8

132 12 0
                                    

— To tutaj. — mruknął Yang nie odrywając wzroku od okna. Nie chciał patrzeć na starszego, sam jego obojętny, pełen pogardy wzrok go irytował. Przy nim czuł się coraz drobniejszy, a przynajmniej w tym momencie. Wiedział, że pewnie jutro nabierze sił do dalszych dyskusji, jednak dzisiejszej nocy nie potrafił funkcjonować normalnie.

I nie tylko Jeongin nieustannie myślał o słowach sierżanta. Sam Hwang Hyunjin nie potrafił dać sobie spokoju z tym, co się stało. Zrobiło mu się głupio, na prawdę przegiął. A bynajmniej tak wnioskował po minie młodszego.

Zaparkował przed budynkiem, w którym mieszkał Yang. Krótką chwilę patrzył na blok, by po chwili przenieść wzrok na detektywa. Ten rozpiął pas i nie zwlekając otworzył drzwi.
— Dzięki za podwózkę. — westchnął cicho gotów do wyjścia. W ostatniej chwili jednak Hwang złapał go za nadgarstek. Popatrzył na starszego zdezorientowany, natomiast ten westchnął.

— Słuchaj... Przepraszam za to, co powiedziałem. Nie miałem tego na myśli. — mówił spokojnie i na prawdę szczerze. I Yang musiał przyznać, że na prawdę go to zdziwiło. Nie spodziewał się tego ze strony sierżanta. W końcu od samego początku obaj wręcz się nienawidzili.
Jednak tak czy inaczej, nie potrafił mu całkowicie zaufać w tych słowach. Chciał, ale nie mógł.
Nieustannie nie puszczał nadgarstka młodszego, oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi.

— Doprawdy? — uniósł brew, starając się grać obojętnego. Prawdą było jednak to, że trochę ruszyły go te słowa. W końcu może to jest dobra droga to pojednania? Pragnął tego niesamowicie mocno.

— Tak, tym razem mówię całkowicie szczerze. Głupio mi, że zareagowałem w ten sposób. Pomagasz mi. A ja zachowuje się jak buc. — mówił ciszej odwracając lekko wzrok. — Po prostu wolałem od zawsze pracować sam, nie potrzebowałem drugiej osoby. Jednak muszę ci przyznać, że kilka spraw ruszyło dzięki tobie. — mruknął, a przez te słowa na twarz młodszego wpłynął drobny uśmiech.

Trwali chwile w ciszy. Hwang cholernie się wstydził, a Yang nawet nie wiedział, co może odpowiedzieć. Te słowa, mimo ich wzajemnej niechęci do siebie, znaczyły dla chłopaka na prawdę wiele.
Dopiero po chwili Hyunjin wypuścił jego nadgarstek z uścisku.
Yang, uśmiechając się z ulgą, położył dłoń na ramieniu sierżanta i zwracając na sobie jego uwagę, poklepał je, jednocześnie uśmiechając się szerzej i pokazując cały rządek ząbków.

— Dziękuję sierżancie za szczerość. Doceniam to, bardzo. — powiedział zadowolony, na co i starszy lekko się uśmiechnął.
— Będę jutro o dziesiątej. Do jutra. — pożegnał się uprzejmie z powrotem otwierając drzwi i wychodząc z samochodu.

— Do jutra. — westchnął cicho, zanim Yang zamknął za sobą drzwi. Odprowadził go wzrokiem aż do momentu, gdy zniknął z jego pola widzenia. Dopiero wtedy odjechał.

Przez całą drogę zastanawiał się nad tym wszystkim. Wiedział, że teraz musi się trochę powstrzymać przed zbędnymi komentarzami. Zdecydowanie za bardzo dramatyzował i musiał przywyknąć do nowego stanu rzeczy. Do tego, że musi być milszy dla osoby, której od samego początku nienawidził całym swoim sercem.

✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz