Koncerty odbywały się rzadziej niż w wakacje, ale nadal trafiały się całkowicie zapracowane weekendy. Potrafili grać po dwa koncerty w piątki i soboty, żeby odsypiać całą niedzielę. Jednak nie było to dla nich męczące czy uciążliwe.Jeno zrobił dużego łyka wody, po czym oblał resztą głowę i kark. Przetarł twarz ręcznikiem, pozwalając, żeby krople z jego włosów spływały po jego szyi. Skorzystał z tego, że akurat grali wolniejszą piosenkę, do której niepotrzebna była perkusja i wyszedł na backstage, żeby odrobinę odsapnąć. Dochodziła północ i byli właśnie w trakcie drugiego koncertu, a mimo godziny, ludzi nadal było dużo.
Chwycił swój telefon i uśmiechnął się delikatnie, gdy zobaczył wiadomość od Jaemina. Zauważył, że napisał do niego już ponad godzinę temu, więc szybko kliknął powiadomienie.
obejrzałem filmiki z wczorajszego koncertu, było cudownie jak zwykle!
miałeś solówkę na perkusji???? wow
mój utalentowany jeno <3
Na ustach Jeno wykwitł szeroki uśmiech i z łatwością mógł wyobrazić sobie wyraz twarzy młodszego, gdy pisał tę wiadomość.
powodzenia dzisiaj! na pewno będzie świetnie
idę już spać, padam na twarz
baw się dobrze
kocham cię
Uśmiech Jeno tylko się poszerzył, szczególnie gdy zobaczył dwa ostatnie słowa wiadomości. Cieszył się, że miał młodszego, chociaż był daleko od niego. Każdego dnia czuł nasilającą się tęsknotę i pewnego rodzaju przygnębienie, ze znanego powodu. Może był chciwy, ale chciał tylko więcej.
Więcej Jaemina i wszystkiego, co z nim związane.
Rzeczywistość serwowała mu jednak wszystko, co przeciwne. Dzieliły ich kilometry, dni powoli mijały, a oni nie widzieli siebie od wakacji. Nie potrafił wyjaśnić swojej mamie, dlaczego akurat teraz nie ma humoru i musiał zmyślać, że męczą do próby. Tak naprawdę to Na zajmował jego umysł i skutecznie przysłaniał inne sprawy.
Krótko mu odpisał, po czym zablokował telefon i rzucił go na niewielki stolik pod ścianą. Wziął jeszcze jednego łyka wody i wrócił na scenę, siadając za swoimi ukochanymi bębnami. Doskonale pamiętał, jak nazywał je swoją jedyną miłością, bo faktycznie nią były. Jednak pojawił się też Jaemin i gładko wysunął się przed nie, zajmując pierwsze miejsce na liście jego ulubionych osób i rzeczy. Zaśmiał się cicho, po trochu nie dowierzając, że w tak krótkim czasie poznał osobę, która miała tak duży wpływ na jego życie.
Zaczynali następną piosenkę. Chociaż młodszy był stałym bywalcem w jego myślach, starał się przesunąć go odrobinę do tyłu, aby skupić się na koncercie. Obrócił kilka razy pałeczki między palcami, co robił też często, gdy się stresował lub podejmował trudne decyzje. Nie musiał grać, żeby mieć je w rękach, tak jak dziecko zawsze miało swój ulubiony kocyk lub pluszaka.
Grę na perkusji pokazał mu jego ojczym. Był wielkim fanem tego instrumentu, dlatego, gdy tylko był w domu, spędzali czas, rozmawiając i słuchając w międzyczasie różnych koncertów. Wtedy Jeno sam zapragnął na nich grać, a trochę więcej niż pół roku później otrzymał je jako prezent pod choinkę. Chodził na różne zajęcia, ale poświęcał też wiele czasu na szkolenie się samemu. Mama potrafiła krzyczeć na niego, że hałasuje po nocach, ale wtedy piętnastoletni Lee w ogóle się tym nie przyjmował.
Dokładnie dwa tygodnie przed swoimi osiemnastymi urodzinami zobaczył w internecie wpis dwójki chłopaków o tym, że poszukują osób chętnych do amatorskiego zespołu. Chcieli po prostu wspólnie pograć, poznać się i może stworzyć z tego coś więcej. W taki sposób powstał sześcioosobowy zespół.
Mark i Donghyuck, gitarzyści, którzy byli pomysłodawcami tego wszystkiego byli z Gwangju, więc to tam odbywały się spotkania oraz późniejsze próby. Jak się później okazało, Renjun, przyszły wokalista, też był stamtąd, a Jisung i Chenle, którzy zajmowali się keyboardem i basem, mieszkali w niewielkim mieście oddalonym o kilkanaście kilometrów od Gwangju na południe. Sam Jeno mieszkał w małym mieście, pomiędzy dwoma dużymi. Droga pociągiem zajmowała mu po pół godziny zarówno do miejsca, które wkrótce stało się centrum jego życia, jak i do Jeonju, leżącego bardziej na północ. Spotkali się w jego urodziny i mógł powiedzieć, że były jedne z lepszych, jakie do tej pory miał.
Tak powstało Ikigai, a on został ich perkusistą.
Nigdy nie oczekiwali, że będą popularni. Byli dzieciakami z marzeniami i wiedzieli, że ich zespół nie będzie taki jak te, spod skrzydeł znanych wytwórni muzycznych. Mieli jednak coś więcej, bo mogli wyrażać w piosenkach swoje uczucia i emocje, a nikt nie sprawował nad nimi kontroli. To właśnie dlatego tak wiele ludzi lubiło ich muzykę – była prawdziwa i szczera.
Jaemin tylko ich dopełnił. Chociaż od zawsze byli szóstką, mieli wrażenie, że takiej siódemki jak on im brakowało. Był trochę jak brakujący puzzel w układance, pod wieloma względami. Koncertował z nimi, zawdzięczali mu uratowanie trasy koncertowej i zastąpienie miejsca przy keyboardzie. Prócz tego, został też cudownym przyjacielem, ramieniem do oparcia i słońcem w burzowe dni.
Jeno zawsze uśmiechał się, gdy grał. Patrzył z pewnego rodzaju miłością na resztę Ikigai i na tłum, który się z nimi bawił i ich wspierał. Tym razem nie było inaczej, bo pomiędzy skupionym wyrazem twarzy, ściągniętymi brwiami i zaciśniętymi w wąską linię ustami, pojawiał się topiący serca uśmiech.
Uśmiech, który Jaemin oglądał co wieczór na zdjęciach, gdy jego serce napełniało się tęsknotą.
¬¬¬¬
poznajcie bliżej część historii naszego ikigai i perspektywę jeno w sprawie ;)
miłej nocy <3
CZYTASZ
O.T.H SYMPHONY| nomin
Fanfictionzakończone ✓ Po niezapomnianych wakacjach Jaemin wraca do życia zwykłego studenta fizjoterapii. Czas umila mu poranna kawa z sąsiadką i myśl, że któregoś dnia znowu spotka się z ludźmi, którzy wywrócili mu życie do góry nogami. Sequel do "F.Y.E ANT...