XV

510 66 82
                                    


– Jaemin, jesteś gotowy!?

Chłopak odwrócił się, rzucając zdezorientowane spojrzenie swojej koleżance z pracy. Miał właśnie sesję z panią, która chodziła na rehabilitację złamanej nogi i czekał na kolejną osobę, ale nie wiedział dokładnie, kim ona jest.

– Na co gotowy? – rzucił, biorąc łyka wody.

– Na kolejnego pacjenta.

– Pewnie – przytaknął – Kto to?

– Trochę inny przypadek niż pozostali – westchnęła – Dziewczynka, jeździ na wózku.

Jaemin westchnął, czując ukłucie smutku. Już raz miał rehabilitację z chłopcem, który jeździł na wózku i po rozmowie z jego mamą zwyczajnie się rozpłakał. Miał w zwyczaju zamartwiać się innymi ludźmi, a stan jego małego pacjenta naprawdę go przejął. Niestety spotkał się z nim tylko dwa razy, bo jego rodzina się przeprowadzała, ale miał nadzieję, że wszystko z nim w porządku.

– Przyniesiesz mi jej dokumenty? – zapytał.

– Dopiero będziemy zakładać kartę, będzie tutaj pierwszy raz – pokiwała głową – Przyniosę Ci w trakcie.

– W porządku – przytaknął – Gdzie wcześniej miała rehabilitację?

– W Gwangju, ale fizjoterapeuta wyjeżdża i przenosi się tutaj.

– Aż z Gwangju?

– Mieszka gdzieś między tym a Jeonju – wzruszyła ramieniem – Tyle wiem, więcej dowiesz się sam.

Kobieta obdarzyła go ostatnim uśmiechem, pozostawiając go na krótką chwilę samego. Wziął kolejnego łyka wody i wepchnął do ust niewielkiego rogalika, który miał być jego swego rodzaju drugim śniadaniem. Sięgnął po telefon i uśmiechnął się, spoglądając na tapetę, na którym było jego wspólne zdjęcie z Jeno. Mimo że widniało tam od kilku miesięcy, on cały czas reagował tak samo.

Jakiś czas temu mieli szansę, żeby porozmawiać, więc automatycznie z tego skorzystał. Opowiedział Jeno o studiach i o tym, co robił ostatnio w ośrodku, a starszy mówił o próbach i  koncertach. Dużo się śmiali, żartowali i wspominali o miłych sytuacjach z wakacji, a Jaemin nie mógł być szczęśliwszy. Choć zasypiał na siedząco, starał się uważnie słuchać i równie dużo mówić, korzystając z okazji. Ostatecznie zasnął, gdy Lee zaśpiewał mu na dobranoc piosenkę, którą dla niego napisał.

Chociaż był już dorosły, na samo wspomnienie o starszym Jaemin uśmiechał się jak szaleniec, a uszy i policzki czerwieniły mu się jak dzieciakowi przy pierwszym zauroczeniu.

Odłożył telefon na miejsce, gdy usłyszał pukanie do drzwi. W środku zjawiła się ta sama kobieta, co wcześniej, ale tym razem pchając wózek, na którym siedziała dziewczynka z rozbieganym spojrzeniem.

Rozglądała się dookoła, poznając nowe miejsce, a Na uśmiechnął się tylko pod nosem. Miała duże, błyszczące oczy, które wyjątkowo jej pasowały i wyglądały naprawdę uroczo.

– Zostawiam cię z Jae, dobrze? To on będzie cię rehabilitował – powiedziała, a dziewczynka tylko przytaknęła.

– Cześć, jestem Jaemin – uśmiechnął się i kucnął tuż obok niej.

– A ja Deomi.

Chłopak uśmiechnął się na znajomo brzmiące imię i przytaknął, ściskając jej dłoń na przywitanie. Niewiele się zastanawiając, sprawnie pomógł jej położyć się na dużej macie, dzięki czemu mogli już zaczynać. Miał ponad godzinę na poznanie jej i sprawienie, że nie będzie się stresowała w jego towarzystwie, a to był główny cel.

O.T.H SYMPHONY| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz