Dziś jest środa, więc do końca tygodnia mamy odpoczynek. Dalej nie dowiedziałam się czy Chris zawalczył kiedyś o jakąś dziewczynę, przez co zżera mnie ciekawość od środka. Prócz tego, chyba zaczynam się w nim zakochiwać, a to przez to, że musimy udawać tą parę. W sensie nie wiem czy musimy, ale Brown miał taki pomysł. Siedziałam, myśląc nad moimi uczuciami do chłopaka, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i je otworzyłam.
- Idziesz z nami pobiegać?- zapytała Ashley, stając z Miią przed progiem.
- Jasne, tylko się przebiorę - odpowiedziałam - Idę biegać z dziewczynami - powiedziałam do Browna przed wyjściem. Chłopak kiwnął głową i dalej siedział na łóżku wpatrując się w niewidoczny dla mnie punkt.
|Pov. Chris|
- Goolll!- wykrzyknął Scott, gdy kolejny raz trafił mi bramkę. W tym samym momencie do pokoju wbiegły Mia i Ashley obie roztrzęsione.
- Sssscott, Brown, oni ją porwali - powiedziała spanikowana Mia. Scott wstał z fotelu i przytulił dziewczynę.
- Co? Kto kogo porwał?- spytałem, domyślałem się, że porwali Amelie, ale nie wiem kto.
- Porwali...Mel...to był Connor - odpowiedziała Ashley, strasznie panikowała.
- Gdzie? Kiedy?- pytałem dalej, bo byłem przerażony wizją, co mógł jej zrobić.
- No biegałyśmy i wbiegłyśmy do takiego lasku i oni nagle nas otoczyli i on ją zabrał, a my nic nie mogłyśmy zrobić, bo przystawili nam nóż do gardła i on powiedział, że masz się zjawić w Euphorii dzisiaj o północy i jak ochroniarze przy wejściu spytają cię o miejsce na liście to masz powiedzieć, że jesteś jego gościem specjalnym. Chris ty musisz ją uratować, musisz tam iść, bo on powiedział, że jak nie przyjdziesz, zadzwonisz na policję albo zasadzisz pułapkę czy przyjdziesz z kimś, a nie sam to on ją zabije - odpowiedziała spanikowana Ashley. Wiedziałem, że Connor był zdolny do zabicia jej, więc postanowiłem, że nie będę z nim pogrywał. - I powiedział, że masz zabrać rękawice, bo będziesz miał o nią zawalczyć, a jak nie to ją zabije. Musisz ją uratować - Wyszedłem z pokoju i szybko otworzyłem pokój, w którym tymczasowo mieszkałem. Podszedłem do mojej torby, w międzyczasie wybierając numer do starego znajomego.
- Halo, Liam, możesz pożyczyć mi swój samochód?- spytałem od razu, gdy odebrał.
- Jesteś w Vegas? Co się stało?- spytał.
- Tak, jestem w Vegas. Connor, porwał moją dziewczynę i potrzebuje twojego samochodu, to jak? - spytałem.
- Jasne, gdzie mieszkasz?- spytał.
- W hotelu La Cabana - odpowiedziałem.
- Będę za 20 minut i wszystko mi opowiesz - powiedział i się rozłączył. Wyciągnąłem z torby rękawice bokserskie i gumową szczękę. Jakieś 20 minut znowu rozległ się dźwięk z mojego telefonu. Dzwonił Liam, żeby poinformować mnie, że już przyjechał. Wpakowałem rękawicę, szczękę, buty i spodenki do torby. Jak będziemy mieli zawalczyć to zapewne na ringu, co z jednej strony mnie cieszyło, a z drugiej nie co niepokoiło, bo mogło to się różnie skończyć, ale chciałem uratować Mel. Wyszedłem z hotelu i wsiadłem do samochodu przyjaciela.
- Gdzie?- spytał.
- Euphoria - odpowiedziałem.
- Czyli tam gdzie zawsze, wyzywa ludzi na walki. Pod klubem ma ring i zapewne tam będziecie walczyć. W każdym momencie FBI albo gliny mogą zrobić nalot, więc bądź ostrożny. Ja będę czekał na parkingu za klubem, wiesz gdzie. Zależy ci na tej dziewczynie?
- Jak cholera, nigdy na innej tak mi nie zależało jak na niej - odpowiedziałem.
W klubie byliśmy około 21, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu, żebym poznał styl walki Connora. Nic się nie zmienił od mojej ostatniej walki z nim na ringu, dalej tak samo walczył.
Doszła 23:40, więc była pora żebym już szedł.
-Stary, tylko nie ważne co się stanie nie rób żadnej głupoty, bo on jest zdolny do wszystkiego. W szczególności, że gliny ma w garści. Będę tu na was czekał - powiedział Liam. Kiwnąłem głową i wysiadłem z auta. Wszedłem do klubu i w oczy od razu rzuciło mi się wejście do loży. Oczywiście zatrzymali mnie ochroniarze.
- Do kogo?- spytał jeden.
- Do waszego szefa - odpowiedziałem.
- Dzisiaj nie ma go w klubie, musiałeś się pomylić kolego - odpowiedział ochroniarz.
- Jak go kurwa nie ma? - spytałem nieco zdenerwowany, bo nie wiedziałem w co pogrywali - Porwał dzisiaj dziewczynę i miałem tu być przed północą
- Nie kolego, nie przypominam sobie niczego takiego - odpowiedział drugi. Wyszedłem wkurzony z klubu i wróciłem do samochodu Liama.
- Co jest?- spytał.
- Nie ma jej tam, nie ma tam ani Mel ani tego idioty - odpowiedziałem. W tym samym momencie rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia, na wyświetlaczu mojego telefonu wyświetlił się nieznany numer. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i włączyłem głośnomówiący pokazując Liam'owi, żeby był cicho.
- Halo? Kto mówi?- spytałem.
- Spokojnie, Brown. Dzwonili moi koledzy z Euphorii i mówili, że mnie szukasz. Tak szczerze nie sądziłem, że nawet tu się znajdziesz. Dzisiaj już nie zawalczymy, bo mam lepsze zajęcia z twoją dupeczką - to był Connor. Robiło mi się nie dobrze, jak pomyślałem, co on może zrobić z Mel.
- Spróbuj ją dotknąć, a jak cię spotkam to…
- To co? Zabijesz? Wątpię w to, a twoją Amelie dotknął już nie raz i nie tylko rękoma - gdyby nie fakt, że to rozmowa telefoniczna, już bym mu zajebał.
- Gdzie ona jest? Daj mi z nią porozmawiać
- No nie wiem
- Daj mi ją do telefonu - powiedziałem. Byłem już tak wkurzony, że ręce mi się trzęsły.
- Chris?! Chris! Znajdź go i zabij! - słyszałem jakieś krzyki w tle i dobrze wiedziałem, że to była Fray. Płakała, czyli zrobił jej coś.
- Gdzie i kiedy?- spytałem.
- Jutro, równo o północy w starej fabryce Euphonia. Możesz zabrać swoich kolegów, żeby cię zebrali z ringu - powiedział i się rozłączył.
- Cholera!- walnąłem z całej siły w deskę rozdzielczą.
- Brown, spokojnie. Wiesz, że żyje - uspokajał mnie Liam.
- Co z tego, że żyje jak on jej tam krzywde robi! - zacząłem na niego krzyczeć - Słyszałeś jej płacz?! Słyszałeś jak krzyczała?! Bo ja tak! - spuściłem głowę i oparłem ją na rękach. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Nawet nie wiem, kiedy zdążyłem tak się przywiązać do tej małej słodkiej brunetki - On zrobił jej krzywdę - powiedziałem cicho nie podnosząc głowy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem w takim stanie, kiedy ostatni raz tak mocno zależało mi na jakiejś dziewczynie, jak na Amelie Fray.
- Hej, Brown. Nie raz było gównianiej niż teraz, więc i tym razem dasz radę. Zrobił jej krzywdę? Zabijesz go jutro na tym ringu zabijesz, nie będziesz panował nad swoimi emocjami i oboje dobrze o tym wiemy. Dasz mu taki wpierdol, że twoje ręce będą w gorszym stanie niż zazwyczaj po walce, a jeżeli go nie zabijesz to rodzona matka go nie pozna - powiedział po chwili Liam. Odpalił samochód i zaczął gdzieś nim jechać.
- To przyjade po ciebie jutro o 21 - powiedział Liam zatrzymując się przy hotelu. Wziąłem torbę, powiedziałem:
- Dzięki, do jutra - i wysiadłem z auta. Wjechałem windą do apartamentu, w którym mieszkaliśmy i akurat ze swojego pokoju wyszła Ashley, a za nią Alex, Mia i Scott.
- Gdzie ona jest?- spytała Ashley.
- Oszukał nas, chciał tylko sprawdzić czy się zjawię. Mam jutro przyjść i zawalczyć o Mel w starej fabryce Euphonia. Scott pojedziesz ze mną, a wasza reszta tu zostanie - odpowiedziałem i poszedłem do swojego pokoju. Zakluczyłem drzwi od pokoju. Stanąłem w przedpokoju i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. W pokoju panował półmrok, spowodowany wpadającym przez okno światłem lamp. Rozejrzałem się po pokoju. Na fotelu, przerzucona przez oparcie wisiała bluza Amelie. Podeszłem do fotelu i chwyciłem bluzę, przykładając ją to twarzy i zaciągając się jej zapachem. Pachniał Amelie i jej perfumami. Teraz to się rozryczałem jak bobas, który nie może spać w nocy. Zależy mi na niej i chcę ją chronić, a pozwalam, żeby jakiś psychopata ją porwał. Siedziałem na podłodze i ryczałem. Łzy spływały z mojej twarzy na bluzę Fray i wiedziałem, że powinienem się umyć i iść spać, ale nie potrafiłem. Za bardzo się o nią bałem.
|Pov. Ashley|
Na dzisiejszym śniadaniu Brown się nie pojawił, chociaż powinien, żeby posilać się przed walką. No cóż, wezmę Scotta i pomoże mi namówić Browna do jedzenia.
-Scott, pójdziesz ze mną do Browna, namówić go do jedzenia?- spytałam Scotta.
- Jasne. Mia może tu zaczekasz przyprowadzimy ci Browna i zmusisz go do jedzenia, jeśli sam nie będzie chciał - nie dziwiłam się z Scottowi, że akurat do tego zadania wybrał Miie, ponieważ była najlepsza w przekonywaniu ludzi do jedzenia.
Stanęliśmy przy drzwiach od pokoju, w którym mieszkał Brown i zapukałam w drzwi. Niestety nie było słychać żadnego odzewu.
-Odsuń się, ja to zrobię - powiedział Scott, więc to zrobiłam i zaczął walić w drzwi jak komornik. Chwilę potem drzwi się otworzyły.
- Co chcecie?- spytał Chris wchodząc w głąb pokoju i poszliśmy za nim. Rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie leżały puste paczki od papierosów. Nie miał alkoholu, palił papierosy.
- Najpierw idź się ogarnąć i wtedy pogadamy - powiedziałam. Chłopak poszedł do łazienki i po ponad 30 minutach z niej wyszedł już ogarnięty z wilgotnymi włosami w bluzie i czarnych spodniach.
- Więc pytam jeszcze raz, co chcecie?- spytał.
- Chodź, musisz coś zjeść - powiedziałam.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Chris.
- Stary, nie wygłupiaj się. Musisz coś zjeść - powiedział Scott.
- Nie chcę - protestował Chris.
- Brown, do cholery! Chcesz ją uratować to musisz mieć siły. Teraz pójdziesz z nami na stołówkę i zjesz śniadanie, chociaż jedną kanapkę - powiedziałam nieco podirytowanym głosem. W tym momencie nie chcąc nic jeść przypominał mi małolatę, która się głodowała.
- Dobra - odpowiedział Brown.Taki trochę krótki ten rozdział, ale to dlatego, że kolejny będzie trzymał w napięciu i będzie długi.
CZYTASZ
𝓗𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓷 𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱
Romance„𝑹𝒐𝒛𝒑𝒆̨𝒕𝒂𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒑𝒊𝒆𝒌𝒍𝒐 𝒏𝒂 𝒛𝒊𝒆𝒎𝒊, 𝒏𝒂𝒅 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒚𝒎 𝒏𝒊𝒆 𝒃𝒚𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒘 𝒔𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒛𝒂𝒑𝒂𝒏𝒐𝒘𝒂𝒄́" On - Chris Brown - szkolny podrywacz, łamacz żeńskich serc. Jeden ze szkoln...