Rozdział IX

16 1 0
                                    


Przez cały pobyt tutaj śnią mi się różne momenty z mojego dzieciństwa. Na szczęście dzisiaj już jest dzień, kiedy zobaczę Aarona. Z tego co mówił ten facet co kazał mnie porwać to Aaron próbował z nim negocjować o moje życie. Siedziałam i myślałam tak z jakieś pół godziny zanim przyszedł Mefisto i zaprowadził mnie do wyjścia, później do jakiejś czarnej furgonetki. Jechaliśmy nie wiem, ile, ale chyba długo, ponieważ jak wyciągali mnie to było już ciemno. Zaprowadzili mnie do jakiegoś starego magazynu i czekaliśmy na Aarona. Jak Mefisto dowiedział się, że już idą to wziął i wycelował pistoletem w moją głowę. Niedługo potem wszedł Aaron z jakimiś ludźmi i jak mnie zobaczył cały zbladł.

- Puśćcie ją! – krzyknął Aaron.

- Najpierw załatwmy sprawę o handel ludźmi – powiedział ten co mnie porwał.

- Nie będę załatwiał takich spraw jak ktoś celuje Wiktorii w głowę – powiedział Aaron siląc się na spokój. Widziałam to po nim.

- Jak zgodzisz się na współprace między nami puścimy ją. Jak nie to ją zabijemy – powiedział ten facet, a ja w tym samym czasie wykręciłam rękę Mefista i zabrałam mu pistolet. Jak krzyknął to wszyscy nagle się odwrócili w naszą stronę i mieli zdziwione miny.

Aaron korzystając z uwagi swojego wroga dał znać swoim ludziom, że mają atakować. Ja w tym czasie szybko uciekłam na zewnątrz. Bałam się o Aarona, dopóki nie zobaczyłam, jak wychodzi cały z tego magazynu. Gdy mnie zobaczył podbiegł i przytulił mnie. Chciał już coś powiedzieć, ale powstrzymałam go ruchem ręki. Dopiero, gdy pojechaliśmy do domu Aarona dopiero mogliśmy porozmawiać. Zrobił mi kanapki i herbatę, później usiadł obok mnie na kanapie.

- Czyli jesteś gangsterem co? – zapytałam mając dość ciszy.

- Tak i nie tylko – powiedział.

- To kim jeszcze? – zapytałam, bo miałam dość niedopowiedzeń.

- Jestem jeszcze Alfą watahy Czarnego Księżyca – powiedział i patrzył na moją reakcję.

- Zmieniasz się w wilka? – zapytałam zestresowana i zszokowana jednocześnie.

- Tak – odpowiedział.

- Czyli znajdziesz kiedyś swoją mate i zerwiesz ze mną tak? – zapytałam bojąc się odpowiedzi.

- Nie do końca. Już znalazłem swoją mate – powiedział a ja nie wiedziałam co powiedzieć. – Ty nią jesteś Wiktorio – dodał poważnym tonem, a mnie zaskoczyła jego odpowiedź.

- Co, jak to? – nie mogłam przestać zadawać mu pytań.

- To nie wszystko. Czuje od ciebie wilkołaka, żywiołaka, kotołaka, wampira, czarownice i człowieka – powiedział a mnie zatkało.

- Ale jakim cudem jak moi rodzice byli ludźmi? – zapytałam się go.

- A może o czymś nie wiesz? Sama mi powiedziałaś, że zniknęli, jak miałaś 7 lat – powiedział.

- Jak to możliwe? – zapytałam.

- Możesz być z rodziny, w której od pokoleń mate jest innej rasy – powiedział.

- Tylko ja przecież nie mam rodziny – powiedziałam pewnie.

- Albo masz i o tym nie wiesz – powiedział.

- Ale chyba trzeba się przemienić co nie? – zapytałam.

- Nie zawsze. Czuje od ciebie jeszcze czarownice i człowieka to może blokować przemiany – wyjaśnił.

- Ciężkie jest to do zapamiętania – powiedziałam. – Może pójdę do domu i jutro pogadamy, jak sobie wszystko przemyślę i poukładam. Dobra? – zapytałam.

- Dobra – odpowiedział.

- Pa – pożegnałam się.

- Pa – odpowiedział.

Poszłam do domu wykąpałam się i położyłam się spać, aby to wszystko przemyśleć.

Tajemniczy (nie)znajomy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz