|Pov. Amelie|
Obudziłam się rano i chwyciłam telefon w dłoń. Zauważyłam, że mam dwie nieprzeczytane wiadomości od Chrisa.
Brown:
Bądź gotowa na 13
Brown:
I załóż jakąś sukienkę
Okej, czyli nawet nie wiem, gdzie mnie zabiera. Tylko, że mam być gotowa na 13 i założyć sukienkę. Odłożyłam spowrotem telefon i wstałam z łóżka. Zauważyłam na biurku jakieś pudełko. Podeszłam do niego. Pudełko było obwiązane czerwoną wstążką, a do wstążki przyczepiony bilecik ze schludnym napisem „Amelie”. Rozpoznałam w tym piśmie, pismo mojego brata. Odwiązałam kokardkę i otworzyłam pudełko. W środku znajdowała się śliczna, czarna sukienka na ramiączkach. Uśmiechnęłam się i włożyłam sukienkę spowrotem do pudełka. Poszłam nieco ogarnąć się do łazienki i gdy już to zrobiłam postanowiłam, że się ubiorę. Założyłam sukienkę, którą dostałam i poszłam do kuchni. W kuchni znajdowali się mama i mój brat.
-Dziękuje - oznajmiłam i podeszłam do niego, po czym przytuliłam go i dałam buziaka w policzek.
- Wszystkiego najlepszego, siedemnastko - zawsze w dniu moich urodzin nazywał mnie po wieku, który mam.
- Dziękuję - powtórzyłam. Zauważyłam, że mama wstała od wyspy kuchennej. Dalej między nami było trochę spięcie, ale nie tak duże jak w poprzedni weekend.
- Wszystkiego najlepszego, córciu. Niech ci się ułoży w życiu, tak jak ty chcesz, nie jak inni chcą - powiedziała przytulając mnie.
- Dziękuję - odsunęła się ode mnie i podała mi małe pudełeczko.
- To ode mnie… i od ojca - powiedziała. Otworzyłam pudełeczko, a w środku znajdował się złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie pierwszej litery mojego imienia.
- Dziękuję, jest śliczny - powiedziałam i od razu go założyłam.
- Wybierasz się gdzieś dzisiaj? - spytała zaciekawiona.
- Tak, za godzinę wychodzę i mogę nie wrócić na noc - odpowiedziałam.
- A z kim? - pytała dalej, przełknęłam głośno kawałek kanapki, który na chwilę utknął mi w gardle - Z Christianem? - spytała zwyczajnym głosem. Po ostatniej rozmowie stwierdziła „okej, możesz się z nim spotykać, ale nie pojawiaj się na jego walkach lub wyścigach i informuj mnie o wyjściu z nim”. Kiwnęłam głową.
- A gdzie jedziecie? - pytała dalej.
- Nie wiem, wiem, że mam mieć sukienkę, więc może w eleganckie miejsce - odpowiedziałam.
- Okej, tylko napisz jutro rano, żebym wiedziała kiedy będziesz w domu - oznajmiła. Kiwnęłam głową, odstawiłam talerz do zlewu i poszłam spowrotem do swojego pokoju.
Brown:
Za chwilę będę, więc możesz już wychodzić
Przeczytałam wiadomość, odłożyłam telefon i wzięłam z szafy czarną jeansową kurtkę, która sięgała do pępka, po czym ją założyłam. Do jednej kieszeni włożyłam klucze, a do drugiej telefon i pieniądze.
-Idę, narazie! - krzyknęłam przy wyjściu. Założyłam czarne wysokie botki. Wyszłam z domu i wyszłam przez furtkę, pod którą właśnie zajechał czarny Ford GT. Wsiadłam do samochodu.
- Hej - przywitałam się z Chrisem i dałam mu buziaka.
- Hej, ślicznie wyglądasz - skomentował. Sam był elegancko ubrany przez co nieco mnie zatkało. Miał czarną koszulę, od której miał odpięte 2 pierwsze guziki i jogerry w tym samym kolorze.
- Dziękuję, ty też - powiedziałam - Nie wiedziałam, że twoja garderoba posiada takie ubrania.
- A co? Myślałaś, że posiadam same czarne koszulki, dresy, spodnie i bluzy? - spytał.
- Tak, tak właśnie myślałam - odpowiedziałam - To gdzie jedziemy? - spytałam zmieniając temat.
- Dowiesz się na miejscu - odpowiedział.
- Znowu wywieziesz mnie do lasu?
- Nie wywiozłem cię do lasu, tylko trzeba było przejść przez las, żeby dojść na miejsce.
- Ale i tak zawsze mogłeś zostawić mnie w tym lesie.
- Teraz chyba skorzystam z tej okazji, bo jesteś bardziej wkurzająca niż wtedy
- Ej! - dałam mu kuksańca w ramię.
- Nie wkurzaj się, złość piękności szkodzi - przewróciłam oczami na te słowa.
- Coś jest nie tak - powiedziałam w trakcie drogi.
- Co jest nie tak?
- Ani Mia, ani Alex nie dzwonili, nie pisali. Normalnie nic, jak by zapomnieli
- Napewno nie zapomnieli. Kto jak kto, ale twoi przyjaciele?
- No mówię ci, że nikt
- A… tata… do ciebie dzwonił czy coś?
- Nie, u nich jest teraz 9 wieczorem - nieco posmutniałam na wspomnienie o ojcu, ale nieważne.
- Przepraszam, nie chciałem sprawić ci przykrości - oznajmił.
- Nie sprawiłeś jej - odpowiedziałam. Zauważyłam, że wyjechaliśmy z Sonomy - Chris, gdzie ty mnie wywozisz?
- Zobaczysz
- A dowiem się chociaż czemu tak się wystroiłeś?
- W swoim czasie - odpowiedział i na jego twarz wpełzł głupi uśmieszek, na co przewróciłam oczami.
Zatrzymaliśmy się przy jakimś lasku, już wiedziałam gdzie byliśmy. To chyba te same miejsce, w które zabrał mnie po tym, gdy dowiedziałam się o rozwodzie rodziców.
-Czyli jednak wywiozłeś mnie do lasu, żeby mnie tam zostawić - stwierdziłam, gdy wysiedliśmy z auta
- Jeżeli chociaż przez chwilę nie będziesz cicho to tak zrobię - odpowiedział.
- To mnie sam ucisz - powiedziałam wyzywająco, po czym zagryzłam wargę skupiając na nim całą swoją uwagę.
- Prosiłem cię kiedyś, żebyś tak nie robiła - odpowiedział tym głosem, którego używał wtedy, gdy chciał mnie kusić, głosem, którego używał wtedy, gdy nie chciał, żeby jakaś laska mu się oparła.
- Trudno, Christian - odpowiedziałam.
- Prosiłem cię, kochanie, żebyś nie mówiła do mnie Christian - powiedział i przyparł mnie do maski samochodu.
- Nie narzekaj, Christian - oznajmiłam na co Chris przyparł mnie jeszcze mocniej do samochodu tak, że nie miałam już żadnej swobody ruchu - Chris - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- O co chodzi, Amelie? - spytał uśmiechając się i napierając na mnie jeszcze bardziej jeśli to w ogóle było możliwe - Nie masz już tyle odwagi? - spytał zbliżając swoją twarz do mojej. Chciałam go pocałować, ale odsunął swoją twarz.
- Pogrywasz ze mną? - spytałam.
- Nie… uczę cię, że nie zawsze i nie wszystko dostaniesz na tacy, tak jak mamusia dotychczas cię uczyła - odpowiedział prosto w moje usta przysuwając swoją twarz na nowo do mojej, tak, że z każdym słowem nasze wargi się ocierały.
Chris kazał zawiązać mi usta chustą i dopiero mogliśmy ruszyć w drogę powrotną, więc to zrobiłam.
Usłyszałam, że samochód się zatrzymuje.
-Nie ściągaj chusty - powiedział i usłyszałam jak wysiadł z samochodu. Po chwili drzwi z mojej strony się otworzyły. Czułam jak Chris pochyla się nade mną i odpina pas. Chwycił mnie za rękę.
- Wstawaj i uważaj na głowę, wysiadamy - powiedział ciagnąc mnie za rękę. Wstałam i wysiadłam przez co omal się nie przewróciłam.
- Chcesz mnie zabić? - spytałam.
- Nie, chodź, stawiaj krok za krokiem - robiłam co kazał - Stój, teraz będą schody albo mam lepszy pomysł - oznajmił i poczułam jak podnosi mnie do góry. Chwilę potem stałam już na ziemi. Czułam jak Chris wprowadza mnie do jakiegoś pomieszczenia? Ściągnął mi opaskę z oczu.
- Niespodzianka! - zza kanapy wyskoczyli wszyscy moi znajomi.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - wyszeptał mi Chris do ucha przytulając od tyłu. Zauważyłam, że byli tu: Ashley, Mia, Alex, Scott, Jack, Laura, Monica, a nawet Marcus i jeszcze wiele osób ze szkoły. Uśmiechnęłam się, ponieważ byłam szczęśliwa, że jednak nie zapomnieli.
CZYTASZ
𝓗𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓷 𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱
Romance„𝑹𝒐𝒛𝒑𝒆̨𝒕𝒂𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒑𝒊𝒆𝒌𝒍𝒐 𝒏𝒂 𝒛𝒊𝒆𝒎𝒊, 𝒏𝒂𝒅 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒚𝒎 𝒏𝒊𝒆 𝒃𝒚𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒘 𝒔𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒛𝒂𝒑𝒂𝒏𝒐𝒘𝒂𝒄́" On - Chris Brown - szkolny podrywacz, łamacz żeńskich serc. Jeden ze szkoln...