LIX

471 57 26
                                    


Jaemin chwycił niewielką torbę sportową, do której spakował rzeczy na całe trzy dni i zbiegł po schodach do salonu. Odłożył ją pod ścianą, po czym przetransportował się do kuchni, gdzie była jego rodzicielka.

– Masz wszystko Minnie?

– Tak mamo, upewniłem się trzy razy – przytaknął, chwytając jabłko w dłoń.

– Zjadłbyś coś przed wyjazdem – westchnęła.

– Nie jestem głodny – machnął dłonią – Poza tym, pewnie gdzieś się zatrzymamy. Droga do Seulu nie jest taka krótka.

Jaemin zastanawiał się nad propozycją Sungchana naprawdę krótko, ale uważał, że to dobry pomysł. Był to jego pierwszy od dawna wolny weekend i wolał spędzić go ze znajomymi, niż leżąc w łóżku i później żałując. Do tego miał szansę spotkać Shotaro, którego nie wiedział naprawdę długo.

W ten piątek skończył zajęcia wcześnie, dlatego od razu po powrocie z uczelni szybko się spakował, a za kilkanaście minut Jung miał podjechać pod jego blok.

Jak na zawołanie usłyszał głośny dźwięk klaksonu, więc mógł domyślić się, że to do niego.

– Uważaj tam na siebie – rzuciła kobieta.

– Mamo, spędziłem tam dwa miesiące.

– Nadal to przeżywam w środku, także pozwól mi matkować po swojemu – zaśmiała się cicho, klepiąc go po ramieniu.

Przytulił ją krótko, po czym szybko zebrał wszystkie swoje rzeczy i ubrał się adekwatnie do pogody. Chociaż na zewnątrz leżała spora warstwa śniegu, dzień od rana był dość przyjemny, a słońce kontrastowało z bijącym chłodem. Nim zdążył nacisnąć guzik od windy, drzwi naprzeciwko się otworzyły i wyskoczyła zza nich głowa Yeji.

– Miłego weekendu Jaemin! – pomachała mu z uśmiechem.

– Dzięki – odwzajemnił gest – Skąd wiedziałaś, że akurat wychodzę?

– Słyszałam autko pana Junga – odparła – Tylko tam nie zgiń.

– Jasne mamo – parsknął – Spadam.

– Dobrej drogi!

☆☆☆

– A pamiętasz Geonyeon? – rzucił – Podobno będzie mamą.

– Serio? – zakrył usta dłonią w geście zaskoczenia – A kto tatą?

– Ach... Haebon? Był kapitanem naszej słynnej drużny – wywrócił oczami.

– Nie gadaj!

Byli w drodze od godziny, co oznaczało, że została im jeszcze jedna z kawałkiem, ale wcale ich to nie męczyło. Wspominali czasy gimnazjum i rozmawiali o osobach, z którymi dane było im spędzić te trzy lata. Jaemin był zaskoczony tym, że młodszy wiedział o wiele więcej od niego, mimo że cały okres liceum spędził w innym mieście i to wcale nie najbliższym. Być może było to spowodowane tym, że Na nie interesował się bardziej ludźmi z jego okolic i nie miał tutaj wielu znajomych. Sungchan od zawsze był duszą towarzystwa i nawet kiedy wyjechał, utrzymał wiele znajomości.

O.T.H SYMPHONY| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz