#32 Pierre POV

77 6 9
                                    

"The world's greatest achievers have been those who have always stayed focussed on their goals and have been consistent in their efforts."

― Dr Roopleen, Words to inspire the winner in YOU


_%_%_%_%_%_%_%_

Asfalt na torze lśni w słońcu, zebrana tam woda paruje w tej temperaturze. Biorę głęboki oddech, zamykam oczy na sekundę. Znowu tu jestem, znowu jestem w miejscu, w którym wszystko się skończyło i wszystko się zaczęło.

Od nowa.

To miejsce, które jak zadra tkwi w mojej pamięci, kłująca i ostra, nieprzyjemna. Chociaż zwykłem lubić to miejsce. Atmosferę, kibiców, pogodę, nitkę toru... Zwykłem kochać to miejsce jak żadne inne.

A później je znienawidziłem.

W ułamku sekundy, który odebrał mi tak wiele znienawidziłem wszystko, co było związane z tym miejscem. 

Za każdym razem, kiedy tu wracam, wraz ze mną wracają wspomnienia. Mijają lata, a nic się nie zmienia. Wciąż ten sam zakręt, wciąż Eau Rouge i Raidillon... Ten sam podjazd pod górę, niebezpieczny, szalony, na pełnej prędkości. Znów tu jestem. Słońce znowu świeci, ogrzewając czarną powierzchnię. Kolorowe bolidy znów stoją ustawione na polach startowych. Kibice znowu są na trybunach. Świat się nie zatrzymał, czas biegnie błyskawicznie, nie zatrzyma się dla nikogo, nawet dla niego, który teraz jest częścią mnie.

To miejsce, które kocham i nienawidzę jednocześnie.

Tor na Spa-Francorchamps.

Ale jego znowu nie ma ze mną.

– Anthoine... – Szepczę, zasiadając w kokpicie w pełni przygotowany do kolejnego wyścigu. Kilka dni wcześniej jak zwykle położyłem kwiaty w tamtym miejscu. Myślę o tym więcej niż zazwyczaj, chociaż wiem, że powinienem się skupić. Chcę wygrać, chcę to zrobić dla niego. Kolejny głęboki wdech, potem wydech. Odcinam się od wszystkiego, teraz jestem tylko ja i mój bolid, a przed nami zadanie do wykonania, tylko to się liczy. Startuję z drugiego rzędu, to bardzo dobra pozycja do ataku. Wiem, co muszę zrobić, omówiliśmy to bardzo dokładnie, staraliśmy się przewidzieć wszystko, być przygotowanym na każdą ewentualność, rozważyliśmy pojawienie się samochodu bezpieczeństwa, strategię zmiany opon, prognozy pogody.

Wpatruję się w sygnalizator świetlny, czekając na czerwone światła i na to, aż zgasną i będziemy mogli się ścigać.

Rozglądam się na boki, patrzę w lusterka. Obok mnie, przede mną i za mną stoi 19 innych bolidów, których kierowcy także chcą wygrać. Rozumiem ich, bo sam czuję to samo. Chcę wygrać, mam świadomość, że mogę to zrobić. To możliwe. Skupiam się na tej myśli i na drodze przed sobą. Czekają mnie 44 długie okrążenia walki i 44 okrążenia nadziei.

Światła zapalają się i gasną, ruszam do przodu. Czuję, że mój bolid znów jest dobrze ustawiony. Ufam swoim mechanikom, ufam sobie i ufam, że nic mi nie przeszkodzi. Pragnę tego zwycięstwa całym sobą. Rywalizacja jest dla mnie w tej chwili wszystkim, co się liczy. Zapowiadano deszcz, lecz świeci słońce, odbija się od nagrzanego asfaltu, który staje się coraz bardziej suchy.

Na pierwszym postoju hamulce prawie płoną. Nie mam czasu na to, żeby modlić się o ich wytrzymałość. Mknę przed siebie wprost do mety. Mój inżynier podaje mi dystans, jaki dzieli mnie od pierwszego kierowcy do zdublowania, później dystans dzielący mnie od tymczasowego lidera. Dwa okrążenia pokonuję na drugim miejscu, by w końcu dowiedzieć się, że Lance zjechał na zmianę opon. Znów jestem liderem. Czuję się niesamowicie, jakby nic złego nie mogło mi się przydarzyć. Zdaje mi się, że jestem jednością z moim bolidem, który niesie mnie wprost do celu.

I wreszcie...

Słyszę głos mojego inżyniera. Tego dnia to jedna z najpiękniejszych melodii, jakie mogłem usłyszeć, jego słowa znaczące dla mnie tak wiele. 

– P1, Pierre, P1, gratulacje! Zrobiłeś to znowu – Krzyczy mój inżynier wyścigowy, a ja z radości wymachuję pięścią w powietrzu, pilnując drugą ręką kierownicy. Powoli według instrukcji zjeżdżam do alei serwisowej wprost przed wielką tabliczkę z numerem 1. Nie mogę w to uwierzyć, to trzeci wygrany wyścig z rzędu, jeszcze nigdy nie było tak dobrze.

Pierwszy podchodzi do mnie Charles, ściska mi dłoń i mówi:

– Chyba się myliłem, może wygrasz tytuł Williamsem.

I wtedy to do mnie dociera.

Max, który jest liderem klasyfikacji kierowców w walce o tytuł mistrza świata, dziś nie ukończył wyścigu drugi raz w tym sezonie, Lewis z powodu nałożonych na niego kar zdobył zaledwie 1 punkt za 10 miejsce, ja zdobyłem ich 26, a do tego Charles, który w mistrzostwach na razie zajmuje trzecie miejsce, był dopiero ósmy! Czuję, że wreszcie uśmiecha się do mnie szczęście. Zaczynam odrabiać straty. Jeszcze przed startem Joseph, mój inżynier, donosił mi, że zarówno samochody Mercedesa jak i RedBulla są ostatnio nieco słabsze, nikt nie wie do końca, z czego to wynika, ale jeżeli jest szansa, to trzeba ją wykorzystać.

Patrzę na ekran z tabelą wyników i aż otwieram szeroko oczy ze zdumienia, gdy widzę, kto oprócz mnie zdobył punkty. Odszukuję szybko nazwisko Lance'a i dostrzegam przy nim złowrogie +1 lap. A tak bardzo znów chciałem stać razem z nim na podium tak, jak wtedy, gdy wygrałem pierwszy raz w swojej karierze, a było to na torze na Monzy w szalonym wyścigu przerwanym czerwoną flagą po wypadku Charlesa. Chciałem wrócić do początków, chciałem, żeby było tak pięknie jak wtedy.  

1. Pierre Gasly

2. Lando Norris

3. Alexander Albon

4. Carlos Sainz

5. Nikita Mazepin

6. Mick Schumacher

7. Oscar Piastri

8. Charles Leclerc

9. Valtteri Bottas

10. Lewis Hamilton

Gdy wracałem do ścigania się, liderem w mistrzostwach był George, ale on teraz wciąż jeszcze leczy kontuzję i nie wiadomo, kiedy wróci. Drugi był Lewis, a trzeci Max, Charles zajmował czwarte miejsce. Teraz trochę się pozmieniało. Mogę to wygrać, jestem już na czwartym miejscu w generalce, to nagle staje się zupełnie realne, straty nie są zbyt duże, różnice między wszystkimi zawodnikami są bardzo małe, gdyż każdy z nas ma na koncie przynajmniej jedno podium. To tworzy dla mnie nowe okoliczności, daje mi szanse, o których jeszcze dwa miesiące temu nawet nie marzyłem, a ja wiem, że zrobię wszystko, żeby to wykorzystać. 

✔️Mistrzowski Plan Pierre'a • Pierre Gasly fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz