#24

98 6 12
                                    

Nie mogliśmy zostać w szpitalu w nieskończoność. Lewis w końcu wygonił nas wszystkich do hotelu, ustalając wcześniej dyżury pomiędzy nami. Mnie przypadł ostatni, który miałam pełnić z Lewisem następnego dnia około południa, a mieliśmy zmienić Maxa i Daniela. Charlesa wypisano po kolejnych badaniach, które nie wykazały o dziwo żadnych niepokojących objawów. Lando nadal znajdował się w stanie szoku i nie przyjmował do wiadomości, że jego przyjaciel nie żyje. Carlos wziął na siebie cały ciężar opieki nad swoim chłopakiem.

Nie chciałam być sama. Charlotte zadzwoniła do mnie, lecz nie odebrałam. Napisałam jej tylko krótką wiadomość, że nie mam siły z nikim rozmawiać i że najchętniej wrócę do swojego pokoju i prześpię się trochę.

Jednak kiedy sen nie nadchodził, zdezorientowana i niespokojna wyszłam na korytarz, gdzie ku swojemu zdumieniu spotkałam Lewisa wpatrującego się w widok za oknem.
Nasz hotel znajdował się naprawdę blisko toru i mieliśmy doskonały widok na jasno oświetlony, bajecznie wyglądający padok i całą okolicę. W garażach wciąż kręcili się jacyś ludzie, lecz z tej odległości wyglądali jak maleńkie, kolorowe mrówki. Pozostała część miasta wydawała się być pogrążona w głębokim śnie i nikt nie był świadom, że temu wszystkiemu przyglądają się dwie pary oczu należące do dwóch cierpiących i poranionych dusz ze złamanymi sercami.

-Nie śpisz? - Zapytał mnie ciemnoskóry mężczyzna, wciąż nie odrywając wzroku od widoku na zewnątrz. Widoku, który w innych okolicznościach pewnie by mnie zachwycił i spowodował, że zaczęłabym robić zdjęcia, lecz teraz tylko powodował jeszcze większy ból serca i większą rozpacz.

-Nie, jakoś nie potrafię zasnąć. Próbowałam, ale... A-ale... -Zająknęłam się, a potem łzy same popłynęły i już nawet nie wiedziałam, dlaczego płyną. Było mi to obojętne. Tak samo, jak obojętny stał się dla mnie widok za oknem, wygląd hotelu, czy nawet to, że podłoga na korytarzu była zimna, a ja wyszłam na boso. Nic się nie liczyło oprócz tego uczucia, którego nie potrafiłam się pozbyć, jakby ktoś wyrywał mi serce z piersi i miętosił je w rękach, robiąc to bez znieczulenia. Moja dusza krwawiła bezgłośnie.
Pomyślałam o tym, jak wielu rzeczy Alex już nie będzie mógł zrobić... Już nigdy nie zobaczy widoku toru ani miasta nocą, a przecież to przepiękny widok, nie poczuje smaku kawy ani lodów, nie założy rodziny, nie zdobędzie tytułu mistrza świata, nie będzie go, gdy dziecko Charlesa i Charlotte się urodzi... Nie będzie obecny podczas coming outu Carlando...
I zaczęłam wyć z bólu, rozpaczy i bezsilności. Lewis przytulił mnie krótko, a potem słyszałam jego głos.

-O, Lucy... Lucy, tak bardzo chciałbym ci pomóc, chciałbym wziąć to cierpienie na siebie i boli mnie to, jak bardzo bezradny jestem. Chciałbym ci pomóc... - Szeptał, zapewne myśląc, że go nie słyszę.

Kiedy odważyłam się w końcu podnieść na niego wzrok, zobaczyłam, że spogląda na mnie z troską. I kolejny raz zadałam sobie pytanie: dlaczego obcy ludzie potrafią okazać mi miłość i zrozumienie? Dlaczego obcy ludzie potrafią mnie zaakceptować, a moi właśni rodzice nie potrafili?

-Możemy pójść do mnie? - Zapytałam. - Trochę mi zimno w nogi.

-Tak, tak, jasne, chodźmy. Proszę, panie przodem.

Nie mieliśmy daleko, mój pokój od tego zajmowanego przez kierowcę Mercedesa dzieliło zaledwie kilka metrów. Gdy byłam już "u siebie", zaproponowałam mu coś do picia, ale poprosił tylko o szklankę wody.

„Bogaci i sławni ludzie też przeżywają tragedie, też cierpią" - Pomyślałam i zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele osób krzywdzi innych zbyt wczesnym ocenianiem ich. Lewis dla mnie był bohaterem. Robił, co mógł by wspierać nas wszystkich, a sam w tym czasie musiał czuć się okropnie. On był tu za każdym razem, gdy na torze wydarzały się wielkie dramaty. Był przy śmierci Bianchiego i Huberta, a teraz był świadkiem śmierci młodego chłopaka, którego tak dobrze znał i którego przygotowywał na to, aby ten przejął jego miejsce w następnym roku.
To George Russell zaproponował, żeby do zespołu dołączył właśnie Alexander Albon.

✔️Mistrzowski Plan Pierre'a • Pierre Gasly fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz