|Pov. Mel|
Za 2 dni wracamy już do Sonomy, więc dzisiaj postanowiliśmy grupowo pójść do klubu.
W ostatnim czasie Chris okazał się być dużym wsparciem dla mnie, a do tego za każdym razem, gdy doznawałam ataków paniki lub miałam koszmar starał się mnie uspokoić. Co najgorsze, chyba się zakochałam w nim.
Z mojego telefonu rozległ się dźwięk powiadomienia:
Laura:
Jak to się chyba zakochałaś w Chrisie?!
Musiałam z kimś skonsultować się na ten temat, a Laura wydawała się odpowiednią osobą do tego, ponieważ nie szczerzyła się, tylko starała się jakoś przyjąć to do swojej głowy.
Amelie:
Nie wiem, tak mi się wydaję. Gdy rozmawiamy czuję się przyjemnie i w ogóle jest tak miło. Laura, co ja mam zrobić? Nie wydaję mi się, żeby czuł do mnie to samo.
Laura:
Okej, Mel, spokojnie. Tylko spokój nas uratuje. Mówisz, że nie wydaję ci się, żeby czuł do ciebie to samo, ale o ciebie zawalczył, a to chyba jednak musiało coś znaczyć. To po pierwsze, po drugie martwi się o ciebie, a po trzecie omal cię nie przeleciał pierwszej nocy w hotelu.
Tak Laura wiedziała, że Chris omal mnie nie przeleciał, ponieważ wyciągnęła to ze mnie, gdy rozmawiałyśmy na kamerce i zauważyła malinki, których nie udało mi się zakryć.
Amelie:
Laura on był wtedy piany. Po drugie mógł mnie uratować tą walką tylko dlatego, że Ashley i Mia go poprosiły albo dlatego, że się o mnie założył, a takie plotki też już słyszałam
Laura:
Nie, Chris na pewno się o ciebie nie założył, to widać w jego oczach, gdy na ciebie patrzy, a to, że Eva tak powiedziała to nic nie znaczy ona lubi tak gadać
Amelie:
Pocieszające
Laura:
Porozmawiaj z nim, dowiedz się na czym stoicie
Amelie:
Wiesz, że jest mistrzem kłamania, więc nie ważne czy będzie mi patrzył w oczy czy podłączysz go do wykrywacza kłamstw, jak będzie kłamał powieka mu nawet nie drgnie, ciśnienie nie podskoczy
Laura:
Pogadaj z nim, naprawdę
Laura:
To dużo zmieni
Zgasiłam wyświetlacz ekranu i chwyciłam się za głowę. Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Może gdyby udałoby mi się go upić to wyśpiewałby mi całą prawdę?
-Idziesz dzisiaj z nami do klubu?- spytał Chris, który najwidoczniej wrócił już od Scotta.
- Tak, idę. Tej imprezy sobie nie odpuszczę - powiedziałam, knując w głowie podstępny plan.
- Mel - spojrzałam na chłopaka - Zakochałem się - zakrztusiłam się kawą, którą akurat piłam, gdy już się uspokoiłam, spytałam:
- Co?
- Zakochałem się - powtórzył. O-okej?
- Jesteś pewny na 100%, że to zakochanie, a nie zauroczenie?- spytałam.
- Tak - odpowiedział.
- No cóż, a ta dziewczyna, co do ciebie czuje?- spytałam niby obojętnie, chociaż kłuło mnie to, że to nie byłam ja.
- Nie wiem - odpowiedział.
- Dobra, spytam inaczej, jak się zachowuje względem ciebie? - poprawiłam moje poprzednie czuje.
- Normalnie, staram się pomagać jej, wspierać i te inne, ale ona jakby dalej się mną zbytnio nie interesuje - ciekawie.
- Kto to?- spytałam wprost, chociaż czułam, że w gardle mam gulę i chyba nie wyduszę z siebie ani jednego słowa.
- Nie mogę ci powiedzieć, chciałem ci po prostu powiedzieć, tak o, żebyś wiedziała i czasem mogła mi doradzić - bolało mnie jak cholera, że Chris był w kimś zakochany i nawet nie wiedziałam w kim. Niemrawo się uśmiechnęłam i poszłam do łazienki.
|Pov. Chris|
Ashley wymyśliła, że jeśli chce wiedzieć, co Mel do mnie czuje mam jej powiedzieć, że się zakochałem, ale nie mówić w kim,a potem przyjść spowrotem do niej i opowiedzieć o reakcji Mel, więc tak zrobiłem.
-Więc mówisz, że na koniec spytała cię kim jest ta dziewczyna, a potem uśmiechnęła się i poszła do łazienki, tak?- spytała Ashley, gdy kolejny raz opowiedziałem jej niedawne wydarzenia.
- Tak - potwierdziłem kolejny raz.
- O kurde - skomentowała - Ale cały czas, gdy cię pytała była taka obojętna czy raczej zaciekawiona?- spytała.
- Bardziej obojętna - odpowiedziałem.
- Dobra, wracaj do Mel, ja tu muszę kilka rzeczy przetrawić - oznajmiła i dosłownie wyrzuciła mnie z pokoju. Wróciłem do pokoju i ujrzałem Mel, która szukała czegoś w swojej walizce.
- Czego szukasz?- spytałem.
- Czegoś, w czym będę wyglądać jak ludzie - odpowiedziała.
- Ale do dziesiątej masz jeszcze dużo czasu
- Dużo czasu? Sądzisz, że 2,5 godziny to dużo czasu?- spytała nieco rozdrażniona. Wolałem już się nie odzywać, bo była serio rozdrażniona i trochę...wkurzona?
Widziałem, że wyciągnęła jakąś spódniczkę i coś jeszcze i poszła do łazienki, z której wyszła prawie godzinę później. Miała żółtą spódniczkę w kratę i do tego czarną koszulkę na ramiączkach. Niestety jej włosy były dalej w nieładzie, więc zaczęła je rozczesywać i zostawiła je rozpuszczone. Wyciągnęła z walizki kosmetyczkę i poszła spowrotem do łazienki. Zauważyłem, że do wyjścia została tylko godzina, więc postanowiłem też się przebrać. Szare dresy zamieniłem na czarne joggery, a białą koszulkę na bluzę w tym samym kolorze co spodnie. W tym samym momencie z łazienki wyszła Mel. Wyglądała olśniewająco. Tak, że odebrało mi mowę.
-Co? Coś jest nie tak?- spytała.
- Nie, po prostu wyglądasz pięknie - odpowiedziałem nie potrafiąc oderwać od niej wzroku.
- Wiesz, tak ci powiem, że jeżeli chcesz poderwać tą dziewczynę, która ci się podoba, powinieneś może trochę te włosy ogarnąć, bo są strasznie roztrzepane i może trochę więcej wody kolońskiej - podsunęła obojętnym głosem. Czy ona była na mnie zła? Może trochę.
|Pov. Mel|
Postanowiłam, że dzisiaj w klubie będę się świetnie bawić, a Christian Brown nie będzie miał tu nic do gadania. Owszem dalej będę chciała go upić, ale to w swoim czasie. Dlatego dzisiaj założyłam niezbyt długą spódniczkę.
-Idę zapalić - oznajmiłam po długiej zabawie z Ashley.
Wyszłam przed klub, wyciągnęłam zapalniczkę i papierosy. Zaciągnęłam się dymem papierosowym, a chwilę potem wypuściłam go z ust.
-Masz może ognia?- spytał jakiś mężczyzna. Obróciłam się w kierunku głosu i zauważyłam, że te pytanie zadał chłopak, który na oko był dwa lata starszy od Browna, czyli miał jakieś 21 lat. Był przystojny. Miał czarne jak noc włosy, które idealnie były ułożone zapewne za sprawą żelu. Był umięśniony i wysoki. Miał białą koszulkę i czarne joggery. Wyciągnęłam zapalniczkę i podałam w kierunku mężczyzny. Zapalił swojego papierosa, oddał mi zapalniczkę i spytał:
- Jak masz na imię?
- Amelie, a ty?- odpowiedziałam.
- James - przedstawił się.
- Ile masz lat?- spytałam z ciekawości.
- Jeśli chodzi ci o to czy jestem dużo starszy od ciebie to mogę cię zapewnić, że nie. Mam 21 lat - nie myliłam się - Nie jesteś stąd, prawda? - spytał po chwili.
- Nie, przyjechałam tu na mistrzostwa i jestem jedną z cheerleaderek, które kibicowały koszykarzom z Sonomy - odpowiedziałam.
- Może pozwolisz zaprosić się na drinka w klubie?- spytał.
- No nie wiem - odpowiedziałam. Może był miły, ale to dalej nie wykluczało możliwości, że był gwałcicielem lub mordercą.
- Spokojnie, nie zgwałcę cię. Gdybym to zrobił moja rodzina by mnie wydziedziczyłam - odpwiedział śmiejąc się. Jego śmiech był delikatny i przyjemny dla ucha.
- Okej, stoi - odpowiedziałam.
|Pov. Chris|
Siedziałem i piłem piwo, gdy do klubu weszła Amelie w towarzystwie jakiegoś faceta. Podeszli do baru i coś zamówili, po czym zaczęli rozmawiać. Cały czas ich obserwowałem, bo ten typek był podejrzany i mi nie pasował. Obserwowałem jak śmiała się z nim, jak piła z nim drinka i jak tańczyła z nim. W chwili, gdy tańczyli już byłem naprawdę podirytowany i nie w humorze. Cały czas szukałem okazji, żeby walnąć temu chłopakowi i oto nadeszła. W trakcie tańca Mel obróciła głowę w jego kierunku, a on zaczął przybliżać swoją twarz do jej. Nie wytrzymałem. Wstałem z krzesła i podeszłem do nich. Zamachnąłem się i uderzyłem chłopak prosto w twarz. Potem naszła mnie jeszcze większa złość i zacząłem okładać go nie co mocniej.
-Chris! Przestań!... Proszę!- krzyk Mel był dla mnie wielkim bólem. Przestałem go okładać, wstałem i odeszłem.
|Pov. Amelie|
Nie wiedziałam co wstąpiło w Browna. Poszłam razem z Jamesem w zacisze, by jakoś zatamować krwawienie.
-Przepraszam. Nie wiem, co w niego wstąpiło. W ogóle nie wiem po co się wtrącał - oznajmiłam.
- Spokojnie, chica. Twój amigo jest o ciebie zazdrosny. Dobrze się z tobą bawiłem, ale widzę, że to on na ciebie zasługuję. Ty byś wyjechała, a nasza znajomość by się skończyła. Idź do niego chica - odpowiedział.
- Hiszpański?- spytałam zdziwiona.
- Lepszy to niż francuski - odpowiedział. Kolego, ja się uczę francuskiego.
- Je me suis amusé avec toi. J'espère que nous pourrons nous rencontrer un jour. À bientôt, James - odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się i odeszłam. Widziałam, że na twarzy chłopaka malowało się zdziwienie tym jak płynny był mój francuski.
- Nie wiedziałam, że jesteś o mnie zazdrosny - powiedziałam, gdy znalazłam Chrisa palącego papierosa przed klubem.
- Jestem. I to jak cholera, jestem zazdrosny o to, że postawił ci drinka, o to, że śmiałaś się z nim, o to, że z nim tańczyłaś, że byś się z nim całowała. Jestem cholernie zazdrosny o to, że on mógł być lepszy ode mnie. Jestem zazdrosny, o to, że w ogóle cię dotknął. Krew gotowała mi się w żyłach, jak zobaczyłem, że to on się bawi z tobą, a nie ja - odpowiedział cichym, w miarę opanowanym głosem. Podeszłam bliżej, tak żeby nie stać za plecami Browna. Spojrzałam prosto w jego oczy. Stanęłam na palcach i położyłam dłoń na jego szyję obniżając jego głowę tak, żeby jego pierdolony wzrost żyrafy nie utrudniał mi. Oparłam swoje czoło o jego i przymrużyłam lekko oczy.
- Przepraszam - wyszeptaliśmy w tym samym momencie. Otworzyłam oczy, gdy Chris dalej miał zamknięte.
- Nie masz za co - wyszeptałam - To ja próbowałam sprawdzić czy będziesz o mnie zazdrosny, gdy będę bawić się z innym chłopakiem niż ty czy ktoś z naszego otoczenia.
- Mam za co - szeptał - Zrujnowałem ci życie tym, że się pojawiłem. Przeze mnie zaczęłaś okłamywać swoją rodzinę i wymykać się w domu w nocy, a na dodatek zepsułem ci zabawę z chłopakiem, który być może był naprawdę fajny - staliśmy jeszcze chwilę w tej pozycji z przymkniętymi oczami, po czym chłopak spytał - Wracamy już do hotelu? - kurde, nie upiłam go jeszcze. Może łatwiej będzie zrobić to w hotelu. Co prawda mam tylko butelkę szkockiej i pół butelki whiskey, ale zawsze coś.
- Wracamy - odpowiedziałam.
Weszliśmy do pokoju hotelowego. Ściągnęłam niewygodne buty, zmyłam makijaż, wzięłam białą bluzę Chrisa i poszłam do łazienki się przebrać, ponieważ przed wyjściem brałam długi przysznic. Wyszłam z toalety, gdy Chris w tym samym momencie znalazł jakieś szklanki, ale nigdzie nie mógł się doszukać jakiegokolwiek alkoholu.
-Spokojnie, ja mam. Nie musisz szukać. Idź się umyj - powiedziałam.
- I znowu masz moją bluzę - oznajmił lustrując mnie wzrokiem.
- Mówiłam, że jest wygodna - powiedziałam uśmiechając się.
Brown wyszedł z łazienki tradycyjnie w samych bokserkach. I jak tu się skupić na swojej robocie, gdy przed tobą siedzi rozebrany, w samych bokserkach najgorętszy chłopak z Sonomy?
-Ubierz się - powiedziałam.
- Czemu? Przecież jest ciepło - spytał.
- Ubierz się, bo będziemy pić na balkonie oglądając gwiazdy - powtórzyłam. Nic już nie powiedział, tylko założył dresy i czarną koszulkę. Czy on nie ma nic innego w swojej garderobie niż czarna koszulka? Wyciągnęłam z walizki moje trunki i usiadłam na balkonie obok Browna, stawiając trunki na stoliku. Chłopak polał trunki i zaczęliśmy pić. Tyle, że jedna moja szklanka, to były już dwie jego i o to mi chodziło.
- Amelie - zaczął, gdy zostało nam tylko pół butelki szkockiej. Czy to był już ten stan? Spojrzałam na chłopaka, a on zaczął kontynuować swoją wypowiedź - kocham cię... - przyznam, że nieco zdziwiło mnie to wyznanie i sama byłam w takim samym stanie co Brown.
- A ta dziewczyna, o której dzisiaj mówiłeś?- spytałam.
- Nie ma jej. Ashley powiedziała, że jeśli chce wiedzieć co do mnie czujesz mam ci powiedzieć, że ktoś mi się podoba - odpowiedział. Nie skomentowałam tego, aczkolwiek mogłam się domyślić, że mógł to być pomysł Ashley.
- Chodźmy do środka, robi się chłodno - oznajmiłam po chwili.
Teraz siedzieliśmy na łóżku dalej pijąc nasze trunki.
-Rozumiem, że się we mnie zakochałeś, ale jeśli nie zagramy w otwarte karty nic z tego nie wyjdzie. Dobry i trwały związek opiera się na szczerości - wyznałam.
- A ty?
- Co ja?
- Co do mnie czujesz?
- Nie zmieniaj tematu... czemu zacząłeś się ze mną kolegować?- spytałam patrząc prosto w jego brązowe tęczówki.
- Nie wiem, tak wyszło - odpowiedział. Możliwe, że kłamał mi prosto w żywe oczy, ale teraz nie chciałam o tym rozmawiać - Może teraz ty odpowiesz na nurtujące mnie pytania? - kiwnęłam głową. Niezupełnie wiedziałam co chciał wiedzieć - Czemu nękałaś tą dziewczynę, która miała próbę samobójczą?- spytał. I wtedy przepadłam. Wiedziałam, że jak mu powiem prawdę, to się ode mnie odwróci - Więc?- spytał po chwili.
- Nie mogę ci powiedzieć - wyszeptałam spuszczając wzrok.
- Otworzyłem się przed tobą, może teraz twoja kolej?- spytał zachrypniętym głosem, przez co przeszedł mnie dreszcz. Może i miał rację, ale czy chciałam się przed nim otwierać. Czy chciałam pokazać mu się bez żadnej maski? Nie sądzę. Zagryzłam wargę. Wzięłam kilka wdechów i spojrzałam w oczy chłopaka.
- Nękałam ją, bo... - nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy patrząc prosto w oczy, nie wiedziałam, czy nie wybuchnę płaczem - byłam wtedy okropną osobą. Zapłacono mi, żebym sprawiła, że ona zmieni szkołę, bo jakiejś lasce nie podobało się, że ta dziewczyna ma taki dobry kontakt z jej chłopakiem - ostatnie zdanie wypowiedziałam błądząc wzrokiem po całym pokoju, byle by nie patrzyć na twarz Chrisa. Wiedziałam, że to go zaskoczyło i mógł stracić do mnie zaufanie, ale miał rację. Skoro on się przede mną otworzył czemu ja miałabym tego nie zrobić.
- Nie wierzę - wyszeptał.
- Uwierz, taka byłam i... dalej jestem, bo przecież ludzie się nie zmieniają - odpowiedziałam uśmiechając się przez łzy spływające po moich policzkach.
- Nie jesteś taka, ja w to nie wierzę. Widzę, że jesteś miła i uprzejma, chociaż czasem potrafisz pokazać pazurki - zapierał się dalej. Wytarł łzy z moich policzków. Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego spod wachlarzu rzęs.
- Nie rób tak - kto by pomyślał, że tak szybko można zmieniać temat?
- Jak?- spytałam udając, że nie wiem o co mu chodzi i znowu przygryzłam wargę.
- Tak, jak zrobiłaś teraz - odpowiedział.
- Aaa, tak - powiedziałam udając oświeconą i znowu przygryzłam wargę. Tyle, że tym bardziej zrobiłam to bardziej kusząco i seksowniej. Chłopak agresywnie wpił się w moje usta i wiedziałam, że na tym się nie skończy. Przygryzał i ssał moje wargi, sprawiając, że stawały się coraz bardziej spierzchnięte. Potem zaczął robić mi malinki na szyi i dekolcie. Oddychałam coraz ciężej, w szczególności, gdy pozbawił mnie mojej bluzy. Rozsądek cały czas mówił mi, że nie powinnam tego robić, ale że mój umysł nie był trzeźwy do końca byłam gotowa oddać się w całości. Przez kilka chwil dominował nade mną, ale postanowiłam to zmienić. Przerzuciłam naszą dwójkę tak, że to on leżał na łóżku, a ja siedziałam na nim okrakiem. Zaczęłam go całować po ustach i żuchwie, potem pozbawiłam chłopaka koszulki. Niestety moja dominacja nie trwała długo i już po chwili znów znajdował się nade mną pozbawiając mnie bielizny. Oddychałam płytko, gdy całował mój brzuch. Chwilę potem poczułam 2 palce w sobie i głośno jęknęłam.
- Ciszej, Fray. Trenerów obudzisz - powiedział uśmiechając się dziarsko, po czym znowu zaczęliśmy się całować. Do palców dołączył język. Zaciskałam palce na kołdrze szalejąc z rozkoszy. W momencie, gdy Brown wszedł we mnie uciszał mój głośny jęk całując mnie
CZYTASZ
𝓗𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓷 𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱
Romantik„𝑹𝒐𝒛𝒑𝒆̨𝒕𝒂𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒑𝒊𝒆𝒌𝒍𝒐 𝒏𝒂 𝒛𝒊𝒆𝒎𝒊, 𝒏𝒂𝒅 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒚𝒎 𝒏𝒊𝒆 𝒃𝒚𝒍𝒊𝒔́𝒎𝒚 𝒘 𝒔𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒛𝒂𝒑𝒂𝒏𝒐𝒘𝒂𝒄́" On - Chris Brown - szkolny podrywacz, łamacz żeńskich serc. Jeden ze szkoln...