Rozdział IV

24 1 0
                                    


Wyszłam z samochodu i poszłam w stronę mojego domu. Gdy byłam przy drzwiach odwróciłam się i ujrzałam go stojącego koło samochodu. Pomachałam mu i weszłam do domu. Wykonałam wieczorną toaletę i położyłam się spać. Obudziłam się rano i zaczęłam się szykować do pracy, aż tu nagle wszedł Aaron do mojego pokoju i wziął mnie na ręce, położył na łóżku i pocałował. Od razu zaczęłam oddawać pocałunki, które robiły się coraz bardziej zachłanne i namiętne. Po chwili zaczęliśmy się rozbierać, gdy byliśmy w samej bieliźnie zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej. Ściągną mi majtki i stanik, a ja mu bokserki. Delikatnie we mnie wszedł i zaczął się poruszać, najpierw powoli, a później coraz szybciej. Wiłam się i jęczałam pod nim, dopóki razem nie doszliśmy. Nagle obudziłam się i nie mogłam uwierzyć w to co mi się śniło. Zdałam sobie sprawę, że ten sen naprawdę mnie podniecił. Zobaczyłam godzinę była 4:00 ze względu na to, że obudziłam się dwie godziny, więc postanowiłam pobiegać. Wzięłam zimny prysznic ubrałam się w szare dresy, granatową bluzę i czarne conversy. Pobiegłam przez park i nie mogłam wymazać z pamięci tego co mi się śniło. Po przebieżce poszłam pod prysznic była słoneczna pogoda, więc postanowiłam ubrać czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem do tego bluzka hiszpanka i granatowe sneakersy. Na wieczorne spotkanie z Aaronem uszykowałam sobie te same ciuchy co kiedyś, czyli czerwoną suknię, czarne szpilki z czerwoną podeszwą oraz wezmę czarną torebkę. Po zjedzeniu śniadania zobaczyłam godzinę i była 8:45, więc postanowiłam, że wyjdę. Droga do pracy zajęła mi 10 minut, więc musiałam otworzyć bibliotekę, ze względu na to, że miałam jeszcze 5 minut do otwarcia postanowiłam znaleźć sobie jakąś książkę do czytania, jak nie będzie klientów. Wybrałam sobie książkę Harlena Cobena „W domu". Równo o godzinie 9:00 otworzyłam bibliotekę.

Przez długi czas nikogo nie było, więc zaczęłam czytać książkę, którą sobie wcześniej wybrałam. Po 11 przyszła pani Lucyna.

- Dzień dobry dziecko – powiedziała staruszka.

- Dzień dobry pani Lucyno – odpowiedziałam.

- Przepraszam, że zostawiłam cię na tak długo samą, ale mój mąż trafił do szpitala – powiedziała zmartwiona staruszka.

- To proszę iść do niego i nie martwić się o bibliotekę, ponieważ poradzę sobie i tak dzisiaj nie było dużo osób – powiedziałam staruszce.

- Ale nie powinnam cię zostawiać z całą biblioteką na głowie – rzekła pani Lucyna.

- Nic nie szkodzi zdrowie pani męża jest ważniejsze – powiedziałam stanowczo. – I proszę pozdrowić pana Piotra ode mnie – dodałam po chwili.

- No dobrze dziecko i przekaże pozdrowienia – powiedziała.

- Niech pani przyjdzie jak z mężem będzie lepiej – powiedziałam. – A jeśli mogę zapytać to dlaczego trafił do szpitala? – dodałam pytając.

- Oczywiście, że możesz. W nocy zaczął się dusić i później stracił przytomność. W szpitalu okazało się, że ma stan przed zawałowy i powinien się oszczędzać, ale zostawili go na parę dni w szpitalu – powiedziała smutna.

- Strasznie mi przykro. Jutro po zamknięciu biblioteki postaram się odwiedzić państwa w szpitalu. W razie co proszę, żeby pani do mnie dzwoniła dobrze? – spytałam.

- Dobrze. I zawsze pamiętaj, że jesteś dla nas jak wnuczka – powiedziała a mi zrobiło się milej na sercu.

- Dziękuję i państwo jesteście dla mnie jak dziadkowie – powiedziałam. – Przemyślałam to co pani wczoraj mi powiedziała i zgodziłam się spotkać z Aaronem dzisiaj, dlatego nie mogę odwiedzić pana Piotra w szpitalu – dodałam po chwili.

- Dobrze. Do widzenia kochanieńka – pożegnała się ze mną.

- Do widzenia – również się pożegnałam.

Po tym jak pani Lucyna przez kolejną godzinę nikogo nie była, aż do czasu, gdy przyszedł Aaron.

- Cześć – powiedział uśmiechając się do mnie.

- Cześć – odpowiedziałam. – To jaką chciałbyś książkę? – zapytałam.

- Nie wiem może ty byś mi jakąś doradziła – powiedział.

- No dobra to może „Pamiętnik pisany miłością" Jamesa Pattersona – zaproponowałam

- Wydaje się ciekawe, chętnie przeczytam. Dziękuje za pomoc – powiedział. Przeszliśmy do karty i zapisałam go.

- To do wieczora? – zapytał chcąc się upewnić.

- Do wieczora – potwierdziłam.

Po tym jak wyszedł było dużo osób, aż do zamknięcia.

Tajemniczy (nie)znajomy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz