Enjoy guys!
Zoe
☆☆☆
- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? - spytała oskarżycielsko moja rodzicielka.
- Ale o czym wam miałam mówić?
- O twoich relacjach z Gabrielem. Pomoglibyśmy wam.
- Pomoglibyście? Tu nie ma nic do pomagania. Mówisz do mnie jak do dziewczynki, która ma pięć lat i nie potrafi poradzić sobie z kolegą, który pociągnął ją za włosy - podniosłam ton i założyłam ręce na piersi.
- A ile masz lat? Powiedz mi. Jak wy się w ogóle zachowujecie? Pomyśl trochę nad tym co ty wyprawiasz.
- Ale mamo... - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Z Ethanem nie było takich problemów - powiedziała, a ja poczułam jak nogi się pode mną uginają, nienawidzę tego. W każdej dyskusji na temat mojego zachowania, które nie do końca im się podoba zawsze padną te słowa „Z Ethanem nie było takich problemów". Nie było bo pomagałam mu je rozwiązywać zanim doszły do rodziców. Nigdy nie widzieli jego problemów, a teraz jest idealny w ich oczach.
- No tak idealny synek - powiedziałam jakby sama do siebie. - Co ja takiego zrobiłam niby co? Pierwszy raz zostaliście wezwani do szkoły z mojego powodu... pierwszy raz do cholery. Gdybyś wiedziała ile razy ratowałam tyłek temu twojemu idealnemu synkowi to chyba byś nie uwierzyła - krzyknęłam.
- Maddy... - nie dałam jej dokończyć.
- Wydaje wam się, że jesteście takimi idealnymi rodzicami, co? Zainteresujcie się może tym waszym bezproblemowym synkiem i okrutną córeczką. Może zobaczycie w końcu jaka jest rzeczywistość. Bo zawsze ja i Ethan radziliśmy sobie sami, pomagając sobie nawzajem. Jak przyjdą moi znajomi to proponujesz słodkości, uśmiechasz się, jesteś taka miła i gościnna. Jak idę do Leo to piszesz mi żebym uważała, bo wiesz że nic mi nie grozi, ale czy zainteresowałaś się kiedyś moimi prawdziwymi problemami? Nie. Obudziłaś się nagle z tatą, bo okazało się, że wasze nazwisko w tej szkole nie jest tak idealnie postrzegane jak myśleliście. Skończyłam w tym momencie tą dyskusje. Poradzę sobie z Gabrielem sama, bez waszej pomocy tak jak zawsze. I to wy może powinniście się nieco zastanowić nad tym co robicie, a raczej czego nigdy nie robiliście - po tych słowach, szybkim krokiem opuściłam salon, nie zważając na wołania mojej mamy.
Gdy dotarłam do mojego pokoju opadłam na łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Po moich policzkach słynęło parę tłumionych łez. Wiem że to wszystko nieprawda, że moja matka nie ma podstaw by porównywać mnie do mojego brata, ale z jej ust te słowa bolą zawsze. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, a w mojej głowie odmawiałam tylko litanie byleby nie był to żaden mój rodzic.
- Hej - usłyszałam, oddychając z ulgą. Poczułam jak materac ugina się pod ciężarem mojego brata i jak kładzie mi rękę na plecach. - Przejdzie im, zobaczysz - odwróciłam głowę przytulając poduszkę do policzka.
- Nie przejdzie. Gabriel mi nie odpuści. Co oznacza, że ja mu też nie. Co będzie prowadziło do tego, że cały czas będziemy zostawiać po lekcjach. Rodzice będą o tym wiedzieć i... ten koszmar nie będzie miał końca - wyrzuciłam, a z moich oczu znowu wypłynęła słona ciesz.
- Damy radę, jak zawsze - powiedział uśmiechając się do mnie i wycierając moje łzy z policzków. - Słuchaj, nie przejmuj się tym co mówi mama.
- Łatwo powiedzieć, jak było się i jest jej idealnym synem - westchnęłam, przymykając oczy.
- Nie do końca - mruknął. - Nigdy nie byłem idealny i bezproblemowy i obydwoje dobrze o tym wiemy. To prawda, że moje problemy zawsze były przed nimi dobrze ukryte albo rozwiązane przed tym jak zdążyły w ogóle ujrzeć światło dzienne, ale uwierz mi, że ja też byłem porównywany na każdym kroku, tylko na nieco innym podłożu - spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Nigdy nie słyszałam aby był do kogokolwiek porównywany. Co więcej nie byłam nigdy przy jego dyskusjach z rodzicami. Nie lubiłam kiedy się z nimi kłócił, więc zawsze gdy tylko ich ton się podnosił szłam do pokoju. Ściany, zamknięte drzwi i głośno puszczona muzyka wystarczyły by stłumić ich krzyki. - Matka zawsze porównywała mnie do Johna.
CZYTASZ
I still hate you but...
RomanceWciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Umówmy się nikt tak naprawdę w to nie wierzy. Masa problemów to po prostu szara rzeczywistość człowieka, więc kto dałby sobie wepchnąć mit o c...