Enjoy guys!
Zoe
☆☆☆
- Cześć Maddy - usłyszałam za swoimi plecami, a słowom towarzyszyło wskoczenie na kanapę obok mnie.
- Tayler rozwalisz nam kiedyś tą kanapę, przysięgam - powiedziałam patrząc na niego z pobłażaniem, przerywając na chwilę wybieranie filmu.
- Co będziesz oglądać? - spytał, przytulając się do mojego ramienia jak małe dziecko. Tayler często zachowywał się jak jakiś trzylatek, co sprawiło że zaczęłam sobie z niego żartować.
- Coś nie dla ciebie. Dzieci idą już spać - powiedziałam uśmiechając się do niego sarkastycznie.
- No wiesz co? Jest dopiero piętnasta - powiedział i zrobił naburmuszoną minę.
- No właśnie - odparłam jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie. - Czas na popołudniową drzemkę.
- No ale tak bez bajki? - odparł poruszony.
- Tak, no już spieprzaj - powiedziałam uwalniając moją rękę z jego uścisku. Zaczęliśmy się szturchać co doprowadziło do małej, nieszkodliwej bójki. Tayler złapał mnie w talii i zaczął łaskotać czego szczerze nienawidzę i on dobrze o tym wie. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, starając się uwolnić co w sumie nie szło mi zbyt dobrze, bo chłopak miał więcej siły. W końcowym efekcie skończyłam na jego kolanach szarpiąc się, a on za wszelką cenę starał się mnie obezwładnić tak żebym się nie ruszała co też nie było łatwym zadaniem. Temu całemu cyrkowi towarzyszył nasz donośny śmiech.
- Zachowujecie się jak dzieci - usłyszeliśmy głos Liv, więc zaprzestaliśmy na chwilę naszych działań zwracając na nią uwagę. Dziewczyna musiała zejść jakoś przed chwilą na dół, bo jeszcze minutę temu jej tu nie było.
- Taki nasz urok - uśmiechnął się do niej czarująco, a na jej twarzy pojawiły się praktycznie niewidoczne rumieńce, których chłopak najprawdopodobniej nawet nie zauważył. Ja postanowiłam wykorzystać chwilę nieuwagi tego kretyna i zakończyć naszą małą bitwę, więc szybko wyrwałam się z jego objęć i nie dając mu czasu na reakcję stanęłam za Liv. Chłopakowi zajęło parę sekund zorientowanie się co się stało, ale za chwilę zmrużył na mnie oczy.
- Wygrałam - oznajmiłam, pokazując mu język. Na co on mnie przedrzeźnił.
- No jak w przedszkolu - usłyszałam cichy pomruk mojej przyjaciółki, którego chyba mieliśmy nie słyszeć.
- Był czas się przyzwyczaić - powiedziałam dość głośnym szeptem.
- Ale ja nie chcę się przyzwyczajać. Zachowujcie się jak ludzie w waszym wieku - odparła Liv takim samym głosem.
- To niewykonalne królewno - wtrącił się Tayler także nas naśladując.
- Spójrz na to z tej strony, byłoby w cholerę nudno - powiedział nagle Ethan wchodząc do salonu z kubkiem kawy w ręku.
- O to to - poparł go Tayler.
- Masz kawę - oznajmiłam oskarżycielsko.
- Nie, eliksir wielosokowy - odparł sarkastycznie.
- I nawet nie zapytałeś czy komuś zrobić, a komuś to konkretniej mi - zmrużyłam na niego oczy, ignorując jego sarkastyczną uwagę.
- Nóżki i rączki Maddy ma? Ma. Wie gdzie jest ekspres, cukier, mleko i kawa? Wie. No to niech teraz Maddy pójdzie do kuchni i sobie zrobi sama.
- Jesteś okropny - prychnęłam.
- Wiem, ktoś musi - odparł z dumą.
- No to już wiemy po kim ona to ma - wtrąciła się Liv, kręcąc głową z dezaprobatą.
CZYTASZ
I still hate you but...
RomanceWciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Umówmy się nikt tak naprawdę w to nie wierzy. Masa problemów to po prostu szara rzeczywistość człowieka, więc kto dałby sobie wepchnąć mit o c...