20

67 7 0
                                    

- Kurwa. - warknął siadając bezsilnie za biurkiem. Rzucił papiery na jego blat i spojrzał na mężczyznę przed nim zrezygnowany.

- Dalej nie chce nic powiedzieć? - zapytał, jednak już po samym spojrzeniu Hwanga mógł się domyślić odpowiedzi.

- A jak myślisz? - prychnął i odchylił głowę, przymykając na moment oczy.
- W kółko powtarza, że nic nie zrobił. Do tego ten jego uśmiech, mam ochotę mu przywalić. - burknął ze słyszalnym wyczerpaniem.

- Coś tak czułem, że to nie on... - mruknął cicho, czym od razu zwrócił uwagę starszego.

- Jak to? Skoro tak przypuszczałeś to po jaką cholerę było to wszystko? - podniósł na niego głos. Ten westchnął ciężko, z trudem przychodziło mu powiedzenie czegokolwiek. Czuł jak gardło mu się zaciska.

- Wcześniej na prawdę myślałem, że on może mieć coś wspólnego... Myślałem nawet, że to właśnie on.. - zaczął wpierw niepewnie, jednak zaraz spojrzał w oczy starszego.
- Ale zaginęła kolejna dziewczyna. Dwa dni temu. - poinformował, na co źrenice Sierżanta rozszerzyły się widocznie.
Yang wciąż patrzył w jego oczy, mógł łatwo z nich wyczytać nie tylko zmęczenie, ale i złość.
- Daliśmy się wciągnąć w jego grę.

Przez chwilę trwali w ciszy, żaden chyba nie miał odwagi powiedzieć czegokolwiek. W końcu jednak Yang zdobył się na kontynuowanie.

- Zaczęły się poszukiwania, jeśli znowu będą płatki róż to... - powiedział, jednak z trudem przychodziło mu dokończenie. Hwang w końcu wyrwał się z chwilowego szoku i uderzył pięścią o blat biurka ze wściekłością.

- Kurwa! - krzyknął w nerwach i zagryzł dolną wargę. Nie mógł uwierzyć, że znowu trafili na fałszywy trop.
Spojrzał zaraz na młodszego. Mimo, że ten siedział w tym momencie w milczeniu to łatwo było zauważyć złość w jego oczach.
- Więc.. Co to za koleś? Ten cały Park Yoonjin? - westchnął i opadł bardziej na oparcie fotela.

Yang przełknął nerwowo ślinę.

- Myślę, że to nie jest przypadkowa osoba. - powiedział, na co Hwang spojrzał na niego ciekawsko.
- Może ten zwyrol wysłał go, zapewne znają się. - dodał w skupieniu.

- To nie ma sensu. - pokręcił głową.
- Po co miałby to robić? - zapytał. Czuł, że jego głowa już nie wytrzymywała tego napięcia, tych nerwów. Nie mógł już logicznie myśleć.

- Nie rozumiesz? On z nami gra w podchody. - mruknął lekko odwracając wzrok. Zaraz jednak z powrotem popatrzył w oczy Sierżanta, chcąc dodać pewności słowom, które wypowiadał.
- Bawi się nami, wysyła fałszywe sygnały, próbuje nas zbić z tropu. - mówił i zaraz wstał z miejsca, zaczynając powoli krążyć po pomieszczeniu.
- Te wszystkie zeznania się ze sobą nie łączą, pamiętasz tę dziewczynkę, która widziała mężczyznę we krwi? - zapytał, a widząc jak ten przytakuje, kontynuował.
- To też musiał być ktoś podstawiony. Rysopis się zgadza z wyglądem tego chłopaka. - stwierdził.

Hwang z jednej strony był pod ogromnym wrażeniem, tego, jak Yang podchodzi do tej sprawy. Z opanowaniem, starał się patrzeć na to bardziej logicznie. Z drugiej jednak wciaz był wściekły, w końcu dali się zwabić w ślepą uliczkę. Może to dlatego z początku się nie lubili. W końcu Jeongin pracował z chłodną głową, ze spokojem, natomiast Hwang działał gwałtownie i szybko. W ten sposób ostatecznie się dopełniali.

- Myślisz, że tak po prostu podstawiłby swojego kolegę, a on by się na to zgodził? - zapytał już o wiele spokojniej, zdecydowanie było to spowodowane spokojem młodszego.

- Ten chłopak nie był nigdy karany, spokojny i uczciwy obywatel. - zaczął i zatrzymał się przy oknie, opierając dłonie o parapet. Patrzył na przejeżdżające samochody, czując się fatalnie.
- Siedzi w areszcie od kilku dni, dwa dni temu zaginęła kolejna osoba. Jeśli znajdą ją martwą, a na miejscu zbrodni będą te pieprzone płatki róż... Jeśli cały styl zabójstwa będzie identyczny do poprzednich... - mówił cicho, nie był w stanie wysilić się na cokolwiek więcej. W końcu wyprostował się i odwrócił się patrząc na starszego.
- Wtedy to my wyjdziemy na najgorszych.

Hyunjin patrzył na mężczyznę ze skupieniem. W końcu jednak przetarł twarz dłonią, był wyczerpany.

- I nie będzie sensu już trzymać go w areszcie... - mruknął, na co Yang przytaknął delikatnie.
- Co jeśli świadkowie też byli podstawieni? Zostaniemy tak na prawdę z niczym. Znowu. - westchnął ciężko i zaraz przeklnął pod nosem.

Yang podszedł do starszego i położył dłoń na jego ramieniu. Wtedy też podniósł na niego wzrok, na co w zamian ujrzał jego drobny uśmiech.

- Nic nie szkodzi. Teraz się nie udało, ale następnym razem będzie lepiej. - powiedział cicho.
- Miejmy nadzieje, że dziewczyna się odnajdzie cała i zdrowa. - dodał z westchnięciem.
Przez chwilę patrzyli na siebie nawzajem. Po starszym łatwo było poznać zmęczenie, jak i smutek, jednak to, co Hyunjin widział w oczach Yanga było inne. Były wypełnione nadzieją, jak i determinacją.
- W końcu go znajdziemy, jak nie dziś, to innego dnia. Prawda wspólniku? - zapytał, wciąż utrzymując uśmiech.

Pierwszy raz nazwał w ten sposób Hyunjina. Mówił w ten sposób tylko do HanSoo, zanim odszedł. Jednak teraz było inaczej. Musiał się w końcu z tym pogodzić, z tą stratą. Musiał iść dalej.

W końcu i Hyunjin uśmiechnął się delikatnie i wstał z miejsca. Wyciągnął dłoń w jego stronę, zdecydowanie dzięki tym słowom odzyskał nadzieję.

- Poradzimy sobie, razem. - powiedział pewnie. Yang od razu uścisnął jego dłoń zadowolony.
- Wspólniku.

✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz