epilog

623 66 112
                                    


Cisza panująca wokół budowała napięcie, które za chwilę miało rozejść się po największej arenie, na jakiej dane było mu być. Słyszał szmery ekscytacji z widowni, która starała się nie burzyć spokoju, jaki panował. Dookoła było ciemno, a ekipa obsługująca oświetlenie była gotowa, żeby na odpowiedni znak odpalić kolorowe lampy, zaczynając tym samym koncert.

Jego oddech był niespokojny, ale tylko z dobrych powodów. Tak jak przed każdym koncertem kumulowało się w nim podekscytowanie, szczęście i motywujący stres. Sam nie wiedział, kiedy wszystko ma się rozpocząć, ale nagle po hali rozległ się dźwięk dwóch gitar, a wraz z nimi wręcz oślepiające reflektory opadły na nich i widownie. Zostali przywitani głośnymi okrzykami i piskami, co wywołało tylko szeroki uśmiech z jego strony.

– Dobry wieczór! – zaczął najstarszy – Po kilkunastu koncertach za granicą wracamy do was, na jednej z większych aren w Seulu! Pozwólcie, że przedstawię wam nasz zespół – uśmiechnął się – Jestem Mark, gitara główna. Donghyuck to gitara prowadząca, Renjun wokal, Chenle bas, Jisung gitara wspierająca. Na perkusji zagra dla was Jeno, a na keyboardzie Jaemin.

☆☆☆

Zaraz po podpisaniu kontraktu i udanych koncertach w Japonii, kariera Ikigai nabrała tempa. Od razu po powrocie mieli umówiony wywiad z programem jednej z najpopularniejszych stacji telewizyjnej w kraju, a następnie kilka kolejnych w radiach i talk-show. Według statystyk stali się nagle fenomenem wschodniej Azji, a kilka ich utworów wpadło na koreańskie listy przebojów.

Internauci byli pod wrażeniem ich talentu i utworów, które tworzyli jeszcze jako amatorski zespół. Wytwórnia, z którą podpisali kontrakt, była właściwie oddziałem jednej z amerykańskich wytwórni, która różniła się od tych "ich" tym, że nie trenowali stażystów. Po prostu szukali ludzi z talentem i dawali im szanse na rozwój.

Zapełniony grafik związał się z przeprowadzkami, bo każdy z chłopaków postanowił przenieść się do Seulu. Renjun zrobił to jako pierwszy, zwyczajnie wprowadzając się do swojego chłopaka, a Yangyang nie mógł być szczęśliwszy, mając go obok. Jisung i Chenle mieli wiele szczęścia, bo akurat Ryujin poszukiwała współlokatora i przyjęła kuzyna z otwartymi ramionami – a wraz z nim jego hiperaktywnego chłopaka. Mark i Haechan wynajęli mieszkanie wspólnie, a Jeno sam, przynajmniej na ten moment.

Kiedy tylko się tam wprowadził, zapowiedział Jaeminowi, że będzie czekać, dopóki ten nie skończy swoich studiów i pracy w Jeonju, aby przenieść się do niego. A młodszy mógł tylko obiecać, że dokładnie tak będzie, czując ciepło rozchodzące się po zakątkach jego serca.

Od pamiętnego koncertu w Japonii zdążyli spotkać się kilka razy, ale tym ostatnim były urodziny starszego w kwietniu. Dla Jaemina ich rozłąką trwała już wystarczająco długo, bo była połowa czerwca, a on chciał już tylko mocno przytulić swojego chłopaka. Dlatego, kiedy dostał szansę tygodnia wolnego od pracy, który nakładał się na brak obowiązków Jeno, od razu kupił bilet na pociąg i zaczął się pakować.

– Jaemin, zaraz się przewrócisz o te torby! Spokojnie, przecież pociąg Ci nie odjedzie – krzyknęła jego mama, kiedy po raz kolejny robił rundę wokoło całego mieszkania.

– Gdzie moja ładowarka!? – zatrzymał się na środku salonu, rozglądając się dookoła.

– Trzeba było spakować się wczoraj.

– Wczoraj to ja spałem na stojąco – fuknął, po czym westchnął ciężko – Okej Jaemin, dasz radę.

Faktycznie po uspokojeniu się, bez pośpiechu znalazł wszystkie potrzebne mi rzeczy, które wrzucił do jednej ze swoich toreb. Po ubraniu się i ucałowaniu rodzicielki na pożegnanie zbiegł po schodach, uśmiechając się szeroko na widok czekającego na niego auta. Kilka dni wcześniej Yeonjun zaproponował mu podwózkę na peron, a on nie mógł się nie zgodzić. Na siedzeniu pasażera czekała już Yeji, która jeździła z nimi w każde możliwe miejsce. Jaemin nie mógł powstrzymać swojego zadowolenia, kiedy patrzył, jak ich związek się rozwija. Po tym, jak Sungchan wrócił do Seulu, żeby zacząć przygotowania do studiów na uniwersytecie medycznym, został tylko z tą dwójką. Spędzał z nimi naprawdę wiele swojego wolnego czasu, przez co Choi stawał się powoli dla niego jak irytujący starszy brat.

O.T.H SYMPHONY| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz