Rozdział V

23 1 0
                                    

Maraton 2/3

*************

Jak wróciłam do domu wzięłam zimny prysznic i ubrałam się we wcześniej uszykowane ubrania. Po ubraniu się nałożyłam lekki makijaż i zrobiłam sobie loki. Gdy byłam już uszykowana zobaczyłam, że mam 5 minut do kolacji, więc postanowiłam już wyjść. Doszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi Aaron ubrany w czarną koszulę z rozpiętymi trzema guzikami od góry i spodnie również czarne garniturowe.

- Cześć – powiedziałam po chwili ciszy. Widziałam jak mi się przygląda.

- Cześć – odpowiedział. – Pięknie wyglądasz – dodał chwilę później.

- Ty również wyglądasz nie źle - powiedziałam.

- Zapraszam – powiedział i odsunął się tak abym mogła wejść do środka. – Może pomogę ci ściągnąć bolerko? – zapytał się po moim wejściu na korytarz.

- Dobrze – odpowiedziałam.

Pomógł ściągnąć bolerko i zaprowadził długim korytarzem do jadalni. Odsunął krzesło tak abym mogła usiąść a sam usiadł obok mnie.

- Zrobiłem dla nas Paella, Jamon Iberico i Gazpacho. Mam nadzieję, że będzie ci smakować – powiedział. Zdziwiło mnie to, że umie gotować i zastanawiałam się ilu jeszcze rzeczy o nim się dowiem.

- Nigdy nie jadłam, ale chętnie spróbuje – powiedziałam radośnie.

Jak to powiedziałam poszedł do kuchni, przynajmniej tak mi się wydaje. Wrócił po chwili z talerzami, które postawił na stół, znów poszedł do kuchni i tym razem przyniósł jeden talerz, który również wylądował na stole. Jeszcze raz poszedł do kuchni, ale tym razem przyniósł szklanki z jakimś napojem. Po rozłożeniu wszystkiego usiadł na tym samym miejscu co poprzednio.

- Smacznego – powiedział.

- Dziękuje i nawzajem – odpowiedziałam.

Zaczęliśmy jeść. Wszystko było bardzo smaczne, tylko zastanawiało mnie, czy zna te przepisy ze swoich podróży, czy ma takie korzenie. Aaron chyba zobaczył, że nad czymś myślę powiedział:

- Możemy porozmawiać po jedzeniu. Przejdziemy do salonu z winem i powiem ci wszystko co będziesz chciała wiedzieć.

- Dobrze powiedziałam – powiedziałam i zaczęłam dalej jeść.

Po skończonym posiłku tak jak powiedział przeszliśmy do salonu. Już chciałam zadać mu pierwsze pytanie, lecz mnie wyprzedził.

- Co chciałabyś wiedzieć? – zapytał.

- Wszystko co powinnam i mogę wiedzieć – odpowiedziałam.

- No dobrze to zacznijmy od początku nazywam się Aaron Verdi. Po moim ojcu odziedziczyłem stanowisko prezesa firmy Lyon. Od najmłodszych lat interesowałem się muzyką, więc teraz jestem również piosenkarzem, kompozytorem i autorem tekstów. Jak miałem sześć lat rodzice znaleźli mi nauczyciela gry na fortepianie, gitarze, skrzypcach i wiolonczeli. Byłem też dobry z pisania różnych rozprawek itp., więc poszedłem na kurs pisania opowiadań, książek i wierszy, które skończyłem z wyróżnieniem i zostałem pisarzem. W między czasie ukończyłem wiele kierunków studiów. Jeśli chodzi o rodzinę to mam dwóch braci, jeden jest starszy drugi młodszy i dwie siostry i tu tak samo jak u braci – skończył opowiadać. – A może teraz ty opowiesz coś o sobie? – zapytał dodając.

- No dobra. A co chciałbyś wiedzieć? – zapytałam. Byłam lekko spięta, ponieważ moje życie nie jest za bardzo kolorowe i dzieciństwo również.

- Wszystko co uważasz, że powinienem wiedzieć – powiedział.

- No to tak nazywam się Wiktoria Kołobrocka. Jestem jedynaczką rodzice któregoś dnia nagle znikli i zostałam oddana do rodziny zastępczej na 11 lat. Tam też nie było za ciekawie, więc po ukończeniu 18 lat. Wyprowadziłam się i zaczęłam prace w bibliotece, w której pracuje do dziś. Moja szefowa pani Lucyna i jej mąż pan Piotr są dla mnie jak dziadkowie i jestem im wdzięczna, że przyjęli mnie bez żadnego doświadczenia, stażu pracy i innej szkoły oprócz zawodówki. Skończyłam zawodówkę o profilu kucharskim. Kiedyś z byłam parę razy na strzelnicy i to mnie trochę uspokajało oraz nauczyłam się strzelać co mi dobrze wychodzi – skończyłam opowiadać ze łzami w oczach.

- Przepraszam, że musiałaś to znowu przeżywać – powiedział zasmucony.

- Nic nie szkodzi przecież to było bardzo dawno i nie wiedziałeś o niczym – powiedziałam, żeby nie obwiniał się o to.

Reszta wieczoru minęła w bardzo miłej atmosferze i nikt z nas już nie pamiętał o tym co mówiłam, przynajmniej tak myślałam, ale nie wiedziałam, że to jest nic bardziej mylnego.

*********

Mam nadzieję, że macie udane święta i dostaliście super prezenty.

Tajemniczy (nie)znajomy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz