Ósmy bukiet , ósma niewiadoma

1.5K 95 11
                                    



Minął Tydzień , cały kolejny tydzień.  Czternaście karteczek było schowanych w jego biurku , a bukiety , gdyby były sztuczne , zajęłyby cały blat. 

Przez te kilka dni nic się nie zmieniło , prócz tego , że częściej rozmawiał z Tomem. Po spędzeniu z nim czasu podczas choroby , uznał , iż chłopak za nieprzystępną maską i fałszywymi uśmiechami , kryje coś więcej. Zaintrygował Harrego , co nie oznaczało , że chłopak mu się podobał. Miał idealne rysy twarzy , puszyste i perfekcyjne ułożone włosy. Oczy , niekiedy połyskujące czerwienią , oraz mięśnie na brzuchu. Potter zauważył lekkie bicepsy , chociaż czego miał się spodziewać po koszykarzu. To była rzecz , której nie rozumiał , bo do Riddla zupełnie nie pasował sport , a jednak chłopak był liderem. W każdym bądź razie , Harry nie szukał teraz związku. 

Wszedł do szatni od W-f , skrzywił się na niezbyt przyjemny zapach. Wyciągnął dezodorant i popsikał nim całe pomieszczenie. Odetchnął z ulgą i usiadł na ławce , po czym  wyciągnął telefon. Miał jeszcze niecałe 10 minut do lekcji. 

Podskoczył na ławce , gdy drzwi zaskrzypiały i spojrzał na osobę , która pojawiła się koło niego. 

- Cześć Harry - mruknął Tom do jego ucha. 

- Wystraszyłeś mnie. 

- Nie przesadzaj , chyba nie jesteś aż taki strachliwy ? - uniósł brew , wyraźnie rozbawiony i odsunął się od kruczowłosego chłopaka.

- Tak wcześnie ? - zignorował jego uwagę , zmieniając temat na godzinę przybycia bruneta. 

- Wolę później nie przeciskać się przez wszystkich , tobie też radzę. 

Harry wyciągnął worek z plecaka i wyjął z niego strój do przebrania. 

A Toma zatkało , gdy zobaczył idealny ( według niego , chociaż Marta z toalety by nie pogardziła. Co wy na to , aby dodać ją jako łamaczkę serc? ) , blady tors. Pokręcił głową i sam zaczął się przebierać. W jego głowie pojawiło się kilka mniej i bardziej niecenzuralnych myśli , które zostały z nim już do końca dnia. 

= Na sali gimnastycznej , po rozpoczęciu lekcji = 

- Moi drodzy uczniowie - sarknęła nauczycielka, Rolanda Hooch*  - Mam cichą nadzieję , że nie złamiecie sobie nogi - spojrzała wymownie na Longbottoma , z szyną na nodze - Będziemy grali w siatkówkę. 

Uczniowie spojrzeli na siebie niezadowoleni , jednak wybrali kapitanów , którzy brali kolejne osoby do drużyny. 

- Harry. 

Chłopak zaskoczony dołączył do osób stojących w rzędzie .  To nie tak , że Riddle po prostu "przekonał"  kapitana aby go wybrał. 

Była jedna rzecz , którą o Tomie wiedzieli nieliczni ( pomijając prawie każdego , kto czyta to opowiadanie ). Był cholernie zakochany i śmiało mógł stwierdzić , że to miłość a nie zauroczenie. Trwał w tym uczuciu rok a może nawet więcej. Dwa tygodnie temu postanowił zacząć działać , za lekką namową Zabiniego. To nie tak , że był tchórzem , po prostu uważał , że uczucia są zbędne. Jak widać nawet zimni ludzie mają coś z typowych kluch. Riddle po prostu rozklejał się na widok słodkiej twarzy Harrego , pożądał jego ciała i podziwiał umysł. 

Po wybraniu całych składów , zaczęli grać. Tom sunął wzrokiem za chłopakiem , prawie nie odrywając od niego oczu. Gdyby nie jego refleks , Potter leżałby na podłodze , pewnie z jakąś kontuzją. Jak się okazało , Harry dostał piłką w brzuch od Thomasa , który miał całkiem sporo siły. 

- Możesz grać dalej ?

- Nie jestem z porcelany - przewrócił oczami i stanął na równych nogach. Reszta gry przebiegała spokojnie. 

Róże ... i on || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz