rozdział 10

189 15 1
                                    

Pisałam chwilę z Clayem, a z konwersacji dowiedziałam się między innymi iż chłopak za godzinę ma lot i siedzi aktualnie na lotnisku. Opowiedziałam też chłopakowi o Neil'u, głównie że ten kocha grzyby i nie ma matki. Opisałam też krótko jego wygląd by jak zielony przyjedzie nie wystraszył się że jakiś pedofil siedzi u mnie w sali szpitalnej. 

Po jakże interesującej konwersacji którą zakończyliśmy z powodu takiego iż Dream wchodził do samolotu, a jak wiemy trzeba mieć włączony tryb samolotowy. (nie wiem ok~a) Odłożyłam telefon na półkę i po chwili namysłu stwierdziłam że to odpowiedni czas na sen. Położyłam się wygodnie a następnie odpłynęłam do jednorożców twerkujących na tęczy. 

Jak już się obudziłam ujrzałam światło bo co innego w szpitalnej sali. Mogliby zrobić jakoś ciemniej te pokoje bo oślepnąć można. Spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia godziny. Dziewiąta trzydzieści dwa. Cóż trochę pospałam. 

Odblokowałam ekran odciskiem palca i ukazały mi się wszystkie powiadomienia. Kolejne milion snapów z nocy, jakieś randomy z facebooka, piszące araby na instagramie i ostatnie te z discorda. Tych ostatnich nie było za dużo a mianowicie kilka z serwera i dwie wiadomości prywatne od Clay'a wysłane 7 minut temu. Pisał że już wylądował i zostało mu tylko dotarcie do mnie. Odpisałam mu krótkie "czekam" i nie czekając na odpowiedź postanowiłam dać jakikolwiek znak życia rodzinie. 

Przedzwoniłam do mamity, a potem do Piotera. Kochani się zamartwiali ale jakoś mojego zniknięcia nie zauważyli. Nie dziwię się im bo nie raz miałam taki miesiąc w którym w ogóle się nie odzywałam. Bo albo zapominałam albo nie miałam czasu. 

W czasie wymiany zdań z tatem wbił mi na sale Neil. Zawał potężny bo nie wszedł jak normalny cywilizowany człowiek tylko podejrzewam iż chciał kopnąć drzwi ale mu nie wyszło i walną glebę. Oczywiście nie mogłam się śmiać więc w ciszy oczekiwałam tego aż wstanie. 

Chwile mu to zajęło i jak już to uczynił usiadł na taboreciku. jedyne co się dało zauważyć to to iż miał pół ryja zaczerwione. Wiemy na co upadł. 

- Witam cie, czy ty wiesz że posiedzisz na tym krzesełku jeszcze maks 10 minut? - Zapytałam wiedząc iż jak przyjedzie zielony wygoni go jak najdalej, bo cytując jego słowa "typ nie wydaje się normalny. Jest grzybiarzem i można powiedzieć że uśmiercił matkę"  

- Cześć, czyli Clay już jest blisko tak? Mam się bać? - Definitywne się boi.

- Tak jest blisko i radzę ci być spokojnym bo jesteś podejrzany dla niego. - ściszyłam głos by dodać nutkę grozy. - O JEST I ON - Krzyknęłam widząc za szybą blondyna.

- Oh okey - murknął Neil 

Gestem ręki pokazałam by wszedł do środka. Chłopak zrozumiał i wszedł do środka wraz z walizką. Czyli nic se nie zarezerwował jeszcze. Trzeba dać mu klucze od mieszkania, auta i garażu by się nie mączył taksówkami. 

(Uwaga teraz mówią wszyscy po angielsku tylko jak będzie polski dam tą czcionkę)

- Siemaneczko Clayton - przywitałam się 

- Cześć słońce i NIE MÓW DO MNIE CLAYTON - wydarł się ówcześnie tuląc się do mnie

- Aż tak cię mój blask oślepia że teraz słonce jestem? Ciekawie - zapytałam podejrzliwie

- Tak, tak bardzo błyszczysz z podkrążonymi oczami, sianem na głowie i zakrwawioną bluzką że żałuję że nie zabrałem okularów przeciwsłonecznych - powiedział żartem a ja uświadomiłam sobie że tak właśnie wyglądam 

- Cóż życie. Dobrze że jeszcze je mam. A teraz proszę przywitaj się grzecznie z Neil'em - rozkazałam by nie mieli jakiejś spiny już na samym początku o głupie "cześć"

Friends for ever [Dream X oc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz