Rozdział 15

260 28 3
                                    

*Lauren's POV*
Gdy tylko oprzytomniałam, zaczęłam się drzeć do telefonu jak głupia.
-KRISSY, BŁAGAM NIECH KTOŚ TU PRZY...- w tej chwili on wyrwał mi urządzenie z ręki i rzucił nim o ścianę.
Zastanawiałam się tylko jak mnie znalazł.
Ślub! No tak, widział mnie na ślubie, ten tekst, że wie jak wyglądam gdyby chciał mnie szukać...
Przecież to oczywiste!
-Twoi przyjaciele ci nie pomogą. Znalazłem cie i nie zamierzam oddać. Jesteś teraz moja ty mała kurwo! Moja! Rozumiesz?!- zaczął krzyczeć jak opętany, po czym złapał mnie, złączył z tyłu moje ręce i w pośpiechu wyprowadził z domu.
Zasłonić mi oczy jakąś szmatą, przez co nie widziałam gdzie on mnie prowadzi. Po chwili poczułam silne uderzenie w tył głowy i w tym momencie straciłam przytomność.

*Krissy's POV*
-KRISSY, BŁAGAM NIECH KTOŚ TU PRZY...- i w tym momencie coś nam przerwało.
Milion myśli na sekundę przechodziło przez moją głowę.
Lauren potrzebuje pomocy!
-Ludzie słuchajcie! Dzwoniłam do Lau, coś było nie tak. Zaczęła wołać o pomoc ale zanim cokolwiek wyjaśniła, coś nam przerwalo więc kończymy spotkanie i kilka osób jedzie ze mną do domu Lauren.- powiedziałam. Zaczęłam niekontrolowanie się trząść, co każdy zauważył. Reaguje tak gdy jestem przestraszona. W tej chwili cholernie bałam się o moją przyjaciółkę.
Chris próbował mnie powstrzymać przed wzruszeniem na 'akcje ratunkową' ale na nic się to nie zdało.
Pojechaliśmy wszyscy do jej domu i widok jaki tam zostaliśmy... Wszystko porozwalane, w kącie dostrzegłam roztrzaskany na kawałeczki telefon Lau. Teraz przynajmniej wiem dlaczego przerwało połączenie.
Przeszukaliśmy cały dom i ani śladu dziewczyny. Chciałam paść na kolana i płakać w chwili gdy Andy oznajmił, że znalazł na podłodze naszyjnik Luren. Dostała go ode mnie w dniu, w którym John ją zatrudnił. Była przeszczęśliwa. Zawsze kręciły ją tatuaże i inne modyfikacje ciała.
A teraz wystarczyła chwila by ją stracić.
Cząstka mnie właśnie umarła...

*Andy's POV*
Tak, spierdoliłem. Przyznaję. A teraz jeszcze to porwanie. Kris powiedziała, że bardzo możliwe jest, iż porwał ją David. Pierdolony szmaciarz. Pojadę do matki, może wie gdzie jest. W końcu to jej nowy mąż...
Zabrałem Kris i udaliśmy się w stronę mojego rodzinnego domu. Będąc na miejscu, wysiedliśmy i podeszliśmy do drzwi. Niedługo po tym jak zapukałem, ukazała się w nich moja mama.
-Och Andy, niestety teraz nie mogę cię wpuścić. Jestem sama w domu, czekam aż David wróci i jestem zajęta. Dowidzenia Kochanie- 'przywitała' nas po czym zatrzasnęła nam drzwi przed nosem. To było conajmniej dziwne.
Wróciliśmy do samochodu i daliśmy reszcie znać, żeby przyjechali do przydrożnej knajpki niedaleko stąd.
Będąc na miejscu zauważyliśmy wszystkich siedzących w środku. Krissy czym prędzej wybiegła z samochodu i pognała w kierunku Chrisa. Dołączyłem do wszystkich i zacząłem rozmyślać.
Może gdyby nie nasza kłótnia, Lauren nie wyszłaby z restauracji, nie zostałaby porwana, siedziałaby tu z nami...
-Młody, wszystko będzie dobrze. Znajdziemy ją. Obiecuje ci. - próbował pocieszyć mnie CC.
Uśmiechnąłem się sztucznie, bo w tej chwili raczej nic mi nie pomoże.
'oczywiście, że nic ci nie pomoże idioto. Straciłeś jedyną laskę pod słońcem, która nie leciała na twoją kasę. Spierdoliłeś sprawę'
Japierdolę...
'tak wiem okej. Nie musisz mi tego wspominać. I wyobraź sobie, że próbuję ją odnaleźć.'
'nie mogę sobie wyobrazić. Ja jestem wytworem twojej wyobraźni. Ale jesteś zbyt głupi i samotny by się mnie pozbyć. Ja chcę ci pomóc, ale nie za bardzo. Uwielbiam patrzeć jak cierpisz'
Dlaczego on musi ze mną żyć?
'Nie zadawaj głupich pytań, tylko znajdź Lauren, idioto.'
I zniknął. Jak za każdym razem. Chociaż i tak mogę się spodziewać, że wróci w najmniej odpowiednim momencie.
-Dobra, co mamy?- zapytał zbity z tropu Ashley.
-Wiemy, że Landy się pokłóciło, ktoś porwał Lauren, włamał się do jej domu i że to prawdopodobnie jej ojciec a matka Andy'ego coś wie, bo dziwnie się zachowuje- podsumowała Kris. Chyba nie wytrzymała i zaczęła płakać. To dla niej na pewno sporo przeżyć. W końcu Lau to jej najlepsza przyjaciółka...

*Krissy's POV*
Nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać i myślałam, że jestem w tym sama, dopóki nie spostrzegłam, że CC i Ricky też się lekko trzęsą.
Po chwili, poczułam jak Chris mnie obejmuje w pocieszającym geście. Nie powiem, że nie, ale chyba mi się podoba.
Co ja gadam, cholernie mi się podoba! Może to nie jest idealny moment na takie przemyślenia, ale to szczera prawda. Jest zabójczo przystojny i opiekuńczy.
Chwilę się w niego wpatrywałam, dopóki telefony wszystkich tu zebranych nie zawibrowały w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, ale każdy odczytał SMS'a
'mam waszą kochaną Lauren. No, nie całkiem waszą, bo teraz jest moja. Ale to szczegół. Możecie się z nią pożegnać, bo raczej się już nie zobaczycie. Będę na tyle łaskawy, że zadzwonię do któregoś z was i dam wam szansę na godne pożegnanie
D.'
I w tym momencie rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: numer prywatny
Chwiejnym ruchem odebrałam i przyłączyłam na tryb głośnomówiący.
-Halo?- zaczęłam niepewnie
-Ach, Krissy kochanie. Kope lat, prawda? Dawno się nie widzieliśmy. Swoją drogą, czasami tęsknię za twoją piękna buźką.
-Gdzie jest Lauren?!
-Ach tak, ona. Nie martw się, jest bezpieczna, na razie. Dam wam szansę się pożegnać. Nie bój się, nie poda wam miejsca położenia. Wie jaka kara ją za to czeka.- po czym jakby przeszedł do innego pomieszczenia, gdy w słuchawce usłyszałam głos przyjaciółki.
-Kris? Krissy, matko kochana. Cholernie się boję wiesz? Chyba znowu dostanę ataków paniki. Błagam przyjedźcie po mnie. Kris rusz głową. Wiesz gdzie mnie trzyma.
-Jezu, Lau, obiecuję, że Cię znajdziemy. Dobrze, wytrzymaj. Gryź, kop i krzycz. Nie daj mu się ponownie skrzywdzić.
I tym momencie połączenie zostało zakończone.
No pięknie. Muszę ruszyć głową? Mam 'tak o' wiedzieć gdzie ten pedofil ją trzyma?
Czyli bezpieczeństwo Lauren zależy ode mnie?

[A/N] Hej hej. Mam nadzieje, ze nie spierdzieliłam rozdziału.
Wiem, przepraszam za zwłokę ale od początku czerwca mam urwanie głowy. Poprawki i inne gówna, żeby wyciągnąć średnia jak najwyżej. Jednak chciałam coś dodać, bo źle się czułam. W końcu stuknęło mi prawie 1500 wyświetleń! Dzięki.
Postaram się dodawać raz na tydzień. W wakacje może częściej, bo nie mam zawalonych wyjazdami.
Gwiazdkujcie, komentujcie i do następnego!
xx

Everything has changedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz