14. Kłótnia rodzinna

748 15 0
                                    

Cały kolejny tydzień spotykałam się z Chrisem i dzisiaj - sobota - dowiedziałam się, że mamy nie będzie w domu, więc wyszło tak, że spędziłam poprzednią noc z Chrisem, tyle że w moim domu, pokoju, łóżku. Obudziłam się rano i zobaczyłam, że Chris już nie śpi. Przewróciłam się na bok i oparłam głowę na ręce.
-Długo nie śpisz?- spytałam.
- Jakieś pół godziny - odpowiedział. Po chwili drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a w progu stanęła moja mama. Wstałam z łóżka.
- Nie wiedziałam, że ktoś miał dzisiaj u ciebie nocować - oznajmiła wymownie patrząc na Chrisa, który jak zauważyłam wstał i owinął się kołdrą pomimo tego, że wiedziałam, że miał bokserki.
- Dzień dobry, pani Fray - oznajmił i wyciągnął rękę w kierunku mojej mamy. Niepewnie ją uścisnęła - Christian Brown, jestem chłopakiem pańskiej córki - powiedział, na co moja mama wybałuszyła oczy ze zdziwienia.
- Nie miałam pojęcia, że moja córka już ma nowego chłopaka - odpowiedziała - No dobrze, ja już wam nie przeszkadzam - dodała i wyszła. Chociaż widziałam w jej oczach, że potem czeka mnie rozmowa na ten temat.
- Mam przez ciebie przerąbane - powiedziałam.
- Pieprzysz, chodź spowrotem do łożka - powiedział, a następnie objął mnie w talii i obrócił.
       Weszłam do salonu po odprowadzeniu Chrisa do drzwi, w którym mama już siedziała na kanapie. Chciałam już wrócić do swojego pokoju, gdy zatrzymał mnie głos mojej mamy:
-Musimy porozmawiać
Jej głos był twardy i ostry jak brzytwa. Wiedziałam, że szykuje się już kłótnia. Cofnęłam się i stanęłam nad moją mamą zakładając obie ręce na piersiach.
-O co chodzi? - spytałam udając, że nie wiem o co mogło chodzić.
- Ledwie tydzień temu pytałam cię czy to prawda, że spotykasz się z tym chłopakiem, a ty zaprzeczyłaś, więc jak w końcu jest? - spytała spokojnym głosem pomimo tego, że wiedziałam, że w środku się gotuje.
- Tak, mamo spotykam się z nim - odpowiedziałam również opanowana.
- Wiesz kim on jest? - pytała dalej.
- Wiem - odpowiedziałam pewnie.
- Tak? Wiesz, że bierze udział w nielegalnych wyścigach i walkach bokserskich? Wiesz jak gruba jest jego kartoteka na posterunku policji? Wiesz ile razy miał iść siedzieć, ale ktoś wpłacił za niego kaucję? Co was łączy? - spytała.
- Jesteśmy parą. On kocha mnie, a ja go - kobieta roześmiała się. Nie rozumiałam, co śmiesznego mogło w tym być, ale nie komentowałam też tego.
- On cię kocha? On tak tylko mówi - odpowiedziała - Masz przestać się z nim spotykać - oznajmiła twardym głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Albo? - spytałam wyzywająco.
- Albo zmienię ci szkołę, założę mu zakaz zbliżania się do ciebie i wsadzę go do pierdla - odpowiedziała równie wyzywającym głosem.
- Jesteś okropna - wysyczałam - Ty nie wiesz co łączy mnie z Chrisem, bo nigdy nie doznałaś czegoś takiego! Powinnaś zaakceptować to, że jestem szczęśliwa, a nie cały czas potępiać!
- Jeśli spotkasz się z nim jeszcze raz i się o tym dowiem, a uwierz dowiem się, to nie masz po co wracać do tego domu - odpowiedziała.
- Nie rozumiesz dlaczego nie potrafisz zaakceptować tego? Tata był wyrozumialszy! - okej, może ostanie zdanie było przesadą, ale nie potrafiłam się pochamować.
- Prędzej piekło zamarznie, niż on nie zostawi cię bez złamanego serca! - usłyszałam, gdy wracałam do swojego pokoju. Po moich policzkach poleciało kilka łez. Z pokoju Luke'a wyszedł on, podszedł do mnie i mnie przytulił. Wiedziałam, że jemu też nie podobało się, to że spotykam się z Chrisem, ale starał się to w jakiś sposób akceptować.
- Nie płacz, pogadam z mamą, jak tylko ochłonie - powiedział głasząc mnie po plecach.
- Czemu ona nie potrafi tego zaakceptować? Dlaczego mi to robi? - spytałam łamiącym się głosem. Luke nic nie odpowiedział, tylko dalej głaskał mnie po plecach.
   Weszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i znowu zaczęłam płakać. Jakieś 20 minut później usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, który zignorowałam, gdy skończył dzwonić usłyszałam przychodzącą wiadomość. Podniosłam głowę z poduszki, wytarłam łzy i odblokowałam telefon.
Brown:
Odbierz
Brown:
Musimy porozmawiać
Brown:
Wszystko ok?
Brown:
Amelie?
Brown:
Martwię się
Amelie:
Tak, wszystko ok, tylko byłam w kuchni
Kłamałam, bo nie chciałam martwić Chrisa i nie chciałam za bardzo, żeby dowiedział się o mojej sprzeczce z mamą. Po chwili usłyszałam, że mój telefon znowu dzwoni. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do ucha.
-Halo? - spytałam.
- Amelie, chciałem cię przeprosić. Zapewne przeze mnie pokłóciłaś się z mamą - odpowiedział Chris.
- Nie szkodzi, prędzej czy później i tak by się dowiedziała
- Wiem, że wolałabyś, żeby to się stało w inny sposób
- Chyba lepiej jak dowiedziała się dzisiaj rano, a nie wczoraj w nocy
- To jest racja, jesteś przed czy po kłótni z mamą?
- Po
- I co?
- Zabroniła mi się spotykać z tobą, bo inaczej wyrzuci mnie z domu, a tobie założy zakaz zbliżania się do mnie i wsadzi do więzienia
- Masz zamiar zerwać ze mną? - miał strasznie zachrypnięty, cichy i nieco niepewny głos.
- Nie, będę spotykała się z tobą tak, żeby nikt się nie dowiedział
- Czyli jednak Romeo i Julia? - zaśmiałam się.
- Nie, dalej nie przepadam za nimi… byli zbyt słodcy - usłyszałam pukanie w drzwi - Chris, zadzwonię później, bo ktoś puka do moich drzwi
- Jasne, narazie, kocham cię
- Też cię kocham - powiedziałam i się rozłączyłam - Proszę - do pokoju wszedł Luke. W jednej ręce trzymał dwa pudełka lodów, a w drugiej dwie łyżki i żelki. Zamknął drzwi za sobą i stanął głupio się uśmiechając.
- Przyniosłem coś na poprawę humoru - oznajmił i podał mi jedno pudełko lodów, łyżkę i paczkę żelków - Nie przejmuj się tym, co powiedziała mama, powiedziała to pod natłokiem emocji, nie wyrzuci cię z domu
- Jakoś wolę tego nie testować
- Też nie podoba mi się, że spotykasz się z Chrisem
- Jeżeli przyszedłeś tu tylko po to, by powiedzieć i potwierdzić to samo co mama, to idź stąd
- Nie, nie miałem tego na myśli. Chodzi mi o to, że sam to po jakimś czasie zaakceptowałem, ale nadal mam go na oku, mama też to zaakceptuje
- Nie wydaję mi się
- Idziesz do niego w nocy?
- Wolę nie ryzykować dzisiaj - odłożyłam lody i łyżkę na szafkę nocną, po czym przytuliłam się mocno do mojego brata. Brakowało mi właśnie tego, żeby się do kogoś przytulić. Luke nic nie odpowiedział tylko odwzajemnił przytulasa. Swoją drogą miał ładne perfumy. To chyba te, które kupiłam mu ostatnio na urodziny. Nie sądziłam, że z nich korzysta. Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili ktoś wszedł. To była Mia, nie wiedziałam co ją tu sprowadza, ale i tak cieszyło mnie, że tu jest.
- Zaraz, zaraz, coś mi tu nie pasuje. Na szafce leży pudełko lodów i żelki, a ty się przytulasz ze swoim bratem i się nie wyzywacie. Czy to już ten czas, gdy będę mogła skręcić kark, Brownowi? - spytała patrząc zdziwiona.
- Nie, to jeszcze nie teraz - odpowiedział nieco zawiedzionym głosem Luke.
- Czy wy planujecie dać Brownowi wpierdol, gdy zerwiemy? - spytałam niepewnie.
- Tak - odpowiedzieli równocześnie z uśmieszkami.
- Dobra, ja się zwijam, bo jeszcze muszę się trochę ogarnąć przed wyjściem - oznajmił Luke, zabrał pudełka po lodach i wyszedł.
- Nie wiedziałam, że byłyśmy dzisiaj umówione - oznajmiłam.
- Bo nie byłyśmy, ale Chris mi pisał, że potrzebujesz pocieszenia po kłótni z mamą, ale on nie może tego zrobić - wytłumaczyła - O co poszło tym razem? - spytała.
- No cóż… mama nakryła mnie z Chrisem, a on jej się nawet przedstawił, a gdy już pojechał pokłóciłam się z nią, przez co stwierdziła, że jeśli jeszcze raz się z nim spotkam, to załatwi mu zakaz zbliżania się do mnie i wsadzi do więzienia, a mi zmieni szkołę i wyrzuci z domu - odpowiedziałam, a po moim policzku znowu spłynęła łza, którą Mia wytarła i przytuliła mnie.
- Nie martw się, skarbie. Wszystko się ułoży - powiedziała cicho. Lubiłam ją za to. Mimo, że na co dzień się śmiała i zachowywała beztrosko, to zawsze potrafiła pocieszać i za to ją uwielbiałam.
- Oby - odpowiedziałam. Głos mi się łamał i znowu zaczęłam płakać. Wytarłam łzy i odsunęłam się od przyjaciółki.
- Idziemy na miasto - zarządziła.
- Co? Nie, mama mi nie pozwoli - odpowiedziałam.
- Pozwoli, gdy przechodziłam za nią przez salon widziałam, że piła wino - oznajmiła.
- Wstawaj, ubieraj się i idziemy zaszaleć, a potem idziemy do baru. Będzie Scott, Laura, Monica, Pan Ciemny - Mia wymyśliła takie przezwisko dla Marcusa, ponieważ według niej był strasznie mroczny - Ashley i Chris. Ogółem mówiąc będzie cała paczka, ubieraj się - powtórzyła. Wstałam i podeszłam do szafy - Wiesz, że cholernie ładnie wyglądasz w spódniczkach? - wiedziałam do czego zmierzała - Idź się pomaluj, a ja ci przygotuję ubrania - zrobiłam co kazała. Pomalowałam rzęsy i usta błyszczykiem. Korektorem zakryłam niektóre niedoskonałości, a w tym czasie Mia przygotowała ubrania.
- Zakładaj - nakazała, więc to zrobiłam. Strój składał się z czarnej jeansowej spódniczki kawałek nad kolano i białego topu z napisem „send nudes” - koszulkę dostałam od Alexa na urodziny w tamtym roku, stwierdził, że będzie zabawnie i może ktoś mi wyśle - Brakuje mi czegoś w twoim makijażu - stwierdziła i uważnie mi się przyjrzała - Wiem! Brakuje mi twoich kresek, gdzie masz eyeliner? - spytała po chwili.
- Na toaletce, tam gdzie zawsze - odpowiedziałam. Dziewczyna wzięła kosmetyk i narysowała dwie długie kreski - Idealnie - dodała - To idziemy - powiedziała i chwyciła mnie za rękę. Zgarnęłam telefon i klucze, które włożyłam do małej torebki. Wyszłyśmy z pokoju i zeszłyśmy po schodach.
- Gdzie idziesz w takim stroju? Do tego chłopaka? - spytała mama automatycznie nas zatrzymując.
- Nie, nie idę do tego chłopaka, idziemy z Miią na zakupy - odpowiedziałam i poszłam dalej. Założyłam moje superstary i wyszłyśmy z domu.
    W drodze do baru telefon Mii zaczął dzwonić.
-Halo? - spytała po odebraniu - Już jedziemy… tak, Amelie też jedzie ze mną… spokojnie Brown, zobaczysz się jeszcze z twoją Julią - okej, rozmawiała z Chrisem - A wy przypadkiem nie widzieliście się dziś rano?... Tęsknisz?... No za chwilę będziemy… jeszcze trzy przecznice… dobra, ja kończę… na razie - odpowiedziała, rozłączyła się i odłożyła telefon - Weź, ale ten twój chłopak to niecierpliwy - powiedziała.
- Wiem - odpowiedziałam - Ale przyzwyczaiłam się już do tego - dodałam - A ty i Scott? Jak u was? - spytałam.
- No jak ma być? Jest dobrze i miło - odpowiedziała - Wiesz, że Pan Ciemny w przyszłym tygodniu robi imprezę? - spytała.
- Chris coś wspominał i Ciemny też pisał do mnie czy wpadnę z tobą, chyba nie wie, że jesteś ze Scottem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jesteśmy - oznajmiła chwilę potem. Wysiadłyśmy z auta, a przed barem stali chłopacy, którzy jak zazwyczaj palili papierosy.
- W końcu - oznajmił Chris i podszedł do mnie, po czym się pocałowaliśmy - Wyglądasz seksownie w tej spódniczce - wyszeptał, gdy szliśmy do reszty - Chyba nie wypuszczę cię dzisiaj, bo będziesz za bardzo kusić - dodał po chwili. Zaśmiałam się i spojrzałam na Chrisa.
- Uspokój się, gdyby nie to, że Mia mnie nawiedziła i wybierała ubrania to bym przyszła w jeansach i bluzie - odpowiedziałam.
- I tak wyglądałabyś seksownie - stwierdził. Nie sądziłam, żeby miał rację, ale wolałam się nie wykłócać z nim - Nie wiedziałem, że masz taką koszulkę. Nigdy prędzej jej nie miałaś na sobie - powiedział.
- Dostałam od Alexa w tamtym roku na urodziny - wytłumaczyłam. Weszliśmy do baru i przywitałam się z dziewczynami, które siedziały pijąc jakiś sok.
- Amelie! - oznajmiła Monica.
- Słyszałyśmy, że miałaś spinę z mamą - zaczęła Laura.
- No może, troszkę, ale nie chcę o tym rozmawiać - uprzedziłam.
- Nie, no, jasne, rozumiemy - odpowiedziała Laura.
    Wplątyłyśmy się w rozmowę na temat jakiejś dramy influencerów, gdy usłyszałam nad sobą głos Chrisa:
-Idziesz z nami na papierosa?
- Nie, nie palę tak często jak ty. Palę najczęściej, gdy jestem zła lub na imprezie po alkoholu - odpowiedziałam. Nic już więcej nie powiedział, tylko poszedł z chłopakami - Ile razy dziennie oni chodzą zapalić? - spytałam dziewczyn, gdy chłopacy poszli.
- Nie wiem, ale wydaję mi się, że za wiele - odpowiedziała Laura, z którą zostałam, ponieważ tylko my nie poszłyśmy.
- Więc jak to w końcu z tobą i Brownem? - spytała.
- No, jesteśmy chyba w związku, chociaż dalej nie wiem czy to jest na serio czy tylko dla jakiegoś zakładu - odpowiedziałam.
- Oj, no tyle razy ci mówiłam, że on jest w tobie zakochany - stwierdziła - Wiesz, że w razie gdybyś miała jeszcze jakieś problemy z mamą to masz moje wsparcie i pomoc - dodała.
- Jasne, jak coś to jest jeszcze Chris, który na początku naszej znajomości mówił o swoim wsparciu dla mnie - odpowiedziałam.
- Idziecie na tą imprezę do Marcusa? - spytała.
- Nie wiem, Chris coś wspominał, ale o tym jakoś nie rozmawialiśmy, ale pewnie będziemy - odpowiedziałam.
- Mogę cię uprowadzić? - spytał Chris mówiąc do mojego ucha po cichu, tak żebym tylko ja słyszała, jakieś 10 minut po tym, gdy wrócili.
- Kiedy? - spytałam równie cicho.
- Teraz - odpowiedział, kiwnęłam głową - Dobra, wiecie co, my musimy już się zwijać, bo musimy załatwić kilka spraw - oznajmił już nieco głośniej Chris. Wstałam z krzesła, pożegnałam się ze wszystkimi wokół i razem z Chrisem wyszliśmy z baru idąc za rękę. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy gdzieś jechać.
- Gdzie jedziemy? - spytałam zaciekawiona.
- Do mnie - odpowiedział - Mówiłem ci dzisiaj, jak bardzo cię kocham? - spytał.
- Tak, co najmniej ze trzy razy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To powiem ci jeszcze raz. Kocham cię mocnoooo - przedłużył ostatnie słowo.
- Ja jeszcze mooocniejjj - odpowiedziałam.
- Nie, bo ja - zaczął się wykłócać.
- Ja - odpowiedziałam.
- Ja - kłócił się dalej. Postanowiłam odpuścić.
- I co będziemy robić u ciebie? - spytałam posyłając chłopakowi uśmiech.
- No, nie wiem, ale ze mną nuda się nie uda - odpowiedział.
- Wiem, to z własnego doświadczenia - powiedziałam. Zapadła przyjemna dla ucha cisza.
- Więc pokłóciłaś się z mamą z mojego powodu? - spytał.
- Yhm - odpowiedziałam.
- I dostałaś zakaz spotykania się ze mną, tak? - pytał dalej.
- Yhm - potwierdziłam znowu.
- Więc czemu tu jesteś? - spytał nieco zdziwiony zapewne moją postawą.
- Bo mi zależy i miłość nie wybiera - odpowiedziałam. Widziałam, że był zaskoczony moją odpowiedzią.
     Weszliśmy do mieszkania Chrisa i od razu po ściągnięciu butów chłopak skierował się do kuchni.
-Chcesz herbatę? - spytał z kuchni.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam, po czym znalazłam się w tym samym pomieszczeniu co on.
- Obejrzymy jakiś film? Może wybrać - spytał.
- Ty wybierz - odpowiedziałam.
    Widziałam, że Chris był znudzony filmem, który sam wybrał, ale nie przerywałam oglądania. Po chwili leżenia na jego nogach i patrzenia w telewizor Chris obrócił moją twarz i mnie pocałował.
-Do czego zmierzasz? - spytałam, gdy jego usta nie dotykały już moich.
- Do mojej sypialni - odpowiedział śmiejąc się. Podniosłam się z jego nóg i usiadłam na nim okrakiem, po czym zrobiłam to co on przed chwilą - pocałowałam go. Był nieco zaskoczony moim postępowaniem, ale widziałam też, że cieszyło go to. Zaczął robić malinki na szyi, za to ja bawiłam się jego włosami. Gdy ściągnął moją koszulkę, jego telefon zaczął dzwonić. Zignorował to i zaczął dalej mnie całować, ściągnęłam z niego jego koszulkę. Pomimo tego, że wielokrotnie widziałam te mięśnie dalej wywierają na mnie wrażenie. Telefon znowu zaczął dzwonić.
- Kurwa - zaklął, gdy tym razem ja go naznaczałam.
- Odbierz - powiedziałam i zaprzestałam robienia poprzedniej czynności. Zrobił co prosiłam. Przyłożył telefon do ucha i zaczął prowadzić rozmowę:
- Halo - powiedział wkurzonym głosem - Nie, nie byłem zajęty - odpowiedział rozmówcy ironicznie - Byłem w kuchni, a telefon miałem w salonie - zachichotałam. Od teraz jestem kuchnią, nie, nie jestem - Tak, jest u mnie twoja siostra - kurwa, czy on utrzymuję kontakt z moim bratem? - już ci ją daje - odpowiedział i podał mi telefon - Amelie, do ciebie - dodał. Przyłożyłam telefon do ucha.
- Luke? - spytałam nieco zdziwionym głosem.
- Dzwonię, bo nie mogłem dodzwonić się do ciebie - zaczął. No tak, torebkę zostawiłam w korytarzu, a w niej był mój telefon - Wrócisz na noc? - spytał.
- Raczej tak, chociaż nie wiem, czy nie będę musiała kłócić się znowu z mamą i słuchać jej oskarżeń - odpowiedziałam.
- Rozmawiałem już z nią - oznajmił.
- I co? - spytałam.
- Dalej nie zmieniła zdania, ale próbowałem - odpowiedział.
- No cóż, nic z tym nie zrobisz. Coś jeszcze? Bo tak jakby, gdy dzwoniłeś byłam nieco zajęta - wytłumaczyłam.
- Nie, jak już będziesz przy domu, to zadzwoń, a wprowadzę cię tak, że unikniesz kolejnej kłótni z mamą - odpowiedział.
- Okej, dzięki, pa - powiedziałam i oddałam telefon Chrisowi.
- Możemy wracać do naszych poprzednich zajęć? - spytał, gdy rzucił telefon na stolik.
- Możemy - odpowiedziałam.
- Chyba będę musiał pozbawić cię tej spódniczki, bo możesz ją niechcący rozerwać - powiedział i od słów przeszedł do czynów.

𝓗𝓮𝓵𝓵  𝓸𝓷  𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz