Hwang jechał najszybciej jak tylko mógł. Przez to, iż był swoim prywatnym autem, nie miał możliwości włączyć syreny. Był nieustannie sfrustrowany, chciał już dotrzeć na miejsce, jednak każda minuta czy sekunda dłużyły się mu niemiłosiernie.
Yang natomiast siedział wciąż w zamyśleniu. Proszę, zwolnij, przewijało mu się w głowie co jakiś czas. Im bliżej byli, tym niebo stawało się coraz ciemniejsze. Nie tylko przez porę roku, gdy już o piętnastej robi się ciemno, ale i również przez deszcz, który już od jakiś dwudziestu minut nieustannie padał.Po upływie ponad trzydziestu minut dotarli na wyznaczone miejsce. Już z daleka można było dostrzec syreny radiowozów policji. Hwang widział stres płynący od młodszego, jednak staram się teraz jak najbardziej skupić na bezpiecznym dotarciu, zaparkowaniu i ocenieniu sytuacji. Detektyw Yang jest dorosły, musi sobie jakoś sam poradzić, pomyślał.
- Wysiadasz czy zostajesz? - zapytał starszy po zaparkowaniu. Jednocześnie patrzył na niego uważnie, dostrzegł zwątpienie jak i niepewność. Jednak nie spodziewał się, że ten ostatecznie przytaknie. Możliwe, że trochę go za to podziwiał, jednak z pewnością nie wypowiedziałby tych słów teraz. - Więc chodź. - westchnął patrząc na całe zbiorowisko.
Wysiedli i tym samym również Hwang nabrał stresu. Niejednokrotnie był świadkiem takich sytuacji, nie raz również był w miejscu zbrodni i przeszukiwał teren. Wielokrotnie widział ludzkie zwłoki ze względu na swoją pracę, jednak nie zmieniało to tego, że takie widoki wywoływały u niego drżenie czy wewnętrzny strach.
Ruszyli szybkim krokiem w kierunku miejsca największego zbiorowiska. Kilku policjantów stało nieopodal rozmawiając między sobą, również u nich było widać obrzydzenie sytuacją. Co tu się dziwić? Tylko potwór dopuszcza się czegoś takiego.
Dwóch innych funkcjonariuszy stało z kobietą, która z pewnością była świadkiem znalezienia zwłok. Jej płacz zakłucała jedynie syrena radiowozu, który podjechał parkując zaraz za samochodem Hwanga.Nie zwlekając, skierował się bliżej całego zamieszania. Yang zrobił to samo, idąc niepewnie za wyższym. On udaje, czy na prawdę ta sytuacja go nie rusza, pomyślał mimowolnie Jeongin. Wziął głęboki wdech. Musiał się opanować, przecież już widział nie raz zwłoki, nie mógł za każdym razem tak reagować.
Kiedy Hwang przystanął w końcu w miejscu, niższy już o wiele wolniej podszedł bliżej tak, by stać obok sierżanta. Widząc to, co miał przed sobą, przełknął ciężko ślinę.Miejsce było odgrodzone żółto-czarną taśmą, która zawiązana była wokół drzew. A za nią widok, który obaj zapamiętają na bardzo długi czas.
Hwang od razu przyjrzał się bliżej, mimo, że ciężko było patrzeć na tak okropny widok. Jednak mimo wszystko wszedł za taśmę, zostawiając Yanga w tyle. Kolejna sprawa mająca wspólne wątki.
Hyunjin szybko, lekko drżącymi dłońmi wyciągnął z kieszeni notes i długopis. Przecież to jest zbyt podobne by było podobne, mówił sobie w myślach, marszcząc brwi nerwowo.Yang chwile patrzył się zagubiony. Dokładnie w tym momencie stało się dla niego jasne, że nie nadaje się do pracy samemu. Nigdy nie dawał sobie rady z opisywaniem zwłok, nigdy nie potrafił skupić się na tego typu widoku. I zdał sobie z tego sprawe w momencie, gdy po prostu zebrało się mu na wymioty. Cofnął się kilka małych kroków i wiedząc, jak bardzo w tym momencie stchórzył, odwrócił się i skierował szybkim krokiem w stronę auta. Będąc przy nim, oparł się o drzwi kierowcy plecami i wziął kilka głębszych wdechów. Jeongin, ty skończona pizdo.
- Masz jakies powiązania? - Hwang usłyszał obok siebie, na co oderwał wzrok od kartek, w które chwile temu się wgapiał. Popatrzył na równego wzrostem kolegę z pracy i westchnął ciężko.
- I to wiele. - odpowiedział krótko, po czym rozejrzał się trochę za Jeonginem. Dostrzegając go w końcu w oddali, musiał przyznać, że trochę się zmartwił. Ostatni raz spojrzał dokładniej na ciało dziewczyny, a później na notatki. Miał wszystko. Wiedział, że całą noc bedzie siedział nad tym wszystkim, jednak miał to gdzieś. Zrobiłby wszystko, by ofiarować rodzinom zmarłych odpowiedź na odwieczne pytanie: Jaki drań to zrobił?
¶¶¶
Yang zdążył się uspokoić, przynajmniej na tyle, by mógł dalej pracować. Dłuższy czas nie odjeżdżali z tego miejsca, rozmawiając z policją czy przeszukując teren. Niebo już dawno całkowicie się ściemniło, jednak ta dwójka niezbyt się tym interesowała. Musieli zrobić wszystko, by zebrać jak najwięcej poszlak.
Karetka już dawno zdążyła zabrać ciało dziewczyny, a niektórzy policjanci ulotnili się wraz z odjazdem karetki. Jeongin z cichym westchnięciem zdjął z dłoni rękawiczki, miał wrażenie że przeszukali każdy zakamarek. Rozejrzał się szybko za Hyunjinem, który stał przy jednym z policyjnych radiowozów. Nawet z takiej odległości, w jakiej znajdowali się od siebie, dostrzegł jak się trzęsie.
Detektyw schował dłonie do kieszeni i w swoim tempie ruszył do samochodu Hwanga. Bał się, że będzie musiał grzebać mu po bagażniku, jednak szybko dostrzegł na tylnych siedzeniach płaszcz. Chwycił go szybko i zamknął drzwi, ruszając po tym w jego stronę. Inni policjanci coś spisywali rozmawiając między sobą nieopodal.Nie wierze, że po tym jak mnie traktuje, tak czy inaczej się o niego martwię i dbam, żeby się nie przeziębił, przeklinał samego siebie w myślach. Będąc wystarczająco blisko za nim, założył na jego ramionach ubranie, czym skutecznie zwrócił na siebie uwagę starszego. Dostrzegł u niego zmęczenie, jednak nie miał zamiaru prawic mu morałów, ani proponować powrotu. Wiedział, jak wybuchowy był.
- Nie trzeba było. - powiedział cicho i znów się odwrócił, ponownie opierając tyłem o maskę radiowozu. Jeongin westchnął i niewiele czasu później znalazł się obok, opierając w podobny sposób co starszy.
- Jakbyś się przeziębił to nie byłbyś zdolny do pracy. - powiedział jak naj spokojniej nie patrząc na wyższego, a przed siebie. Ten zerknął na Yanga krótko, by zaraz cicho prychnąć i pokręcić głową. Również popatrzył przed siebie.
- Nie dałbyś sobie rady beze mnie, więc nie mam zamiaru chorować w najbliższym czasie. - powiedział rozbawiony, czym niemalże od razu pobudził Yanga.
- Ach tak? Bo ty jesteś taki niesamowity, co? - prychnął przewracając oczami. Hyunjin odwrócił na niego wzrok i gdy Jeongin zrobił to samo, pokiwał głową twierdząco będąc widocznie rozbawionym.
- Oczywiście, że tak. W końcu to ty uciekłeś do samochodu na widok tej dziewczyny. - stwierdził pewnie, na co Yang od razu trochę spoważniał.
- Już widziałem jak ktoś bliski mojemu sercu przez ponad rok powoli umiera, więc wybacz, że nie przepadam za tym widokiem. - wzruszył ramionami znów odwracając wzrok, na co i Hwang nabrał poważniejszego wyrazu twarzy. Kurwa, to miał być tylko żart. Zdawał sobie sprawę, że mógł być za mocny, ale nie sądził, że jakoś w niego uderzy.
Mimo wszystko, wrócił do swojej kamiennej twarzy. Jakby to go wcale nie ruszyło. Wiedział, że przegiął, konkretnie. Jednak nie miał zamiaru pozwolić, by również Yang myślał w tej sposób.
- Niezbyt obchodzą mnie twoje rozterki życiowe, prywatne życie zostaw w domu. Już i tak mam za dużo swoich problemów, żeby jeszcze słuchać twojego użalania się nad sobą. - mówił obojętnie, nie patrząc na niższego. Po tych słowach, obaj zamilkli. Jednemu było głupio, że w ogóle odważył się powiedzieć coś takiego, a drugiemu było najzwyczajniej w świecie przykro. Po jakimś czasie Yang odsunął się od auta.
- Dupek. - mruknął pod nosem i po prostu ruszył do samochodu starszego. To nie tak, że jego słowa jakoś bardzo go ruszyły. Po prostu nienawiść do Hwanga, wraz z tymi słowami, urosła do zenitu.
CZYTASZ
✔Shut Up [H.HJ x Y.JI]
Fanfictionkiedy oni, nienawidzą się od pierwszego wejrzenia, albo kiedy nie potrafią przestać myśleć o sobie nawzajem. Historia dwóch dorosłych Koreańczyków, pracujących nad największą zagadką kryminalną kraju. Nie potrafiących zaufać, ale chcących spróbowa...