2

198 17 0
                                    

—Kolejna ofiara zabójstwa. Dziewiętnastoletnia Soon Hyukjae odnaleziona martwa. Jej ciało znalezione zostało w stanie tragicznym, wykluczone jest mówienie o nieszczęśliwym wypadku. Czy jest ofiarą tego samego, Seulskiego mordercy? Policja wciąż nad tym pracuje.

Wkurzony Hwang szybkim ruchem wyłączył swój mały, służbowy telewizor postawiony w kącie jego gabinetu. Westchnął ciężko i chwycił za długopis opierając się łokciem o ladę biurka. Ułożył dłoń na skroni i wlepił wzrok w stertę kartek znajdujących się na biurku. Dowiedział się o tej sprawie jakieś dwadzieścia minut temu, a media już trąbiły.

Znowu te cholerne płatki róż, pomyślał. Kolejne zabójstwo łączyło się z innymi, dokładnie wiedział, że za tym wszystkim stoi jedna osoba. Kolejne morderstwo, a oni nadal mieli znikome dowody. Kilkoro rzekomych świadków, osoby głośno głoszące, iż wiedzą kto jest mordercą. Nic po za tym. Żadnych odcisków, DNA czy czegokolwiek wskazującego na to, kto mógłby być potencjalnym zabójcą.

Sprawa zaczynała robić się głośna nie tylko na całą stolicę, ale i Koreę. Matki boją się wypuszczać dzieci same na podwórko, kobiety mają obawy przed opuszczaniem swoich domów, każdy każdemu patrz na ręce. Coraz więcej osób zaczyna się panicznie bać.

Sierżant Hwang Hyunjin był główną osobą prowadzącą śledztwo, miał wiele dowodów, jednak wciąż za mało. Siedze zawalony tymi wszystkimi papierami, a ten psychol chodzi sobie po ulicy i szuka kolejnych ofiar, pomyślał zdenerwowany.

Odrzucił w nerwach długopis na biurko i wstał z krzesła podchodząc do okna. Oparł dłonie o parapet i spuścił bezsilnie głowę w dół głośno wzdychając. Całą poprzednią noc spędził zapisując w dokumentach nowe, ważne informacje jak i dołączając wiarygodne zeznania do sprawy. Wszystko analizował ile wlezie, jednak już wysiadał. Psychicznie jak i fizycznie.

Popatrzył uważnie za okno obserwując ludzi na zewnątrz. Zastanawiał się co ten psychol ma w głowie. Mógł być nim dosłownie każdy. To go dobijało.

W tym samym czasie do gabinetu Hwanga zmierzał dwudziestosześcio latek, młody detektyw, który jednak mimo pozorów był dobry w tym co robił. Szedł u boku komendanta policji ściskając lekko w dłoniach teczkę z dokumentacją, trzymając ją za plecami. Zwykle na jego ustach widniał choćby delikatny uśmiech, jednak dzisiaj nie potrafił tak na dłuższą metę. Staraj się być tego dnia jak najbardziej spokojny, w końcu miał rozpocząć współpracę z drugą osobą nad sprawą, nad którą siedział dniami i nocami od kilku dobrych miesięcy. Miał nadzieję, że jego wysiłki i starania nie pójdą na marne.

Wyższy mężczyzna wskazał dłonią na jedne z drzwi, przed którymi zaraz stanęli. Zapukał w drewno i słysząc pozwolenie na wejście, otworzył drzwi. Młody detektyw wciąż stał nieopodal zawieszając zaraz wzrok na wysokim brunecie. Zbadał go uważnie wzrokiem, tak samo zrobił również Hwang widząc młodego chłopaka, który jak dla niego wyglądał na nastolatka. Pomyślał, że może to być kolejny świadek, dlatego poczuł drobne iskierki nadziei.

Sierżant szybko ukłonił się w stronę komendanta jak i nieznajomego.

— Dzień dobry Hwang, mam do ciebie sprawę — odezwał się najstarszy z trójki, którego ciemne włosy przyzdabiały już pojedyńcze, siwe kosmyki. Po tych słowach, Hyunjin wiedział, że to nie wróży za dobrze, a nieznajomy mu chłopak nie jest tu z czystego przypadku.

— Coś się stało, komendancie? — zapytał trochę zaniepokojony spoglądając na niższego, który jak najbardziej starał się unikać wzroku sierżanta Hwanga. Lekko się stresował, nie często miał okazję wychodzić do ludzi, a tym bardziej z nimi współpracować. Jednak musiał zachować zimną krew, wiedział, że Hwang może się nie mało zdenerwować tą współpracą, dlatego też miał zamiar być jak naj pewniejszy. Nie da się traktować jak zwykłego dzieciaka i pokaże, że nikt nie będzie nim pomiatać.

— To jest Detektyw Yang Jeongin, tak jak i ty zajmuje się sprawą ostatnich morderstw w stolicy. Postanowiłem, że moglibyście połączyć siły, sam doskonale wiesz, że powinniśmy próbować wszystkiego. A detektyw jest na prawdę bardzo dobry w swoim fachu. — mówił jak naj spokojniej, a Yang mocniej ścisnął teczkę za swoimi plecami.

Hyunjin zamrugał kilka razy nie dowierzając w słowa przełożonego.
— Przepraszam, co? — wydusił z siebie jedynie patrząc na mężczyznę, a widząc jego karcący wzrok, prychnął zirytowanym śmiechem i zerknął na niższego chłopaka dość lekceważąco.
— Z całym szacunkiem, nie zaprzeczam twoim umiejętnościom, detektywie Yang, jednak nie potrzebuje pomocy, poradzę sobie. — powiedział pewnie, na co tym razem niższy uniósł kącik ust.

— Na prawdę? Nie widzę na razie rozwiązania zagadki — powiedział spokojnie patrząc na Hwanga pewniej. Sierżant zagryzł zęby tracąc nerwy.

— Ale jestem tego bliski — wycedził przez zęby, na co dało się usłyszeć bardzo ciche prychnięcie ze strony detektywa. Co go śmieszy, sam jeszcze nie doszedł do rozwiązania, pomyślał.

— Z pewnością i ty i ja mamy informacje, których ten drugi nie wie. Jeśli połączymy siły możemy wiele zdziałać, sierżancie Hwang. — stwierdził nie odrywając spojrzenia od jego oczu, jakby samym spojrzeniem chciał go do tego przekonać. Wyglądało ono bowiem na pewne swoich racji, uwielbiał przybierać taką maskę w tego typu sytuacjach. Na codzień był to na prawdę cichy, nieśmiały i wrażliwy chłopak. Jednak jeśli chodziło o jego pracę, musiał z czasem nauczyć się pewnych technik manipulacyjnych, które były niezbędne momentami.

Nauczył się tego podczas jego współpracy ze swoim partnerem, który jednocześnie był najlepszym detektywem jakiego znał. Pracowali razem trzy lata, a znali się już od czasów licealnych, w tak krótkim czasie rozwiązali mnóstwo spraw razem. Rak jednak okazał sie być dla Park HanSoo silniejszy, to właśnie wraz z rozwojem choroby ich współpraca dobiegła końca. Mimo wszystko był z nim do samego końca, nawet w szpitalu, gdy wiadome było jak to się skończy. Zmarł dwa lata temu, jednak w takich sytuacjach jak ta, nadal poważnie odczuwał brak ukochanego u swojego boku. HanSoo na pewno by to załatwił, pomyślał mimowolnie. Zaraz jednak pokręcił wręcz niezauważalnie głową odtrącając te myśli na bok. Teraz to ty musisz sobie poradzić Jeongin, dasz radę, pocieszył sam siebie w myślach.

— Zostawiam was samych, panowie. Traktuj detektywa z szacunkiem, Hwang. — westchnął komendant, na co wspomniany odpowiedział mu jedynie wzrokiem pełnym gniewu. Wolał jednak mimo wszystko ugryźć się w język.

Mężczyzna opuścił gabinet sierżanta pozostawiając dwójkę samym sobie. Przez chwilę trwali w ciszy co niezmiernie wkurzało dwudziestodziewięciolatka. Nie mógł patrzeć na to jego cholerne opanowanie. Miał ochotę wywalić go za drzwi. Nie wątpił w jego umiejętności, jednak zdecydowanie wolał pracować sam. Bez uciążliwego bagażu.

— Więc słucham, pokaż proszę to, co masz w tej sprawie. — westchnął ciężko Hwang siadając przed swoim biurkiem i wskazując dłonią miejsce na przeciwko siebie. Jeongin powstrzymał się przed nie miłymi komentarzami odnośnie tego, jak sierżant traktował go z góry. Nawet mimo tego, że różnica wiekowa między nimi to jedynie trzy lata.

Chłopak uśmiechnął się pogodniej, jak to miał w zwyczaju, wyciągając zza pleców swoją grubą teczkę, w której były najważniejsze informacje. Resztę zostawił w swoim mieszkaniu.
Podszedł do biurka i usiadł we wskazanym miejscu kładąc teczkę na biurku. Hyunjin pewnie wyciągnął dłonie w jej kierunku, jednak w ostatniej chwili Yang pociągnął ją bardziej do siebie, nie pozwalając mu jej wziąć. Uniósł jedną brew nie rozumiejąc.

— To samo tyczy się ciebie, sierżancie Hwang. Chcę uniknąć przywłaszczenia sobie moich informacji, by później powiedzieć, że to Pana zasługa. — wytłumaczył z drobnym uśmiechem, a widząc jego zdziwienie, prychnął cicho. — Tak na wszelki wielki. — dodał.

Hwang westchnął i wstał z miejsca podchodząc do szafki ze wszystkimi teczkami, szukając odpowiedniej. Ten jego uśmieszek doprowadzał go do szału. Nie był tak pewny czy zdołają się dogadać skoro obaj już od początku mieli dość siebie nawzajem.

✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz