylko jeden uczeń. Jeremy Clarkson.
Fuck.
- Jeszcze raz przepraszam - szepnęłam cicho i chciałam już odejść, ale zatrzymał mnie uścisk na moim nadgarstku.
- Maddy wszystko okej? Ostatnio chodzisz strasznie zamyślona - czekaj co? Skąd on zna moje imię? Nigdy w życiu nie rozmawialiśmy. Jeremy jest uczniem klasy sportowej to że jego znają wszyscy jest całkowicie normalne, ale skąd to on może znać mnie?
- Przyjaźnisz się może z Harrym? - spytałam, próbując rozwiać swoje pytania i wątpliwości, krążące mi w głowie.
- Powiedzmy, że rozmawiamy od czasu do czasu. Czasem więcej, czasem mniej - odparł wymijająco. To wiele by wyjaśniało, ale dlaczego miałabym go interesować? - Wszystko pomiędzy wami w porządku?
- Można tak powiedzieć - skłamałam, nawet nie do końca myśląc nad tym posunięciem. Zdaję sobie sprawę z tego, że Harry mógł mu przecież o wszystkim powiedzieć, ale cóż słowa już padły, a od lekkiego zarysowania prawdy jeszcze nikomu się nic nie stało.
- Na pewno?
- Ta - mruknęłam.
- A więc co się dzieje?
- Nic - znów skłamałam, a on uniósł brew.
- Doprawdy?
- A co miałoby się dziać? - zaśmiałam się nerwowo.
- Ty mi powiedz.
- Jeremy nic się nie dzieje. Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłam. A teraz muszę już iść - odparłam szybko go omijając i idąc dalej korytarzem. Tym razem uważając na to jak idę.
***
Próbowałam już chyba wszystkiego żeby zagłuszyć różne myśli, ale nic nie było wystarczająco zajmujące aby wybić mi z głowy fakt tego, że byłam dla Harrego tylko kolejnym celem, który w gruncie rzeczy w głowie zaczęłam przyznawać już jako pewny za co byłam na siebie niesamowicie wściekła, bo przecież miałam dążyć do tego żeby w to nie wierzyć jak najdłużej się da, a zamiast tego dołowałam się coraz bardziej. W dodatku fakt, że Harry nie odzywał się do mnie od czasu kłótni o Gabriela, nie pomagał. Niczym nie mogłam zapewnić mojej durnej wyobraźni o nieprawdziwości słów mojego sąsiada, ani kolejnym romantycznym wieczorem, ani głupim uśmiechem, niczym. W mojej głowie tworzyły się najróżniejsze scenariusze, w których pewna para była postaciami głównymi, chłopakiem był oczywiście Harry ale dziewczyną wcale nie byłam ja. Przerażało mnie w co może przerodzić się każda mała myśl o tym chłopaku. Gabriel też wydawał się być na mnie obrażony co jeszcze dodawało oliwy do ognia. Patrzyłam często przez okno za którym widziałam jego pokój, ale ani razu nie było tam chłopaka. Za każdym razem gdy orientowałam się, że patrzę na puste pomieszczenie z cichą potrzebą zobaczenia czy na pewno wszystko u niego w porządku byłam na siebie zła, a łapałam się na tym coraz częściej. Mój potok myśl, który zaczynał mnie powoli męczyć, przerwał dźwięk uderzania czegoś o szybę. Leniwie wstałam z łóżka kierując się w stronę okna. Odsłoniłam roletę, a za szybą zobaczyłam wychylonego ze swojego okna Gabriela. Otworzyłam swoje i również lekko się wychyliłam, patrząc na chłopaka wyczekująco. Gdy tylko brunet zauważył, że skupił moją uwagę szybko sięgnął po coś na biurku, jak się okazało tym czymś był papier zwinięty w kulkę, który szybko znalazł się w moich rękach. Rozwinęłam go i przeczytałam treść na nim zapisaną.
CZYTASZ
I still hate you but...
RomanceWciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Umówmy się nikt tak naprawdę w to nie wierzy. Masa problemów to po prostu szara rzeczywistość człowieka, więc kto dałby sobie wepchnąć mit o c...