Rozdział XVII

748 81 76
                                    


Kiedy pod koniec tego samego tygodnia wychodził z Wielkiej Sali obok Rona i Hermiony, jego wzrok padł na sylwetkę Cho – dziewczyna zmierzała w ich kierunku z przeciwnej strony. Też na niego spojrzała i to spojrzenie niemal od razu stało się chłodne, zdystansowane. Jeśli wcześniej wydawała się być w jakkolwiek dobrym humorze, to widząc go, jej twarz przybrała wyraz kamiennej maski.

Zmarszczył czoło i pierwszy popatrzył gdzieś indziej; w gruncie rzeczy to chyba był zirytowany. Zawsze irytowały go nierozwiązane sprawy, a stosunki między nim a Chang zdecydowanie były jedną z nich. Pamiętał ich ostatnią rozmowę – tą, kiedy kazała mu zostawić się w spokoju. Zrobił to i więcej się nie zbliżał, zbyt zdezorientowany i zbyt obawiając się, że tylko pogorszy sytuację, gdyby spróbował znów.

Nie myślał już o Cho, ani romantycznie, ani w ogóle. Draco zajmował mu głowę bez przerwy, ale teraz ten krótki kontakt wzrokowy przywrócił wrażenie, że coś jest nie tak. Zdążył chyba dość dobrze poznać dziewczynę i od początku nie pasowało mu do niej, by zareagowała w taki sposób po zdjęciach w Proroku i całym tym szumie. Do tamtej pory, kiedy próbował wyjaśniać, zawsze przynajmniej słuchała. Zresztą, skoro Cedric wiedział mniej więcej jak było naprawdę, a ci dwoje wciąż pokazywali się często obok siebie, powinna wiedzieć od niego, jak wyglądały kulisy tej sprawy.

I wciąż chciała zachowywać się wrogo? Nie zrobił nic, czym od niej zasłużyłby na podobne ignorowanie. Przynajmniej w swoim mniemaniu. Od dawna miał przeczucie, że to wszystko stało się nieporozumieniem z jakiegoś innego powodu, większego – i takiego, z którego nie zdawał sobie sprawy.

A teraz, gdy cała reszta zmartwień zniknęła, czuł się dość pewnie, by ją skonfrontować - to też chciał mieć z głowy. Jeśli wreszcie miał mieć spokój ducha, niech będzie to spokój absolutny. Nawet gdyby Chang znów potraktowała go pogardliwie, to nie była w stanie za bardzo go tym dotknąć; co najwyżej rozczaruje się, że nie wyjaśnią tego problemu jak dwójka niemal dorosłych ludzi.

Więc impulsywną decyzją zwolnił kroku, zostając w tyle za Ronem i Hermioną.

— Nie czekajcie na mnie — mruknął tylko. Oboje obejrzeli się z pytającym wyrazem twarzy – gdy skinął im niezobowiązująco głową, zawahali się krótko i ostatecznie ruszyli dalej bez żadnych pytań.

Przesunął się na drugą stronę korytarza, by znaleźć się naprzeciwko Krukonki – znowu spojrzeli sobie w oczy i teraz już się nie odwrócił, dając jej wyraźny znak, że to do niej zmierza. Chang zawahała się ledwie dostrzegalnie, ale ostatecznie nie zwolniła kroku, dopóki nie znaleźli się obok siebie.

— Cześć — rzucił, zatrzymując się. Ku jego uldze też stanęła, zamiast minąć go bez słowa.

— Cześć — odparła sucho.

Cóż, to było mało zachęcające. Odchrząknął, wciskając ręce do kieszeni.

— Chciałem z tobą pogadać — powiedział; pamiętał, by po prostu to stwierdzić. Poprzednim razem, gdy zapytał, zwyczajnie mu odmówiła.

Spojrzała na niego, gdy milczał, odrobinę jakby samym wzrokiem chciała przekazać, że marnuje jej czas.

— Więc? — ponagliła go. — O co chodzi?

Irracjonalnie poczuł się nieco rozczarowany, przez samą atmosferę między nimi. Nie zależało mu już na Cho w żaden specjalny sposób, ale nie znaczyło to, że przyjemnie było doświadczyć tego chłodu i niechęci. Na samym początku polubił ją jako znajomą, nawiązali dobry kontakt bez żadnego głębszego uczucia – nieważne co działo się między nimi później, rozpadające się relacje zawsze były przykre. Nić porozumienia, która pojawiła się pod koniec zeszłego roku, rozwiała się, jakby nigdy nawet nie istniała.

Hibiskus i tarta dyniowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz