- Następna osoba będzie dopiero popołudniu, około szesnastej. - poinformował Hwang, gdy szli w stronę jego gabinetu. Byli po trzech przesłuchaniach, jednak najbardziej wiarygodnym i dodającym nowe szczegóły do sprawy, było, o dziwo, to siedmioletniej TaeGguk.
Jeongin wciąż szedł w ciszy, analizował wszystko, ale i również był zły. Nie rozumiał po co aż tak bardzo go potrzebował. Chciał mu po prostu zrobić na złość? Pokazać, że to on ma władze? Nie rozumiał tego. Nie rozumiał Hwanga.Weszli do pomieszczenia, a starszy z cichym westchnięciem podszedł do biurka i położył na nim dokumenty. Młodszy wciąż trwał w zamyśleniu, co sierżant od razu zauważył. Chwile przyglądał się niższemu opierając się tyłem o blat biurka.
- Coś nie tak? - zapytał obojętnie zwracając tym samym uwagę Yanga na sobie.
Pokręcił lekko głową.- Wszystko okej, tylko... Zastanawiam się. - mruknął krzyżując ręce na piersi i powoli krążąc po gabinecie.
- Nad czym? - wyprostował się bardziej patrząc wciąż na niego uważnie. Domyślał się, że mógł zdenerwować detektywa, jednak widział, że teraz nie chodziło o to. Chodziło o coś innego, wręcz czuł to całym sobą.
- Nie wydaje ci się to dziwne? - zapytał stając w miejscu, jednak nie patrząc na Hwanga, a w jeden punkt w oddali. Sierżant zmarszczył brwi. - Dwóch z trzech przesłuchiwanych dzisiaj świadków ewidentnie kłamało. Każda z tych trzech osób była już wcześniej przesłuchiwana. Ta dziewczynka, Song TaeGguk wydaje się mówić najbardziej prawdopodobnie. Nikt nie przeszukał tamtego miejsca, nikt nie przesłuchał pracowników tamtej apteki. Dlaczego? - dopiero po tych słowach podniósł wzrok na Hwanga i zatrzymał go na jego tęczówkach. Starszy chwile się zastanowił. Yang natomiast prychnął.
- No właśnie. Nie widzisz co tu się dzieje? Tylko my pracujemy nad tą sprawą jak trzeba. Każdy inny ma to głęboko gdzieś. Jak my mamy cokolwiek zdziałać, co? Tak bezduszny człowiek biega sobie wesoło po świecie, a oni nawet nie potrafią dobrze przeszukać miejsc, które powinni. - podniósł głos zirytowany sytuacją.- Wiem, do cholery. - odezwał się w końcu i obszedł biurko, by ostatecznie wziąć jedną z teczek z dokumentami i usiąść na fotelu. Zaczął szybko przewijać strony. - Może byli w tej aptece przesłuchać pracowników... - mruknął sam do siebie. Jeongin podszedł bliżej i stanął nad Hwangiem opierając się dłonią o blat. Patrzył uważnie w kartki, jednak dostrzegając kątem oka coraz większe zirytowanie starszego, wiedział, co się święci. W końcu Hwang zdenerwowany zamknął teczkę.
- Kurwa. - przeklnął głośno i oparł się o fotel. Odchylił głowę do tyłu i przetarł dłonią twarz.
Młodszy westchnął cicho.- Jedźmy tam. Teraz. - powiedział po dłuższej chwili ciszy, na co sierżant bardziej się wyprostował i spojrzał na Yanga z dołu. Wyglądał jakby sam nie był zbyt pewny tego.
- Co?
- Jedźmy do tej apteki. To morderstwo stało się około dwa miesiące temu, prawda? A co jeśli pracownicy mają jakieś ciekawe informacje? Albo coś mu wypadło? Dlatego też możemy zbadać teren. Inni policjanci o to nie zadbali to my to zrobimy. - mówił bardziej pewnie znów patrząc na siedzącego Hwanga. Ten chwile się nad tym zastanowił.
- Masz rację. Tyle osób zmarło, tyle rodzin wciąż zastanawia się, kto zrobił tak wielkie świństwo. Musimy im pomóc. - stwierdził z przekonaniem i wstał na równe nogi.
- Ubieraj się, jedziemy tam, teraz.¶¶¶
- Na pewno nic Panie nie widziały? - zapytał już zmęczony postawą kobiet, Hwang. Te popatrzyły na siebie i ignorancko pokiwały głową. Odwrócił na chwilę wzrok zirytowany, a widząc przez okno apteki Jeongina powoli krążącego w pobliżu parkingu, westchnął cicho.
Hwang tego nie rozumiał. Tyle świadków, a tak sprzeczne informacje. Czy on specjalnie działał w ten sposób? Żeby zmylić policjantów, narobić im dodatkowej roboty? Sierżant powoli zaczynał się denerwować. Podziękował niechętnie kobietom i wyszedł z apteki. Patrzył przez chwilę na chłopaka, by zaraz wyciągnąć telefon. Spędzili niecałe dwie godziny żeby tu dojechać i przesłuchać kolejne osoby. I co to dało? Czuł, że jest zbyt zmęczony. Zbyt zmęczony dawaniem z siebie wszystkiego, a otrzymywaniu byle czego. Skierował się w stronę Yanga, który zatrzymał się w miejscu i wyjął swój telefon.
- Znalazłeś coś? - zapytał będąc wystarczająco blisko. Wtedy też chłopak odwrócił się i popatrzył na wyższego widocznie zawiedziony.
- Nie. Kompletnie nic. - westchnął. - A ty, sierżancie? Masz jakies informacje? - spytał, jednak po samym wyrazie twarzy Hwanga, mógł się domyśleć odpowiedzi.
- Nie dało się z nimi dogadać. Chociaż szczerze mówiąc wątpię, że rzeczywiście poszedł do tej apteki. To była zmyłka, detektywie. Wiecie, co robi. - stwierdził marszcząc brwi. Widząc, że młodszy jest bardziej speszony niż zwykle. Westchnął cicho. - Nie zadręczaj się tym, dobrze, że tu przyjechaliśmy. Przynajmniej mamy pewność, że to miejsce jest czyste. - powiedział i niepewnie poklepał go po ramieniu. Dostrzegając, że podnosi wzrok na Hwanga i posyła mu swój większy uśmiech, również kąciki ust starszego ruszyły do góry.
- Chodźmy do auta, powinniśmy się powoli zbierać. - westchnął, a kiedy ten skinął, ruszyli z miejsca.Pierwszy raz był tak łagodny w stosunku do detektywa Yanga. Miał wrażenie, że nie powinien taki być. Od zawsze starał się być w pracy ostry i zdecydowany, nigdy nie ulegał. Jednak to zwyczajny, ludzki odruch. I szczerze mówiąc wolał wmawiać sobie, że zwyczajnie nie zniósłby narzekań czy przybitego wzroku młodszego. W końcu w pracy powinien być przede wszystkim skupiony i pewny.
Kiedy miałam już otwierać kluczykiem samochód, poczuł jak jego telefon dzwoni. Opuścił dłoń, w której trzymał kluczyk i podniósł tą z telefonem. Widząc, że to jeden z jego współpracowników pomyślał, że zgłosił się na komendę może jakiś nowy świadek czy coś w tym stylu. Szybko przeprosił detektywa, który kiwnął głową, i odebrał. Z chwili na chwilę jego oczy robiły się coraz szersze, a sam lekko zadrżał. Yang zdezorientowany obszedł dookoła samochód zaraz znajdując się obok wyższego.
Kiedy skończył połączenie, popatrzył w oczy detektywa, który zaniepokojony przełknął ślinę.
- Co się stało? - zapytał powoli.- Znaleźli ciało. W krwi są znowu płatki róż. - powiedział jak najkrócej, a widząc jak Yang się lekko odsuwa i przeczesuje włosy dłonią, rozumiał go całkowicie. Sam nie mógł znieść myśli, że to dzieje się ponownie, a nie mogą nic z tym zrobić.
- Mamy tam przyjechać, na miejsce zbrodni. - poinformował, na co Jeongin poczuł jak nogi mu miękną. Westchnął lekko drżąco.- Więc jedźmy. - powiedział jedynie cichszym głosem i znów skierował się do drzwi pasażera. Hwang otworzył auto i obaj bez słowa wsiedli do środka, zapinając pasy.
- Tylko jedź ostrożnie. - dodał kiedy sierżant odpalił samochód. Popatrzył na detektywa i skinął, zaraz ruszając.
CZYTASZ
✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]
Fanfictionkiedy oni, nienawidzą się od pierwszego wejrzenia, albo kiedy nie potrafią przestać myśleć o sobie nawzajem. Historia dwóch dorosłych Koreańczyków, pracujących nad największą zagadką kryminalną kraju. Nie potrafiących zaufać, ale chcących spróbowa...