8

408 17 10
                                    

Enjoy guys!

Zoe

☆☆☆

- Skarbie ktoś do ciebie - usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu.

- Idę - krzyknęłam, odkładając telefon na szafkę nocną. Zbiegłam po schodach, przeskakując czasami po dwa stopnie, jednak zatrzymałam się zauważając kto stoi w drzwiach. - Harry?

- Cześć - powiedział uśmiechając się do mnie. - Ja... - przerwałam mu zauważając przyglądającą nam się z salonu moją mamę.

- Mamo - powiedziałam oskarżycielsko.

- Tak skarbie? - rzuciła głosem niewiniątka.

- Widziałam - spojrzałam na nią spod byka. - Chodźmy na górę - zwróciłam się do Harrego, a on posłusznie ruszył za mną do mojego pokoju. - Teraz możesz. Przepraszam cię za moją mamę... - westchnęłam zamykając za nami drzwi.

- Spokojnie, też mam rodziców. Oni chyba po prostu już tak mają - uśmiechnął się delikatnie... ludzie trzymajcie mnie.

- Chyba tak - rzuciłam, chichocząc lekko. - Po co przyszedłeś?

- Chciałem przeprosić, że wtedy tak szybko wyszedłem z imprezy. Powinienem był zostać - uśmiechnęłam się na jego słowa.

- To przeurocze i naprawdę to doceniam, ale nie jesteś w żaden sposób zobowiązany w stosunku do mnie. Mogłeś nie przychodzić w ogóle, mogłeś wyjść po dziesięciu minutach, a mi nic do tego.

- Nie do końca - rzuciłam mu pytające spojrzenie. - Widziałem jak na mnie patrzysz i jak rumienisz się na mój widok. Widziałem też jak pół roku temu polubiłaś przez przypadek moje stare zdjęcie, a także jak przyglądałaś mi się na stołówce - o mój Boże. Zabij mnie ktoś, błagam. - Nie wszyscy jesteśmy tak tępi jak myślicie.

- Myślicie? - zapytałam szeptem.

- Wy kobiety uważacie, że nie widzimy waszych spojrzeń i zachowań, ale uwierz, widzimy więcej niż wam się wydaje. Tylko często brak chęci lub odwagi na reakcję - wzruszył ramionami. - No i... jakby to powiedzieć? Nie jesteś mi obojętna. Tylko przez długi czas bałem się zareagować na twoje uczucia, ale dzisiaj jestem tu no i siedzę obok ciebie - wytrzeszczyłam oczy, a mój wzrok zatrzymał się na jakże interesującej ścianie.

- Powietrza - szepnęłam.

- Co? - spytał.

- Nie, nic. Kontynuuj - powiedziałam dalej tępo patrząc się w ścianę.

- Wszystko okej?

- Tak - otrząsnęłam się i ostatkiem siły woli zmusiłam się aby na niego spojrzeć.

- Myślę nad tym już od jakiegoś czasu. W końcu doszedłem do wniosku, że chciałbym abyśmy zaczęli się spotykać. Wiesz randki, siedzenie razem na stołówce, słodkie przezwiska. W końcu obydwoje coś czujemy, więc czemu nie spróbować? - powiedział, przygryzając lekko wargę.

- Dlaczego akurat ja? - szepnęłam praktycznie niesłyszalnie.

- Słucham?

- Dlaczego chcesz umawiać się akurat ze mną. Masz tyle możliwości, a wybrałeś akurat mnie.

- Podobno serce nie sługa. Nigdy nie wiesz w kim się zakochasz - uśmiechnął się. - To jak będzie? Wchodzisz w to Winters?

- Chyba popełniłabym największy błąd swojego życia gdybym odmówiła - zdobyłam się na uśmiech.

- Co powiesz na pierwszy wspólny wieczór? Mam dużo słodyczy i hasło do Netflixa - oznajmił, wyjmując zza swoich pleców spory plecak.

- W takim pakiecie biorę cię tym bardziej - zaśmialiśmy się. W tym momencie nastała cisza, a on siedział naprzeciwko mnie i po prostu mi się przyglądał. - Co?

I still hate you but...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz