*Lauren's POV*
Nie widziałam twarzy mojego oprawcy, nie chciałam. Poczułam, że uścisk na mojej szyji maleje w raz ze łzami spływającymi po moich policzkach. Słyszę krzyki, ale nie obchodzą mnie one za bardzo. Emocje, wspomnienia...
Nie wytrzymuję i kulę się na podłodze pod ścianą. Nie chcę okazywać emocji w miejscach publicznych więc staram się opanował łzy. Czuję jak oplata mnie para silnych ramion, męskich ramion. Zaczynam krzyczeć, bojąc się, że ON znowu mnie skrzywdzi.
-Spokojnie, jestem tutaj. Nic ci nie grozi, Ash się po prostu wkurzył za tatuaż i nad sobą nie panował. Uspokuj się, przy mnie jesteś bezpieczna.- dotarł do mnie głeboki głos Andy'ego. Czyli to Ashley, idiota. Rozluźniłam się i przestałam płakać, bo czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że na prawdę byłam.
-Co tu się do cholery wyprawia? Co ty jej zrobiłeś?! Dlaczego ona płacze!?- usłyszałam krzyki John'a skierowane do Andy'ego.
-Ja? Nic. Ashley się wkurzył i zaczął ją podduszać, a ona się rozpłakała.- odparł spokojnie
-JAK TO PODDUSZAĆ?! Człowieku wiesz przez co ona przechodziła? Jej oj...- zaczął, ale ja mu przerwałam
-Zamknij się John! Nie każdy musi wiedzieć! Wiesz ty i Krissy i to mi w zupełności wystarcza!- wykrzyczałam.
Każdy momentalnie ucichł i na mnie spojrzał. Widziałam zdziwienie i lekkie poddenerwowania, bo nie pozwoliłam John'owi dokończyć wypowiedzi. O nie nie, oni nic nie muszą wiedzieć.
-Ash, było mnie nie wkurwiać i przynajmniej przeprosić w kawiarni. Z resztą jak można nie zwrócić uwagi na to, że podejrzanie długo wykonuje twój tatuaż? Sory, nie sądziłam, że można być takim mało spostrzegawczym kowboju. Ile krów już ci tak uciekło?- zapytałam sarkastycznie. Chyba się wkurzył, bo zrobił się czerwony na twarzy. Jake i Jeremy zaczęli śmiać się pod nosem.
-Lauren, ja wychodzę. Nie mam żadnych klientów dzisiaj. Ty też nie. Jak chcesz możesz wracać do domu. Tylko zamknij salon- przerwał nam John i pożegnał się ze mną.
Tak! Mogę wracać do domu!
-Cudownie! Może chcesz gdzieś z nami wyskoczyć?- zapytał entuzjastycznie Coma.
-Teraz? Od razu? Wolałabym najpierw się przebrać. Robi się chłodno.- odparłam i zaczęłam iść w stronę mojego samochodu
-No dobra, to może za godzinę pod kręgielnią, a potem jakaś pizza i się po mieście powłóczymy?- zaoferował Andy
-Mi pasuje. To do zobaczenia za godzinę.- powiedziałam i wsiadłam do auta. Widziałam zazdrosny wzrok Ash'a. No cóż, każdy chciałby taki smochód. Odjechałam w stronę domu matki. Chyba czas najwyższy poszukać własnego mieszkania. Ta kobieta coraz bardziej działa mi na nerwy. Będąc pod domem dostrzegłam postać ubraną na czarno. Wysoki i umięśniony mężczyzna. Miał kaptur, więc nie widziałam jego twarzy. Mogę tylko powiedzieć, że uśmiechnął się gdy spostrzegł, że na niego patrze. Potem najzwyczajniej w świecie odwrócił się i odszedł. Co za dziwny typ.
Wysiadłam z auta i weszłam do domu. Od razu pobiegłam na górę i przebrałam się. Spodnie zmieniłam na czarne rurki z dziurami, na górę narzuciłam gruby, długi, czarny sweter. Temperatura ma spaść do 15 stopni, więc to wystarczy. Poprawiłam makijaż a włosy związałam w luźnego kłosa, opadającego na moje prawe ramię. Butów nie zmieniam. Do spotkania mam 15 minut. Biorę jeszcze torebkę do której wrzucam telefon i portfel i wychodzę. Idę na piechotę, z racji że mamy potem chodzić po mieście.
Dochodzę do kręgielni i widzę chłopaków. Żaden mnie jeszcze nie zauważył więc biorę rozbieg i wskakuję na plecy Christiana krzycząc przy tym jak małe dziecko.
-O kurwa, nie strasz mnie tak więcej i ścisz się o kilka tonów drogie dziecko, zaraz ogłuchnę i nie będę mógł grać, a co zespół zrobi bez tak cudownego bębniarza?- powiedział Coma, na co reszta się tylko zaśmiała.
-Będę musiała cię zastąpić. Na pewno jestem lepsza.- powiedziałam z uśmiechem
-Umiesz grać na perkusji? - zapytał zdziwiony Andy
-No tak. Co ty taki zdziwiony? Nawet mnie nie znasz- powiedziałam trochę zbyt ostro. Wydukał ciche przepraszam i wbił wzrok w ziemię.
Poczułam się winna, ale nie będe go przepraszać.
-Dobra dzieci idziemy do środka, zimno mi.- powiedział kowboj
-Się wychodzi z domu prawie nago, to się marznie, baranie- odpowiedziałam. Miał na sobie koszulkę na krótki rękaw i kamizelkę. Geniusz po prostu.
Weszliśmy do środka, a właściwie oni weszli, bo ja nadal byłam na plecach Comy.
-Dobra, złaź dziecinko. Idziemy wypożyczyć buty. Ty w szczególności. Na bank nie można grać w glanach.- powiedział mój nosiciel.
-Dobra dobra, już. Nie zjedz mnie.- odparłam z uśmiechem
-Jesteś taka słodka, że muszę się powstrzymywać- odpowiedział.
Czułam jak się rumienię. Andy spoglądał na nas z zadrością i zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. O co mu chodzi?*Andy's POV*
Czemu CC się tak do niej przystawia? Sam dzisiaj stwierdził, że wie, że Lauren mi się podoba. Stwierdził tak po tej akcji w studio. Trochę jest w tym prawdy. Nie mogłem wymazać tamtej nocy z pamięci. A może nie chciałem?
'Oczywiście, że nie chciałeś. To była najlepsza noc twojego życia Andyś'
Wrócił, znowu.
'Daj mi spokój. Przynajmniej teraz, gdy ona jest z nami'
'Dobra, nie chcę jej przestraszyć. Zależy mi na niej'
I znikł. Z transu wybudził mnie Jinxx, machając mi ręką przed twarzą.
-Mamy już tor. Chodź wreszcie.
Dołączyłem do przyjaciół i zaczęliśmy grać. Lau i Ash szli łeb w łeb zostawiając nas daleko w tyle. O nie, jak jedno wygra, drugie będzie nieźle wkurwione. Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć, że ta dwójka się nie lubi.
W końcu czas się skończył. Tabela wyglądała następującą:
Jake- 40pkt
Ja-46pkt
Jinxx-70pkt
Cc-88pkt
Lauren-111pkt
Ashley-112pkt
Purdy wygrał tylko jednym punktem i Lau chyba nie była zadowolona.
Odsaliśmy buty i udaliśmy się do do najbliźszej pizzeri, cały czas śmiejąc się w niebogłosy. Towarzyszyły nam również docinki Ash'a i Lau.
Weszliśmy do restauracji pod jakże wdzięczną nazwą Ballz 'n' stick, zajęliśmy stolik i złożyliśmy zamówienie.
-No więc, na czym oprócz perkusji jeszcze grasz, gówniaro?- zapytał zaczepnie Purdy
-Matka cię nie nauczyła, że do kobiet odnosi się z szacunkiem? Odpowiadając na pytanie, gram jeszczr na gitarze elektrycznej, basowej, akustycznej, keyboardzie i niektórzy sądzą, że umiem śpiewać, pierdolony kowboju.- odpyskowała.
Jake i Jinxx uparli się, że kiedyś muszą ocenić jej umiejętności, tak samo jak CC.
Reszta spotkania minęła w podobnej atmosferze: śmiechy, pogaduszki i dogryzanie sobie.
-Dobra panowie, ja muszę już lecieć, Jutro mam pracę. Jak będziecie chcieli, to Christian da wam mój numer. Wyślijcie sms'a z waszym imieniem, żebym wiedziała kto to.- powiedziała Lauren.
-Odprowadzę cię. Jest już ciemno, nie chcemy żeby coś ci się stało, prawda?- zaproponowałem. W tle dało się usłyszeć ciche "Uuuuu" na co Lau spuściła głowę i zarumieniła się. Jak uroczo.
-No jasne. Jeśli to nie problem, to czemu nie.- odpowiedziała.
Pożegnaliśmy się z chłopakami i wyszliśmy.
-W którą stronę?- zapytałem, po czym udaliśmy się w kierunku przez nią wskazanym.
-Mam pytanie. Czemu, wtedy w studio tak zareagowałaś na jedną z piosenek? (Nawiązuje do poprzedniego rozdziału) i czemu byłaś taka przerażona gdy Ash zaczął cię dusić?- zapytałem
Dziewczyna wyglądała na zszokowaną moim pytaniem.
-Na prawdę nie chcę o tym rozmawiać Andy. Poza tym jak byś zareagował gdyby Ashley zaczął cię dusić?- odpowiedziała. Kłamała, to nie było to. Nawet na niego nie spojrzała. Bała się, i wyglądała jakby chciała to zakończyć, jakby to się już wydarzyło. Jakby ktoś jej tak robił, krzywdził ją.
-To tutaj. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś- powiedziała po chwili zatrzymując się pod niewielkim domem jednorodzinnym.
Spojrzałem na nią. Jej czarne oczy wydawały się być głęboką studnią pełną sekretów, które bardzo chciałbym poznać. Jej usta wyglądały jakby chciały wszystko to wykrzyczeć, ale nie mogły. Tak bardzo chciałbym ją pocałować.
'To to zrób. Też tego chcę, ona jest idealna'[A/N] no i mamy szósty! Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że was nie zanudziłam.
Tak przy okazji: chciałabym życzyć wam wszystkim pogodnych, rodzinnych i szczęśliwych świąt wielkanocnych! Możliwe, że następny dodam dopiero w poniedziałek, bo jadę do rodziny. Postaram się dodać coś przez weekend, ale nie obiecuję. Także nie wiem.
Gwiazdkujcie, komentujcie.
Do następnego!
xx
