Rozdział I

69 3 1
                                    

            Siedziałam sobie na werandzie i czytałam książkę Harla Cobena „Krótka piłka", gdy podszedł do mnie nieziemsko przystojny chłopak. Był opalony, wysoki, umięśniony, miał brązowe włosy, piękny uśmiech i cudowne morskie oczy, w których od razu się zatopiłam. Ubrany był w czarną koszule z odpiętymi trzema guzikami pod szyją, opinającą jego klatkę piersiową i spodnie od garnituru. Staną przede mną i powiedział:

- Dzień dobry, właśnie się tu wprowadziłem i chciałem zapytać, czy powiedziałaby mi Pani, gdzie jest tu sklep?

- Dzień dobry, sklep jest za rogiem na końcu ulicy i proszę mi mówić po imieniu – odpowiedziałam i wystawiłam do niego rękę – Wiktoria. Miło mi poznać.

- Aaron. Mnie również miło cię poznać – powiedział ściskając moją dłoń. Jak nasze dłonie się dotknęły przeszedł mnie dziwny prąd i chyba to zauważył, ponieważ się uśmiechną – Dziękuje za pomoc. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Do zobaczenia Wiktoria.

- Ja również mam taką nadzieję, Aaron. Do zobaczenia – pożegnaliśmy się. Aaron odwrócił się i poszedł w stronę, którą mu wcześniej wskazałam. Patrzałam jeszcze chwilę za nim, po tym jak znikną mi z oczu.

Usiadłam znowu na krześle i próbowałam czytać dalej książkę, lecz nie mogłam, ponieważ w mojej głowie wciąż pojawiał się Aaron i te jego oczy, w których utonęłam. Siedziałam tak do zmroku i poszłam do domu, kiedy zrobiło mi się zimno. Następnego dnia też było ciepło, więc poszłam posiedzieć przed domem mając nadzieje, że znów go spotkam. Pod koniec dnia myślałam, że już nie przyjdzie, więc szłam w stronę drzwi. Chciałam już otwierać je, lecz przeszkodził mi w tym głos, od którego mam dreszcze i wiedziałam do kogo należał.

- Hej. Miałabyś może czas się jutro ze mną spotkać? – zapytał lekko zmieszany i szybko dodał – Na zwiedzanie miasta, oczywiście.

- Hej. Pewnie, pokaże Ci miasto – powiedziałam lekko zasmucona.

- To może spotkamy się o 10:00, pasuje Ci? – spytał.

- Tak, pasuje mi i tak nic jutro nie robię – odpowiedziałam.

- W takim razie do jutra – pożegnał się.

- Do jutra – powiedziałam. Odwróciłam się i weszłam do domu czując cały czas jego wzrok na sobie.

W nocy nie mogłam zasnąć, ponieważ cały czas myślałam o spotkaniu z Aaronem. Rano ubrałam się w granatową sukienkę, aż tu nagle do pokoju wszedł Aaron pocałował mnie i zapytał się

- Jesteś gotowa kochanie?

- Tak – odpowiedziałam z lekkim szokiem, ponieważ nie byliśmy parą.

- To chodźmy – powiedział.

- Oki. Tylko wezmę jeszcze torebkę – powiedziałam i nie czekając wzięłam torebkę. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego Audi A7. Przez chwilę popatrzałam przez okno na dom, którego kompletnie nie poznaje i to nie jest mój dom. Jechaliśmy tak przez jakieś pół godziny przez las. Gdy dojechaliśmy na miejsce nie mogłam uwierzyć własnym oczom, była to piękna polana w środku lasu. Polana była bardzo ładnie ozdobiona, zatrzymaliśmy się na jej środku, gdzie był koc z przekąskami. Odwróciłam się w stronę Aarona i nie mogłam w to uwierzyć. Klęczał przede mną i chciał już coś powiedzieć, gdy nagle zaczął dzwonić mi budzik. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to co mi się śniło, ponieważ wyglądało to jak by się działo naprawdę. Spojrzałam na godzinę i zdziwiłam się, że to już ósma rano. Szybko wstałam, wzięłam zimny prysznic i ubrałam sukienkę w kwiatki. Gdy skończyłam się malować zadzwonił dzwonek do drzwi, więc wzięłam torebkę, ubrałam buty i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Jak je otworzyłam zobaczyłam Aarona ubranego w granatową koszulę z odpiętymi trzema guzikami od góry i spodnie od garnituru w tym bardzo dobrze. Chyba zauważył, że się mu przyglądam, ponieważ się uśmiechnął.

- Hej. Pięknie wyglądasz – powiedział cały czas się uśmiechając.

- Hej. Dzięki, ty też wyglądasz nie najgorzej – odpowiedziałam mu.

- Idziemy? – spytał.

- Pewnie – odpowiedziałam mu. Wyszliśmy i zaczęliśmy kierować się w stronę centrum miasta. Pokazałam mu wszystko oprócz parku, więc udaliśmy się w tamtą stronę.

Tajemniczy (nie)znajomy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz