V

580 62 53
                                    


Jaemin westchnął ciężko, opuszczając budynek, który powoli stawał się jego rutyną. Był dość duży, biały z elementami niebieskiego i ogólnie przyjemny dla oka. Widniał na nim wielki napis informujący, że znajduję się tutaj poradnia fizjoterapeutyczna oraz rehabilitacyjna.

Lubił swoje studia. Były ciężkie, ale nie narzekał, bo się tego spodziewał. Jak tylko dowiedział się, że jest możliwość odbywania praktyk, bardzo chciał wziąć w nich udział, żeby przeżyć coś na własnej skórze. Dyrektorką ośrodka była znajoma jego mamy i zatrudniła go na staż bez problemu, bo akurat szukała kogoś do pomocy. Przychodził tutaj trzy razy w tygodniu i zdarzył zgarnąć sobie sympatię każdego pracownika.

Szedł wolnym krokiem po chodniku, dopóki nie usłyszał charakterystycznej muzyki. Wyciągnął z kieszeni telefon i uśmiechnął się pod nosem, widząc, kto do niego dzwoni.

– Cześć Sungchan.

– Jaemin! Skończyłeś już pracę?

Na początku września Jung skontaktował się z nim i podczas tej rozmowy powiedział mu, że wraca do Jeonju. Po zakończeniu liceum chciał zrobić rok przerwy i znaleźć jakąś pracę, dlatego opuścił Seul. Wybrał rodzinne miasto, bo podczas nauki w liceum miał naprawdę mało czasu, aby odwiedzić rodzinę. Mógł robić to tylko w weekendy, ale materiału miał czasami tak dużo, że nawet w dni wolne siedział nad książkami. Teraz był znowu w swoim domu i szybko znalazł pracę w bibliotece w centrum. Jaemin nie mógł wybrać bardziej adekwatnego dla niego zajęcia, bo odkąd pamiętał, chłopak kochał czytać.

– Właśnie wyszedłem – odparł – Czemu pytasz?

– Chcesz wyjść wieczorem do kina? Dzwoniłem już do Yeji i możemy pójść w trójkę.

– Pewnie – uśmiechnął się pod nosem – Tylko nie wybieraj jakiegoś gniota.

– Mam najlepszy gust na świecie! – oburzył się.

Przez chwilę dyskutowali jeszcze o filmie, na który powinni się wybrać, aż w końcu musieli się rozłączyć, bo Sungchana wzywała rodzicielka.

Jung wszystkich swoich znajomych miał w Seulu, w końcu spędził tam ostatnie trzy lata. Tutaj nie znał zbyt wielu osób, dlatego spędzał swój czas głównie z Yeji i Jaeminem. Oni bardzo chętnie przygarnęli go do swojej grupy, choć Hwang zajęło to trochę dłużej. Na początku nie była co do tego przekonana, ale gdy poznała go bliżej, bardzo się polubili.

Jaemin stanął na przystanku i ponownie westchnął, widząc, że jego autobus będzie dopiero za dziesięć minut. Trzymając telefon w dłoni, odruchowo wszedł do galerii. Uśmiechnął się delikatnie, widząc zdjęcie Jeno, które ostatnie mu wysłał.

Ich kontakt mógł określić jako... średni. Pisali ze sobą od czasu do czasu, ale nieregularnie, bo kiedy Jeno się odzywał, on miał zajęcia lub na odwrót. Jednak prawie codziennie dostawał od starszego wiadomości na dzień dobry i dobranoc, co skutecznie topiło jego serce. Rozmowy były tak naprawdę świętością – na palcach jednej ręki mógł zliczyć, ile razy rozmawiali od wakacji, a była już końcówka października.

Spodziewał się tego, w końcu mają wiele rzeczy na głowie. Jaemin po zajęciach był wykończony, wracał do domu, uczył się, jadł i kładł spać. Jedynie w dni praktyk mógł sobie pozwolić na wyjście gdzieś z dwójką jego znajomych. Lee natomiast też się uczył, a prócz tego miał próby zespołu i raz na jakiś czas grali gdzieś koncert. Starał się regularnie oglądać z nich filmiki i miewał po nich mieszane emocje. Cieszył się, że jego przyjaciele się rozwijali, ale też cholernie tęsknił za tym, jak sam grał.

Każdego wieczora przypominał sobie chwilę spędzone razem i zasypiał z uśmiechem na ustach. Chociaż mieli kontakt, on chciał więcej. Chciał przytulić Jeno, pocałować go czy znowu zasnąć w jednym łóżku.

Chciał, żeby robił mu miliony zdjęć, których tak nie lubił, żeby kupował mu rogaliki na śniadanie, skradał pocałunki w trakcie ostatnich przygotowań do koncertu i dla niego śpiewał. I choć naprawdę polubił to, co robi, to sto razy bardziej wolałby z powrotem siedzieć z Jeno w hotelowym pokoju w piżamach, dyskutować z pluszakami, tak jakby naprawdę byli ich towarzyszami, śmiać się głośno, a na koniec wpadać w ramiona starszego.

Sungchan i Yeji wybrali jakiś romans, a Jaemin nie spodziewał się, że rozpłacze się na scenie pożegnania głównych bohaterów. Za bardzo przypominała mu to, co stało się prawie dwa miesiące temu na peronie w Seulu. Pamiętał, jak narysował serce na zaparowanej szybie i szeroki uśmiech, jakim obdarował starszego. Gdy tylko pociąg odjechał, uśmiech zniknął za grymasem, a on poczuł, jak nieznany ciężar ciągnie jego serce w dół.

Jedyne, o czym wtedy myślał to na przemian słowa, że jeszcze się spotkają i "kocham cię".

Kocham cię, kocham cię, kocham cię.

Tak pięknie brzmiały w ustach Jeno.

¬¬¬¬

wiecie co, bo ja chcę relacje taką, jak moje nominy tutaj </3

O.T.H SYMPHONY| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz