Piętnasty bukiet , piętnasta niewiadoma

1.2K 81 21
                                    

( Wydarzenia z mieszkania Toma i Harrego dzieją się w tym samym czasie.  Mam wrażenie , że to ... coś jest bardziej gówniane niż sądziłam ) 

- Więc ile proponujesz ? 

- 3 tysiące. 

- Nie ma mowy Albus , 4 koła. 

- 3 i pół. 

- Może być , kiedy i gdzie mam go zwinąć?

- Adres masz na kartce , około 15 powinien być na zewnątrz , tylko pamiętaj , jutro. 

= Rezydencja Malfoy = 

- Tato to Fred , Fred to mój tato Lucjusz. 

Atmosfera  w salonie była napięta. Malfoy Senior patrzył to na swojego syna, to na Weasleya. Nagle uśmiechnął się lekko , odstawił książkę ( tom polityczny , w którym chował magazyn modowy, bo Lucjusz lubił czasem przeglądać sukienki , ale tylko czasem ) i okulary na stolik. 

- Witajcie , nie spodziewałem się wizyty Smoku. Nie mamy obiadu , zapewne rodzina twojego chłopaka ugościła cię znakomicie - na wzmiankę o rodzinie Freda , szczęka Lucjusza zacisnęła się boleśnie. 

- Jak to nie mamy obiadu? Miałeś jeść normalne jedzenie a nie chińszczyznę na mieście tat. 

- Draco proszę cię , wiesz , że nie umiem i nie lubię gotować. Jedyne czego potrzebuje to spokoju. 

- I partnera - dopowiedział młodszy Malfoy - albo partnerki. Cholera , nie jesteś stary.

- Język - upomniała go dwójka mężczyzn. 

- Dobrze przepraszam , ale załóż sobie jakąś aplikacje randkową , albo sam cię z kimś umówię. Wujek Sev nawet sobie przygruchał kogoś!

- Co , Severus kogoś ma ? Okej , chyba jednak robię się stary. Kto to?

- Potter , James - odpowiedział Fred i objął ręką pas swojego chłopaka. 

- Chyba mu odpierdala od oparów , albo od bachorów takich jak wy - sarknął i wstał , po czym poprosił ich do kuchni gdzie usiedli przy dużym stole. Zamówił przez telefon jakiś w miarę " normalny " obiad i zaczął rozmowę z dwójką chłopaków. 

= U Toma = 

- Cześć Blaise , mam nadzieję , że skończyłeś ze swoim chłopakiem bo muszę , kurwa,  użyć pokoju. 

- Seam jest u siebie i robi lekcje z przedmiotu , o którym nawet nie miałem pojęcia. A jak Harry?

- Zajebiście , świetnie , tak. Masz gdzieś ognistą?

- Pytasz dzika czy sra w lesie Riddle?

- Raczej nie, nie. Wolę nie narażać życia , chociaż dowiedzenie się , że dziki mają jakiś swój ,nie wiem , system kanalizacji i srają do toalet brzmi jak coś , co mogłaby powiedzieć Lovegood. 

- Ona jest dziwna , ale nie głupia. Jej ojciec jest świetnym zegarmistrzem , naprawia nawet cholerstwa jak to - wskazał na zegareczek o rozmiarach 2x2. 

- Kuźwa , Blaise , podaj mi jebnięty tajnik rozkochania w sobie chłopaka.

- Seam raczej najpierw poleciał na mojego kutasa , a potem na serce. Wiesz , bądź sobą! 

- Pomocny , jak zwykle. 

- Znasz mnie Riddle , nie pytaj mnie o głupie rzeczy. 

Do pokoju ktoś szybko wparował , jak się okazało był to Fred. Po chwili uśmiechnął się i uniósł dumnie brodę , wydął pierś po czym zaczął swoim " dumnym " tonem:

Róże ... i on || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz