17

71 7 4
                                    

Minął dzień od incydentu z platkami róż pod drzwiami Detektywa Yanga. Miał za sobą nieprzespaną, długą noc. W końcu jak mógł spać spokojnie z wiedzą, że największy seryjny morderca w stolicy wie, gdzie mieszkał?

Kilkukrotnie Hyunjin dzwonił do niego, widocznie również nie mógł tej nocy zasnąć. Pytał nieustannie czy wszystko z nim okej. Martwił się o wspólnika, mogliby być największymi wrogami, ale i tak nigdy nie życzyłby mu tego, by coś mu się stało. Nie ważne jak bardzo ten chłopak go nie raz denerwował, wciąż był człowiekiem, który miał przed sobą calutkie życie.

Kiedy za oknem zrobiło się jasno, Jeongin z ciężkim westchnieniem wstał z łóżka, był strasznie zmęczony, a jednocześnie nie był w stanie choć na moment zmrużyć oka. Musiał być czujny.

W tym samym momencie, gdy robił kawę, przyszła do niego wiadomość. Od razu podszedł do łóżka słysząc powiadomienie i zgarnął telefon. Widząc, że to właśnie Hyunjin napisał, uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

>Przyjdziesz dzisiaj na komisariat? Musimy przejrzeć kilka akt.

Wręcz od razu mu napisał, że niedługo będzie wychodził. W końcu na prawdę cieszyło go to, że Hwang w końcu traktował ich współpracę poważnie. I nawet jeśli wciąż sobie dogryzali to ich relacja nie opierała się już tylko i wyłącznie na tym. Nareszcie nabrali do siebie nawzajem więcej szacunku.

Jak zwykle, nie stroił się zbytnio. Postawił na zwykłą czarną koszulę, dość przewiewną. Włożył górę w tego samego koloru rurki, a całość dopełnił paskiem. W końcu wysilił się na drobny makijaż, również przywiązał większą uwagę dla burzy włosów na jego głowie. Układając je myślał o ścięciu ich, w końcu musiał pójść do fryzjera.

Wyszedł z mieszkania zakluczając drzwi i dokładnie upewniając się, że na pewno są zamknięte. Zszedł powoli po schodach i już zaraz był na zewnątrz.

Wręcz od razu jego uwagę przykuł samochód stojący tuż pod blokiem. I zapewne w ogóle by go nie zauważył w normalnych okolicznościach, jednak miał wrażenie, że w ostatnim czasie widział go zaskakująco często.

Powoli go wymijając zerknął mimowolnie w kierunku kierowcy. Szeroko uśmiechnięty, dość młody chłopak o sylwetce nie pozornej. Był na oko w wieku Yanga. Wyglądał na sympatycznego, ale... Ten uśmiech. Również spojrzenie jakie skierował ku detektywowi. Było wręcz radosne, jednak dlaczego? Dlaczego właśnie w ten sposób patrzył na chłopaka.

Wyminął auto, jednak po postawieniu zaledwie paru kroków, zatrzymał się w miejscu. Miał wrażenie, że coś jest nie tak. Wszystkie rysopisy, wszystkie przesłuchania. Nagle to wszystko uderzyło w niego ze zdwojoną siłą.

Odwrócił się powoli z powrotem w stronę samochodu, pod pretekstem szukania czegoś po kieszeniach. Kątem oka zerknął znów na samochód. Wciąż się uśmiechał. Jego wzrok szybko skierował się na tablice rejestracyjne.

Zaraz po chwili szybkim krokiem ruszył przed siebie niby znajdując rzecz w kieszeni, a numery rejestracji powtarzał w głowie jak mantrę wyjmując telefon i pisząc wiadomość do Sierżanta. Wysłał mu ją z dopiskiem, by sprawdził w papierach tę rejestrację. Coś było nie tak, czuł to wręcz całym sobą.

Będąc na przystanku odczekał zaledwie pięć minut i zaraz wsiadł do autobusu. Dostał pare wiadomości od Hwanga z prze różnymi pytaniami, na temat jego prośby. Jeongin jedynie napisal mu, by sprawdził to jak najszybciej. W drugiej wiadomości dodał, że pogadają, jak już przyjedzie.

Po wyjściu z autobusu szybkim krokiem ruszył do metra, jednak wciaz czuł się bacznie obserwowany. Możliwe, że miał już urojenia przez to wszystko, co się działo. Jednak nie mógł się nie raz powstrzymać przed rozglądaniem się po każdym możliwym człowieku.

Podczas jazdy również nie mógł opanować myśli, miał istny chaos w głowie. W końcu jak mógł zachować spokój w obliczu takiej sprawy? Może ktoś sobie z niego żartował? A może to właśnie ten seryjny morderca usiłował dołączyć Yanga do tej szalonej gry? Wiedział jedno: nie mógł dać się w to wkręcić.

W końcu obiecał swojemu byłemu narzeczonemu, że nie pozwoli, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Musiał być bezpieczny, a jednocześnie złapać tego człowieka bez jakichkolwiek zasad. Tylko jak? Jak miał pogodzić te dwie rzeczy?

W końcu dotarł na komisariat. Nerwowym krokiem szedł w dobrze mu znanym kierunku. Jedynym, co go uspokajało w tym momencie, była myśl, że teraz jest w bezpiecznym miejscu. Najchętniej nie wychodził by już stąd.

Zapukał lekko w drzwi i nie czekając na nic, wszedł do środka. Wręcz natychmiastowo zauważył jak Hwang wstaje od biurka na widok młodszego od siebie.

- Detektywie Yang, wszystko okej? - zapytał starając się brzmieć spokojnie. W jego głosie jednak dało się wyczuć mnóstwo nerwów, również ciekawości. Nie był pewien czego tym razem się mógł spodziewać.

- Sprawdziłeś tę rejestrację, Sierżancie? - zapytał wymijając jego pytanie. W końcu nie samopoczucie Jeongina było teraz najważniejsze, a bynajmniej on tak uważał.

- Tak. - odpowiedział wpierw i z ciężkim westchnięciem usiadł z powrotem przy biurku.
- Jednak nie ma w systemie tej tablicy rejestracyjnej. O co chodzi? - na te słowa Yang przeklnął mimowolnie pod nosem. Zaraz jednak usiadł przed starszym i położył dłonie na blacie biurka.

- Mam wrażenie... Sam nie wiem.. To był on.. Chyba. - mówił cicho wlepiając wzrok gdzieś w dal. Kątem oka jedynie zdołał zauważyć zdziwienie malujące się na twarzy Sierżanta.

- Jak to on? Widziałeś jego twarz? Jesteś pewien? - pytał jak najęty, na co z nerwów młodszy zagryzł dolną wargę.

- Cholera, nie mam pojęcia czy to on! - warknął i oparł się bezsilnie o krzesło. Hyunjin chciał coś powiedzieć, jednak po wzięciu głębszego wdechu Yang go wyprzedził.
- Mam wrażenie, że odchodzę od zmysłów. Może i wariuje, ale... Codziennie widzę tego chłopaka.. Zawsze z tym samym uśmiechem, mam wrażenie, że każdego dnia przemyka mi gdzieś przed twarzą. - mówił, a gdy przerwał na moment poczuł jak w jego oczach zbierają się łzy. Starał się je odpędzić, jednak nie było to możliwe. Wtem spojrzał na starszego.
- Sierżancie, czuje, że on tylko czeka na odpowiedni moment. A ja nawet nie mogę nic zrobić. - wyszeptał wręcz.

Hyunjinowi autentycznie zrobiło się żal tego chłopaka. Ryzykował tak wiele, poświęcał się tej sprawie całkowicie, a teraz wyglądało na to, że był na głównym celowniku.
Dlatego właśnie nie zastanawiał się zbyt długo nad podjęciem decyzji.

- Mam propozycję. - odezwał się i delikatnie położył dłoń na tej chłopaka, chcąc dodać mu trochę otuchy.
- Wprowadze się do ciebie, na kilka dni. Zawsze mam przy sobie wszelkie dokumenty jak i broń. Jeśli go znów zauważysz to od razu zareaguje. Zatrzymam go i przewioze do aresztu. - powiedział w końcu patrząc wprost w jego oczy chcąc z nich cokolwiek wyczytać. Widzisz) w nich jednak jedynie strach.

- Sierżancie, ja mieszkam w małej kawalerce i...

- Nie ma żadnego „ale", rozumiesz? Tu chodzi o twoje życie i schwytanie największego zwyrodnialca w stolicy. - powiedział stanowczo, jednak zaraz jego wzrok trochę złagodniał.
- Nie mogę pozwolić, by cokolwiek złego ci się stało, Jeongin. - dodał już o wiele spokojniej, również zapominając przez chwilę o zwracaniu się do niego oficjalnie. Teraz to było na drugim planie. Wiedział, że najważniejsze było chronienie tego chłopaka, szczególnie, gdy był w tak poważnym niebezpieczeństwie.

- Dziękuję, Hyunjin. - mruknął jedynie lekko odwracając wzrok na bok.

Nie był przekonany co do tego, jednak nie mógł zaprzeczyć, że na prawdę mu ulżyło na wieść, że będzie u jego boku Hyunjin. Zdecydowanie czuł się bezpieczniej.

✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz