7. Kochanie

913 29 3
                                    

Jutro jest sobota, więc jutro będziemy jechać na mistrzostwa, ale na razie został trening, który również teraz mają koszykarze. Wyszłyśmy z szatni i ustawiłyśmy się w szeregu na linii.
- Dzisiaj nie będziemy na nowo ćwiczyć układu tylko oddaje was w ręce trenera i będziemy robili coś innego niż kosz lub układ - oznajmiła trenerka. Chłopacy ustawili się koło dziewczyn, trener stanął koło trenerki i powiedział:
- W związku z tym, że jutro odbędą się mistrzostwa, a zarówno wy dziewczyny jak i wy panowie jesteśmy dobrze przygotowani dzisiaj zajmiemy się czymś innym. Zagramy w siatkówkę, jest...20 osób, więc podzielimy was na czwórki, w każdej drużynie musi być chociaż jedna osoba płci przeciwnej. Brown, Eva, Matt, Cameron i...Alice  będziecie wybierać drużyny.
Eva wybierała pierwsza i wybrała Sylwie, Alice wybrała Scotta, Cameron Alexa, a Brown Miię. Następnie Eva wzięła Clay'a, Alice Claudię, Cameron Rose, Brown Jake'a. Na koniec Eva wzięła Susan, Alice Jessicę, Cameron Dianę, a Brown mnie, bo tylko ja zostałam. Pierwszy mecz graliśmy my przeciwko drużynie Evy. Brown i Mia poszli na tyły, a ja i Jake do przodu. Przez cały mecz czułam na sobie rozbierający wzrok Browna i wkurzone spojrzenie Evy. Gdy mecz się skończył i usiedliśmy na ławce Mia cicho spytała:
- Widziałaś? Brown rozbierał cię wzrokiem.
- No właśnie czułam - Mia szturchnęła Browna, który zaprzestał rozmowy z Jake'iem i spojrzał na mnie, ponieważ mógł pomyśleć, że to ja go szturchnełam. Nie chciał się tłumaczyć, więc zadałam mu pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy.
- Czy mógłbyś, proszę, cały czas nie patrzeć się na mój tyłek i rozbierać mnie wzrokiem?
- Może mógłbym, ale tego nie zrobię
- Dlaczego?
- Bo...stratą byłoby nie skorzystać z takiego widoku
- A wiesz ty co? Pieprz się.
- Z tobą, chętnie, zawsze i wszędzie, kochanie
- Spierdalaj!
- Język!- krzyknęła trenerka.
- Ładnie proszę, spierdalaj - powiedziałam. Trenerka zawsze zwracała uwagę na to jak się wyrażamy.
- Język!- powiedział Brown.
- Ładnie proszę, spadaj - powiedziałam i spojrzałam na Miię. Wplątałyśmy się z dziewczyną w rozmowę, ale po chwili poczułam pukanie palcem w moje ramię. Spojrzałam na Browna.
- Co robisz dziś wieczorem?- spytał.
- Zapewne będę się pakować, a czemu pytasz?
- Może chciałabyś poznać moich znajomych?
- A czyli jesteśmy na etapie, gdzie powinnam poznać twoich rodziców, bo ty niby poznałeś moich, ale że ich nie masz to mam poznać twoich znajomych?
- Tak jakby
- A kto należy do tego grona?
- No Ashley, Matt, Scott i jeszcze kilka innych osób, ale Matta i Scotta nie będzie
- Zobaczymy
- I tak się zgodzisz, kochanie
- Nie mów do mnie kochanie
- Dobrze...kochanie - przewróciłam oczami nie reagując wogóle na jego poziom wkurzania ludzi.
- Czemu on mówi na ciebie kochanie? Nie wiem o czymś?- spytała Mia 1:0
- A czemu ty się tulisz ze Scottem? Nie wiem o czymś?- 1:1, Mia nie chciała ujawniać szczegółów na ich temat, co zarówno mnie jak i Alexa bardzo zastanawiało.
- A czemu ty sypiasz z Brownem?- 2:1, zdarzyło to się tylko raz.
- Czemu spotykasz się po nocach ze Scottem?- 2:2, zobaczymy, co jeszcze wiesz, skarbie.
- Czy to nie przez Browna, ty i Clay przestaliście tworzyć idealny związek?- 3:2, nie, nie przez, Browna.
- A czy to nie ty zniszczyłaś nasz gejowski ship Scott x Matt?- 3:3, remis.
- A czy to nie ty zniszczyłaś związek Browna i Evy? - nie, Mia, 4:3.
- Ukrywasz coś na temat twój i Scotta?- 4:4.
- Jak wiele tajemnic na temat twój i Browna masz przed nami, Amelie Madison Fray?- zwróciła się do mnie pierwszym i drugim imieniem, wygrała 5:4. Nic nie odpowiedziałam, tylko spuściłam wzrok. Miała rację w sprawie relacji mojej i Browna ukrywałam przed nią naprawdę dużo, co mnie bardzo martwiło, bo nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic. Niestety, odkąd w moim życiu zjawił się, Brown było ich coraz więcej. Pstryk, pstryk, przed oczami palcami pstrykał mi Brown.
- Co? O co chodzi?- spytałam zdezorientowana.
- Gramy - odpowiedział chłopak, wstałam z ławki i ustawiłam się na boisku.
   Weszłyśmy do szatni i poszłyśmy od razu pod prysznice.
- Amelie! - rozległ się czyiś głos, doskonale wiedziałam do kogo należał. Był to nikt inny jak Eva. Wyszłam z pod prysznica owinięta w czerwony ręcznik.
- O co chodzi, Eva?- spytałam po wyjściu z łazienek.
- Zazwyczaj umiem się domyślać, ale w tym przypadku nie mogę zrozumieć, co takiego widzi w tobie Brown, że zerwał ze mną?- spytała. Zaczyna się drama.
- Tak szczerze, to nie wiem, na początku próbowałam go od siebie odrzucić, ale nie wychodziło mnie to, więc teraz tworzymy relację przyjacielską - odpowiedziałam.
- A wiesz, że mu nie chodzi  o przyjaźń?
- Jak na razie, nie czuje do niego niczego takiego, więc póki co to nie jest mój problem, a jak liczy na coś więcej to może narazie o tym pomarzyć
- Sądziłaś, że mu chodzi o jakiś związek z tobą? Skarbie, on się o ciebie założył, że w ciągu 2 miesięcy na niego polecisz i cię zaliczy i będzie chciał zrobić to jak najszybciej, a potem cię zostawi. W końcu, szkoda by było stracić 200$ na tak łatwym celu - powiedziała.
- Widzisz, Eva? Chłopacy nawet się o mnie zakładają, a ciebie? Ciebie to tylko chcą wziąć na zaspokojenie swoich potrzeb, jesteś ich darmową dziwką
- Radziłabym ci to odwołać
- Nie mam najmniejszego zamiaru, powiedziałam to jaka jest prawda, w końcu nie ja jedyna to uważam - odwróciłam się i podeszłam do szafki, w której miałam ubrania.
       Cały dzień w głowie huczały mi słowa Evy, na temat zakładu. Wiedziałam, że mogła to wymyśleć, ale wiedziałam też, że Brown przyczepił się do mnie podczas imprezy, na której koszykarze zakładali się o właśnie takie rzeczy.
Brown:
Będę po ciebie za pół godziny
Amelie:
ja chyba odpuszczę
Brown:
Czemu?
Amelie:
trochę źle się czuje
Brown:
Jakoś w to nie wierzę, przed chwilą gadałem z Miią i mówiła że nie dawno z tobą rozmawiała i że czułaś się dobrze
    Uduszę kiedyś tą dziewczynę. Nie zostaje mi nic innego jak zacząć się ogarniać. Ubrałam jeansy i białą bluzę, która w sumie była Browna, ale na mnie wyglądała lepiej. Po 20 minutach ubierałam już buty, ale w przedpokoju zjawiła się mama.
- Gdzie się wybierasz?- spytała.
- Wychodzę ze znajomymi - odpowiedziałam.
- Okej, tylko żadnego alkoholu i bądź przed 10, bo jutro są mistrzostwa
         Wsiadłam do samochodu Browna, zapięłam pasy i spojrzałam na drogę.
- Cześć, kochanie - powiedział.
- Cześć - odpowiedziałam.
Jechaliśmy już jakieś pół godziny, gdy chłopak zatrzymał się na jakimś parkingu. Zgasił silnik, spojrzał na mnie i powiedział:
- Co się dzieje? Całą drogę się nie odzywałaś, nawet nie reagowałaś jak nazywałem cię, kochanie. Chodzi o twoich rodziców?
- Nie, gdyby chodziło o nich nie siedziałabym tu z tobą w tym samochodzie teraz
- To co się dzieje?- pytał dalej.
- Nie ważne, nie powinno cię to interesować
- Mel albo mi powiesz albo będziesz wracała całą drogę pieszo
- Po prostu Eva coś mi dzisiaj powiedziała i no...
- Co ci powiedziała?
- Powiedziała, że nie przyjaźnisz się ze mną, bo chcesz, tylko liczysz na to, że mnie w sobie rozkochasz, zaliczysz i wygrasz zakład
- I naprawdę jej w to wierzysz?
- No nie, tylko...sama już nie wiem
- Przysięgam, na mojego mustanga, że nie założyłem się o ciebie...idziemy...kochanie?
- Idziemy, Christian
- Aaa, prosiłem cię
- Ja ciebie też - powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
Weszliśmy do jakiegoś nieznanego mi baru i podeszliśmy do stolika, przy którym siedziała grupka nastolatków w wieku Browna. Chłopak przywitał się z każdym po kolei po czym oznajmił:
- Mel, to Laura - ładna niska brunetka z kręconymi włosami uśmiechnęła się do mnie i pomachała - to chłopak Laury, Jack - chłopak w ciemnych włosach podszedł i uścisnął moją rękę - to Monica - Monica, była wysoką blondynką z ładną twarzą i smukłą figurą - a to Marcus - chłopak w brązowych, niechlujnie ułożonych włosach, spojrzał na mnie i podał rękę przez co przeszedł mnie dziwny dreszcz. Miał ciemne, chłodne oczy. Jego sylwetkę musiał rzeźbić sam Michał Anioł, ponieważ był naprawdę bez żadnej wady, bynajmniej z wyglądu. Prócz tego był nieziemsko przystojny.
          Siedzieliśmy już jakieś pół godziny, gdy chłopacy oznajmili, że idą zapalić.
- To Chris jest twoim chłopakiem?- spytała Monica.
- Nie, dlaczego?
- No mówi do ciebie kochanie i tak patrzy na ciebie - odpowiedziała blondynka.
- Mówi do mnie kochanie, bo dzisiaj na treningu wyjechał do mnie z takim tekstem i powiedziałam, żeby tak nie mówił, bo jest to irytujące, ale nie przestał więc ja mówię na niego Christian - wytłumaczyłam - A Marcus ma dziewczynę?- spytałam po chwili.
- Nie - odpowiedziała Monica.
- I nie bawi się w związki, a jeżeli miałaś taki zamiar to stanowczo odradzamy, bo jest typowym łamaczem serc, ale jest dobrym przyjacielem i w razie czego umie dobrze doradzać - dodała Laura.
- Czyli idealny na zewnątrz, zepsuty w środku - powiedziałam trochę ciszej.
|Pov. Chris|
Staliśmy przed barem paląc, gdy Marcus spytał:
- To ta dziewczyna, o którą się założyłeś?
- Tak, to ona - odpowiedziałem.
- Ładna, mógłbyś się nią podzielić - kontynuował. Wiedziałem do czego zmierza. Chciał, żeby miała podwójnie złamane serce.
- Wiem do czego zmierzasz. Może za 2 miesiące, zakład póki, co trwa i nie mam najmniejszej ochoty, żeby ktoś się w to wtrącał.
- Ma chłopaka?- spytał Jack.
- Miała, ale kilka dni temu zerwali - odpowiedziałem.
- Pamiętasz, że masz dzisiaj walkę?- spytał Jack.
- Pamiętam - odpowiedziałem.
- Jeśli będzie trzeba to odwiozę twoją panienkę przed walką. Chyba, że chcesz, żeby wiedziała co robisz - zaproponował Marcus.
- Jeszcze jest za wcześnie żeby się dowiedziała. Po drugie jej matka jest prawniczką, więc może nas wydać - powiedziałem
|Pov. Amelie|
Gdy chłopacy przyszli, wszystkie siedziałyśmy i rozmawiałyśmy.
- A gdzie Brown?- spytała Laura.
- Dzwoniła jego babcia i musiał do niej szybko jechać - odpowiedział Jack.
- Dlatego, Amelie, jeśli chcesz mogę cię odwieźć - powiedział Marcus.
- No dobra - odpowiedziałam.
- To chodź - pożegnałam się z dziewczynami i poszłam za chłopakiem. Okazało się, że Marcus ma Camaro w kanarkowym kolorze. Wsiadłam do samochodu i zamknęłam drzwi.
- Nie trzaszcz tak tymi drzwiami. Chcesz mi zepsuć moje złotko? Czym ja będę jeździł?- spytał Marcus.
- Nie piszcz tak,  to tylko zwykły samochód  - powiedziałam i zapięłam pasy, niestety jak na złość zachaczyłam nie wiem o co i złamałam paznokieć - Ała!- zawołałam.
- Nie piszcz tak, to tylko zwykły paznokieć - spojrzałam na niego mordującym wzrokiem - Widzisz? Jak ja się czuję, gdy urażasz moje autko? - spytał głupio się uśmiechając. Swoim zachowaniem przypominał trochę Browna - To gdzie mieszkasz?- spytał wjeżdżając do miasta.
- Elem Street 54 - odpowiedziałam.
- Toooo...czym zajmują się twoi rodzice?- spytał.
- Tata jest lekarzem, a mama prawniczką, a twoi?- spytałam.
- Rodzice mają mały osiedlowy sklepik i z tego się utrzymujemy - odpowiedział, skręcając na ulicę na której mieszkałam. Wysiadłam z samochodu i weszłam do domu.
Gdy miałam iść się wykąpać z mojego telefonu przyszło powiadomienie.
Laura:
jesteś już w domu?
Amelie:
tak, jestem, nie masz o co się martwić
Laura:
obawiałam się trochę że Marcus nie od razu zawiezie cię do domu
Amelie:
do Browna nie dzwoniła babcia, prawda?
Laura:
nie
Amelie:
więc o co chodzi? jakieś lewe interesy? to że moja mama jest prawniczką nie znaczy że od razu jej wszystko powiem
Laura:
sądzę że Brown sam ci powie jak będziesz już gotowy
No i znowu zostałam z postawionym znakiem zapytania. O co chodzi? Czym on się zajmuje? Może pogadam z nim jakoś jutro?

𝓗𝓮𝓵𝓵  𝓸𝓷  𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz